tag:blogger.com,1999:blog-28288818423460000822024-03-08T04:36:12.026-08:00Kochasz? To pisz!Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00544949082231332558noreply@blogger.comBlogger15125tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-57497550473674333472016-04-09T11:46:00.000-07:002016-04-09T11:46:22.812-07:00,,Sokół"<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18.4px;">Oto kolejne opowiadanie Kingi Drab. </span></span><span style="font-family: 'times new roman';">Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">~ ~ ~</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">„ Powiadają,
że nie uda ci się zaprzyjaźnić z sokołem, jeśli sam nim nie jesteś: samotnym,
przelotnie tylko goszczącym na tej ziemi, pozbawionym przyjaciół i potrzeby ich
posiadania."<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-align: right; text-autospace: none;">
<b><span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">-Stephen King</span></b><span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> To miał być wyjątkowy dzień, który oznaczyłem
w kalendarzu czerwonym kółkiem: 1 września 2015 roku. Rano nie musiał mnie
zrywać na nogi żaden irytujący dźwięk budzika. Wstałem o dwie godziny za wcześnie,
gdyż pod czas snu moja ekscytacja osiągnęła punkt kulminacyjny. „Nowy dom, nowa
szkoła, nowy ja” - pomyślałem, przygotowując filiżankę kawy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Gdy tylko mama powiedziała, że się
wyprowadzamy, nie kryłem zadowolenia. Tamtego dnia dostałem porządny zastrzyk w
tyłek od doktor Adrenaliny. Pragnąłem jak najszybciej wrzucić niezbędne rzeczy
do walizki i wybiec z budynku, którego przez 16 lat nie nazwałem domem. Zamiast
tego zadowoliłem się wykrzyczeniem chciwemu właścicielowi bloku, co o nim myślę.
Dwa dni później ostatni raz rzuciłem mu na biurko pieniądze za czynsz, a następnie
ostentacyjnie trzasnąłem drzwiami. Zawsze chciałem to zrobić. Wiedziałem, iż
nigdy nie będę tęsknił za blokiem nr 13. Nie pożegnałem dresów, wieczorami
okupujących klatkę schodową. Ani trzydziestoletniego narkomana, który pobił
mnie w czwartej klasie. Ani nawet wyleniałej kotki pani Anastazji, która
regularnie ozdabiała drzwi naszego mieszkania kolejnymi zadrapaniami. Zerknąłem
jedynie przelotnie na popękane ściany, małe okno oraz wiecznie przeciekający
sufit. Wybiegłem z mieszkania, nie oglądając się za siebie. Jadąc samochodem, myślałem o wszystkich
ludziach, których nie potrafiłem nienawidzić, choć bardzo się starali, gdyż ja
nienawidziłem tylko jednej osoby. Mglisty obraz szerokiej, męskiej twarzy już
prawie zniknął w mej pamięci. Miałem nadzieję, że to samo stanie się z blokiem
13.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Niestety nie mogę powiedzieć, iż po trzech
godzinach podróży mama zaparkowała opla przy willi z basenem, albo przy uroczym
domku z pięknym ogrodem. Budynek był białym jednopiętrowym maleństwem, jednak
znajdował się w (jak to się mówi) „porządnej okolicy”. Kiedy mama otwierała kluczem drzwi, oczy zaszły
jej łzami. Udawałem, że tego nie widzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Pójdę po
walizki - powiedziałem wesoło, zostawiając ją na chwilę. Musiała sama
przekroczyć próg tego domu, by zrozumieć, iż wreszcie odnalazła tak długo
wyczekiwaną oazę. Miejsce pozbawione przeszłości, czyste i niewinne, które
wspólnie pomalujemy najpiękniejszymi barwami nadchodzących lat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Gdy skończyłem śniadanie, poszedłem do łazienki.
Długo zastanawiałem się nad uczesaniem, a jeszcze dłużej nad ubraniem. W końcu
postawiłem na swobodny, aczkolwiek elegancki look. Granatowa koszula, ciemne
jeansy oraz czerwone trampki idealnie komponowały się z burzą moich rozkopanych
włosów. Zadowolony wyszczerzyłem zęby do swego odbicia w lustrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Dasz radę
stary! - powiedziałem, po czym poszedłem pożegnać mamę. Siedziała przy otwartym
na oścież wielkim oknie i malowała kwitnące za nim bzy. Jej palce poruszały się
lekko i sprawnie, a twarz wyrażała skupienie. „Dobrze, że wróciła do malowania”
- pomyślałem. Pocałowałem ją w ciepły
policzek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Powodzenia
synku - szepnęła. Cicho wymknąłem się z pokoju, zostawiając artystkę i jej płótno
w innym wymiarze, gdzie nie liczy się czas.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Liceum Ogólnokształcące im. Henryka
Sienkiewicza było zespołem nowoczesnych budynków. Prowadził do niego równo
przystrzyżony trawnik, a woźny wciąż latał z kosiarką tam i, z powrotem. Przed
szkołą oraz wewnątrz niej kłębił się tłum uczniów, nie tak jak w moim starym
gimnazjum. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Nowa klasa przyjęła mnie bardzo ciepło.
Zakumplowałem się z wysokim na dwa metry Darkiem, który grał w szkolnym zespole
koszykówki i grafikiem komputerowym Ernestem, zwanym Myszą. Z zadowoleniem
odkryłem również, iż mam w klasie kilka na prawdę gorących lasek. Szczególnie
wpadła mi w oko wiecznie uśmiechnięta Naomi, której ojciec był Libańczykiem.
Szybko polubiłem jej pozytywne nastawienie do życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Śmiała się
nawet, gdy złamała sobie nogę lub kiedy dostała jedynkę ze sprawdzianu -
powiedział mi Darek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Świetnie! Świat
potrzebuje przynajmniej jednej wiecznie zadowolonej osoby na sto ciągle
smutnych - odparłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Lekcje mijały w atmosferze wzajemnego
poznawania. Moja klasa była cudowna! Obyło się bez integracji: oni po prostu
wciągnęli mnie do swojej ekipy tak, jakbym od zawsze stanowił jej część.
Niestety, na piątej lekcji mój humor prysł bezpowrotnie niczym bańka mydlana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Mieliśmy polski z panią Iwoną - małą kobietką
o bujnych kształtach, której tyłek ledwo przeciskał się przez rzędy ciasno
ustawionych obok siebie ławek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- No dobrze -
rzekła po oficjalnym przywitaniu mnie, jako nowego ucznia - dziś zajmiemy się
nowelą pt. „Sokół” Boccaccia. Otwórzcie podręczniki na... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Coś mnie ominęło?
- Do sali wpadła jak burza wysoka dziewczyna w czarnych, obcisłych ciuchach.
Nie trzeba było wiele spostrzegawczości, by stwierdzić, że jest pijana. Pani
Iwona zmierzyła ją groźnym spojrzeniem, ale ku mojemu zdumieniu powiedziała
tylko:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Nie. Zajmij
swoje miejsce Diano. - Kiedy ruszyła chwiejnym krokiem ku ostatniej ławce
trzeciego rzędu, przyjrzałem się jej końskiej twarzy oraz popielatym włosom,
zwisającym smętnie kilka centymetrów powyżej ramion, po czym doszedłem do
wniosku, iż nigdy wcześniej nie widziałem tak brzydkiej dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Na czym to
ja... ach tak: podręcznik strona 54. Czytajcie. - Zapadła cisza. Zauważyłem, że
niektórzy czytają, a inni tylko udają, ukradkiem zerkając na Dianę. Po
kilkunastu minutach pani Iwona zadała pytanie:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Więc o czym
waszym zdaniem opowiada ta nowela? - Postanowiłem się zgłosić. Po pierwsze, żeby
zapunktować. Po drugie, by popisać się inteligencją. A po trzecie, żeby odwrócić
uwagę wszystkich od pijanej dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Tekst mówi o
poświęceniu w imię miłości. Jego symbolem jest sokół. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Bardzo dobrze
- pochwaliła mnie pani Iwona. Nagle z tyłu klasy dobiegło głośne prychnięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- W imię miłości?
Niby do kogo? - Zacisnąłem palce, aż zbielały mi kostki. Zmusiłem się, by
odwrócić głowę i spojrzeć na Dianę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Do monny
Giovanny oczywiście - odparłem, starając się, by mój głos zabrzmiał lekceważąco.
Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie, jakby niedowierzając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Federigo nie
kochał monny Giovanny! Powiem więcej: on jej nawet nie pragnął. Pożądał ciała
tej biednej kobiety, bo była najpiękniejsza we Florencji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Mylisz się
Diano! To błędna interpretacja - rzekła nieznoszącym sprzeciwu tonem
nauczycielka. - Norbercie, proszę: wytłumacz klasie, jakie jest przesłanie
noweli Boccaccia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- No cóż... -
odchrząknąłem, próbując zebrać myśli. - Jak już mówiłem: dowód na prawdziwość
uczuć Federiga stanowi sokół. To stworzenie było jego najcenniejszym dobytkiem,
a co ważniejsze jedynym przyjacielem. Poświęcił go dla monny Giovanny, więc
MUSIAŁ ją na prawdę kochać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Ha ha ha!
Schlałeś się, czy jak? - Diana wyglądała na szczerze rozbawioną, a ja miałem
ochotę przyłożyć jej z liścia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Co ty
wygadujesz bezczelna dziewucho?! - Pani Iwona cała poczerwieniała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Pytam, bo ja
jestem cholernie pijana, ale mimo to nie powiedziałabym takiej głupoty. - Wstała,
po czym przysunęła krzesło do mojej ławki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Wracaj na
miejsce! - rozkazała nauczycielka. Diana zignorowała polecenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Zabicie sokoła
jest symbolem sprzedania się. - Czułem ciepły oddech dziewczyny,cuchnął tanim
winem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Federigo nie
otrzymał ziemi, ani zaszczytów - podjąłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Widzę, iż nie
doczytałeś do końca. Błąd. Koniec jest najważniejszy, bo dzięki niemu utwór
nabiera znaczenia. Po ślubie z Giovanną dostał całą jej fortunę. - Popatrzyła mi głęboko w oczy z
nieskrywaną pogardą. - Zaś sam sokół to dusza Federiga, rozumiesz? Sprzedał własną
duszę! Swoją wolność! Czy to nie straszne? - Wtedy pomyślałem, że twarz Diany z
bliska jest jeszcze brzydsza, ale jej oczy... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Marsz do
pokoju dyrektora! - Pani Iwona nagle znalazła się przy nas. Chwyciła dziewczynę
za ramię i szarpnęła mocno.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Sama trafię. -
Diana wyrwała się nauczycielce. Gdy opuszczała klasę, prawie się już nie chwiała.<o:p></o:p></span></div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-75644097875027962016-04-09T11:39:00.002-07:002016-04-09T11:39:17.139-07:00,,Tylko się obudź"<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
Przedstawiamy wam opowiadanie Agaty Gajewskiej <i>,,Tylko się obudź".</i> <span style="font-family: 'times new roman';">Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: 'times new roman';"><br /></span></div>
<div style="font-family: 'times new roman'; margin: 0px; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
~ ~ ~</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Oczywiście można się
było tego spodziewać. Opóźniony. Na szczęście nie godzinę, tak
jak tydzień temu, ale piętnaście minut. Jazda pociągami ma swoje
plusy i minusy. Największym plusem jest oczywiście cena. Nie
wypłaciłabym się, gdybym miała codziennie dojeżdżać do pracy.
Marciniak Holding Company jest oddalona od mojej miejscowości 30
kilometrów. Opłaty za benzynę zabrałyby mi połowę, i tak już
marnej, pensji. Dodatkowo na drogach są korki. Godziny szczytu-
godzina siódma do dziewiątej i w południe - piętnasta do
siedemnastej, pokrywałyby się z moimi dojazdami. Na torach nie ma
natomiast żadnych korków. Oczywiście zdarzają się pewne wypadki.
Samobójcy i te sprawy. Czasem jest mi przykro z ich powodu. Nie znam
ich, ale ich życie musiało być pełne bólu, który ich
naprowadził na taką drogę. A właściwie tory.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Zaletą jazdy
publicznymi środkami transportu jest to, że mogę pogadać sobie ze
starymi znajomymi. Kiedyś, przed poznaniem mojego obecnego partnera
Raya, spotykaliśmy się w każdy weekend, rozmawialiśmy, śmialiśmy
się. Tak jak za starych licealnych czasów.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Raya spotkałam przez
przypadek. Babcia bardzo chciała znaleźć mi męża. Według niej
dwadzieścia trzy lata to wiek idealny na małżeństwo. Często
napomykała złośliwie, że podczas partii brydża, w który grała
ze swoimi przyjaciółkami, padały pytania, czy nie jestem lesbijką.
Większość wnuczek tych zrzędliwych bab powychodziło już za mąż,
a ja zostałam obwołana starą panną Stainsonvillage. Na szczęście,
tak się złożyło, że do koleżanki buni przyjechał jej wnuk-
również wolny strzelec. Podobno niezła partia- bogaty prawnik,
mieszkający w mieście. Nie narzekałam na życie na wsi, ale w
głębi serca, każda z mieszkających tu panien, marzy o księciu na
białym koniu. Najlepiej z wypchanym portfelem i dużym mieszkaniem w
rozwiniętej aglomeracji miejskiej. Przyjemność poznania tego
dżentelmena przypadła właśnie mi. Z plotek, które „przypadkiem”
i „niezamierzenie” podsłuchałam, wydawał się miłym i
szarmanckim chłopakiem, zgodziłam się więc na spotkanie, aby to
sprawdzić. Zaczęło się obiecująco. Podjechał BMW. Przyniósł
bukiet kwiatów, które zasłaniały mu całą twarz. I bardzo
dobrze, że zasłaniały, bo nie był zbyt urodziwy... Spodziewałam
się nieziemsko pięknego, opalonego i muskularnego mężczyzny, a
przede mną stał łysiejący już laluś z nadwagą w kamizelce w
kratę. Na jego widok wzięłam dziesięć głębokich oddechów i
policzyłam do dwudziestu zanim zdołałam wydukać „dziękuję”.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Bob, bo tak się
nazywał ów przystojniak, zabrał mnie do ekskluzywnej restauracji.
Plus dla niego, nie powiem. Nie żebym go brała pod uwagę, ale
przynajmniej zadbał, abym nie wyszła głodna z tej zapowiadającej
się beznadziejnie randki. Weszliśmy do pięknej sali, kelner od
razu zaprowadził nas do zarezerwowanego stolika i poinformował o
organizowanej dzisiejszej nocy zabawie w rytmie tańców
latynoamerykańskich. Super! Przynajmniej na parkiecie się zabawię!</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Zerknięcie w kartę
pozwoliło mi ocenić grubość portfela Boba. Ceny były
zniewalające. Postanowiłam podziękować babci chociaż za to, że
umówiła mnie z facetem, który kupi mi dużo pysznego jedzenia.
Uznałam, że jak randka to randka, chciałam ocenić jego
szczodrość. Zamówiłam więc jedne z droższych dań plus deser
lodowy. Wiedziałam, że nie pochłonę wszystkiego, ale sądząc po
wielkości brzucha Boba mogłam liczyć na niego w kwestii zjedzenia
moich porcji.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Na początku było
całkiem miło. Gawędziliśmy sobie o zainteresowaniach, pracy.
Dowiedziałam się, że Bob jest prawnikiem, lubi polować na kaczki
z kolegami z wojska oraz porządnie zjeść (nie musiał tego mówić).
Miał mieszkanie - 90 metrów kwadratowych. Powiedział to na
początku naszej rozmowy, więc chyba myślał, że tym mnie
przekupi. Ja nie jestem jednak taka łatwa.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Co dziesięć minut
zerkałam na zegarek, lecz czas jakby stanął w miejscu. Bob nawijał
o swoich sukcesach zawodowych, a ja pochłaniałam drinki jeden za
drugim, aby zapomnieć z kim tutaj siedzę i jak beznadziejnie się
czuję. Po piątej kolejce z głośników zaczęła płynąć
cichutka muzyka, a jakiś głos obwieścił, że za dziesięć minut
w sąsiedniej sali będzie można przyłączyć się do zabawy
tanecznej. Aby uczcić tą wybawiającą mnie z opresji informację
wypiłam jeszcze dwa kieliszki. Mój towarzysz chyba nie zauważał,
że praktycznie go nie słucham, a jedynie kiwam głową i mruczę
„ciekawe” albo „super”. Te dziesięć minut ciągnęło się
i ciągnęło, ale w końcu usłyszałam energiczne rytmy muzyki i
prawie wyskoczyłam z krzesła.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Tańczysz?- Spytał
niepewnie Bob. Pewnie myślał, że jego monologi mnie zauroczyły i
ma u mnie szanse. Nie chciałam go pogrążać, nic z tych rzeczy.
Pomyślałam, że szybciej od niego ucieknę tam, na parkiecie.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Tak! To super
zabawa!- I nawet nie czekając na jego odpowiedź, pobiegłam do
sąsiedniej sali.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Od razu uderzył mnie
zapach potu i alkoholu. Szumiało mi w głowie- sama też nie wypiłam
mało. Wtedy jednak nie przejmowałam się tym, mając nadzieję, że
tańcząc i skacząc zapomnę o fatalnej randce, babci, która
oczekuje, że wrócę z pierścionkiem zaręczynowym lub nawet
obrączką. Wkroczyłam na parkiet i zaczęłam tańczyć z
przypadkowym mężczyzną. Byłoby nawet fajnie, gdyby jego ręce tak
często nie zjeżdżały na moja pupę. Po paru piosenkach
wyprowadził mnie z sali na dwór. Odpowiem na wasze domysły- nie,
to nie był Ray. Wkroczył pięć minut później jak ten obleśny
typ chciał wepchnąć mi język do ust. Po lekcji jaką mu dał, na
pewno na długo daruje sobie wykorzystywanie pijanych dziewczyn.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Byłam cała
roztrzęsiona, chyba nawet płakałam. Co więcej pan prawnik
zniknął, nie było jego samochodu, pewnie nie mogąc mnie znaleźć,
odjechał. Mój obrońca zawiózł mnie do domu i zostawił swój
numer telefonów, gdybym miała jakieś problemy. To było miłe z
jego strony, lecz nie miałam nawet zamiaru dzwonić. Następnego
dnia, gdy byłam już bardziej świadoma, co się wokół mnie
dzieje, mama powiedziała mi, że wczoraj był u nas Bob. Oznajmił,
że nie ma zamiaru utrzymywać naszej znajomości i prosił abym do
niego nie dzwoniła. Tak jakbym miała zamiar. .</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Moje życie po tym
fatalnym wieczorze wróciło do normy. Babcia pokazywała mi zdjęcia
kuzynów jej przyjaciółek, a po miesiącu nawet i kuzynek! Wszystko
zmieniło się jednak, gdy moja przyjaciółka Katy, zaprosiła mnie
na imprezę urodzinową. Zapowiadało się niewinnie. Zabawa w
miejskim pubie w gronie najbliższych przyjaciół, pisało w
zaproszeniu. Gdy zjawiłam się na miejscu, myślałam, że pomyliłam
lokale. Była tam chyba połowa uczniów z naszego rocznika, czyli co
najmniej sto osób. Lubiłam się bawić, ale po ostatnim zajściu
czułam się niepewnie. Po około dwóch godzinach, chcąc odpocząć
od zgiełku i muzyki, wybrałam się na spacer. Po drodze minęłam
tak zwane „miejsce schadzek”. Za czasów liceum często lądowałam
tutaj z moim byłym- Lukiem. Słysząc dźwięki namiętnych
pocałunków postanowiłam przyśpieszyć i nawet nie zerkać w
tamtym kierunku.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Mmmm... Ładne
majteczki, kocie...- Usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się w
tamtym kierunku i zobaczyłam Raya, mojego wybawcę sprzed miesiąca.
Chyba wyczuł, że jest podglądany, bo poniósł wzrok. Nasze oczy
się spotkały. Poczułam się dziwnie. Nie chciałam go oglądać z
inną. Nie miałam z nim kontaktu od czasu naszego pierwszego
spotkania, ale muszę przyznać, że mi się spodobał i od czasu do
czasu o nim myślałam. A tu nagle zastaję go „na gorącym
uczynku”. Nie chciałam wyjść na podglądaczkę, więc bąknęłam
przeprosiny i pobiegłam dalej. Nie uszłam stu metrów, gdy ktoś
złapał mnie za rękę. W pierwszym momencie przestraszyłam się -
samotna, bezbronna kobieta w ciemnym lesie - to nie wróży niczego
dobrego. Był to jednak on - Ray.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Hej...- Był trochę
zmieszany, ale powiedział to z najbardziej szarmanckim uśmiechem
jaki kiedykolwiek widziałam.- Sara, tak? Poznaliśmy się na
imprezie, a raczej po prostu odwiozłem cię do domu. Co tam?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Przepraszam, że
eee... wam przeszkodziłam. Wybrałam się, żeby zaczerpnąć
świeżego powietrza. Alkohol mi szkodzi, jak chyba sam zauważyłeś
miesiąc temu. To twoja dziewczyna?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Sama nie wiedziałam,
kiedy to pytanie wyszło mi z ust. Nie chciałam go zadać, wyszłam
na idiotkę.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Eee... Nie... To
tylko hmmm... znajoma... Jesteś sama? - To pytanie brzmiało chyba
jeszcze gorzej niż „czy ta laska, z którą się lizałeś, to
twoja dziewczyną?”. Wyczułam, że się mną zainteresował, więc
zaproponowałam, żebyśmy wrócili do pubu i tam na spokojnie
porozmawiali. Tak narodziła się nasza znajomość, a z czasem
związek. Od tamtego zdarzenia minął prawie rok. Jesteśmy ze sobą
już dziesięć miesięcy.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Babcia zaczęła się
wypytywać o ślub i dzieci. Wcześniej nigdy o tym nie myślałam,
ale czułam, że to właściwy człowiek i chcę z nim spędzić
resztę życia. Ray jednak nie był gotowy na takie wyznania. Szukał
stałego związku, ale nie chciał zobowiązań. Ślub jeszcze by
przeżył, ale dzieci? Nie był na to gotowy.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Te sprawy po pewnym
czasie zaczęły powodować spięcia między nami. Babcia napierała.
Jego rodzina również tego chciała. I ja po pewnym czasie
zapragnęłam obudzić się tego wyjątkowego dnia, wiedząc w co się
ubiorę i zostać jego księżniczką. Mieliśmy wspólne plany-
wyjechać do miasta, kupić mieszkanie, psa. Ray nie wspominał nigdy
o ślubie ani dzieciach, co po pewnym czasie zaczęło mnie smucić.
Przestałam być pewna jego uczuć. Nie chciał zalegalizować
naszego związku, podpisać się, że jesteśmy jednością. Bałam
się, że nie kocha mnie tak jak na początku, że z czasem jego
uczucia będą wygasać, aż ostatecznie mnie zostawi.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
To były drażliwe
tematy, staraliśmy się ich nie poruszać, gdyż zawsze kończyły
się kłótnią.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Niestety, nie zawsze
wytrzymywałam.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
W każdy piątek
wychodził z kolegami do pubów. Na początku to tolerowałam. Nie
chciałam być nadopiekuńczą i kontrolującą wszystko dziewczyną.
Ostatnio jednak częstotliwość spotkań się zwiększyła, a ja już
nie byłam pewna czy spędza te chwile z przyjaciółmi. Zaczęłam
go posądzać o zdradę. Myśląc o tym teraz, wstydzę się tego co
robiłam- przeglądałam jego maile, telefon. W poszukiwaniu dowodów
zdrady, troszeczkę się zapędziłam. Zapomniałam o takim czymś
jak zaufanie...
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Dzisiaj rano znów o
to poszło. Powiedział, że idzie wieczorem do baru, mimo że był
wtorek. Zwykle zgadzałam się. Nie chciałam wszczynać
niepotrzebnych kłótni, lecz tym razem nie wytrzymałam.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Kiedy zabrałeś mnie
gdzieś ostatni raz? - Ryknęłam.- Wstydzisz się mnie? Już nie
jestem twoją piękną ukochaną? Wolisz spędzać wieczory z
kumplami niż ze mną? A może wcale nie spotykasz się ze swoją
paczką, co? Może chcesz mi coś powiedzieć? Masz mnie już dość?!
To powiedz mi to prosto w twarz, a nie upokarzaj mnie, spotykając
się z jakimiś lafiryndami na boku!</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Uspokój się! Jak
możesz mnie posądzać o takie coś?! - Na jego twarzy malowało się
zdziwienie i ból. Chciałam patrzeć jak cierpi. Niech wie co ja
czuję, myślałam.- Posłuchaj, muszę iść do pracy. Porozmawiamy
jak wrócę. Pamiętaj - kocham cię. Jak możesz w to nie wierzyć...</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Wtedy uważałam, że
dobrze zrobiłam. Teraz siedząc na zimnej ławce na peronie szóstym
w oczekiwaniu na pociąg, czuję poczucie winy. Jest mi przykro, że
pokładam w nim tak małą nadzieję, widząc jego starania, małe
gesty, które udowadniają jak bardzo mnie kocha. Codziennie wstaje
wcześniej ode mnie, parzy mi kawę i przynosi do łóżka. Całuje
na dobranoc. Przytula, gdy czuje, że mi smutno. Może w tej życiowej
rutynie, przestałam to dostrzegać. Stałam się robotem, który
posłusznie jedzie o 8 do pracy i wraca o 16, robi potem obiad,
poogląda telewizje i idzie spać. Zapomniałam w pogoni za
pieniądzem, pozornym szczęściem, co jest najważniejsze w życiu.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Postanowiłam się
zrekompensować. Kupiłam produkty na jego ulubione danie- kaczkę w
żurawinie i mam zamiar przygotować dzisiaj przeprosinową kolację.
W głowie miałam już całą scenę. On przychodzi do domu, zdejmuje
kurtkę, a ja całuję go na przywitanie.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Hej kochanie! Jak
było w pracy?- pytam. On opowiada mi o obiecujących klientach i
nowych zamówieniach. Mówi, że ma szanse na podwyżkę. W trakcie
naszej rozmowy delektujemy się winem, a gdy słyszę pikanie w
kuchni, biegnę do piekarnika i wyciągam kaczkę. Gdy podaję
wszystko na stół widzę uśmiech na jego twarzy.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Moje ulubione! Tak
bardzo mnie znasz. Co ja bym bez ciebie zrobił? Kocham cię- Wziąłby
mnie w ramiona i ucałował.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Gdyby jeszcze w tym
momencie uklęknął na jedno kolano i oświadczył mi się, byłoby
idealnie. Ale nie wierzyłam w cudy. Musiałam się zadowolić się
pustymi słowami „kocham cię”. Nie byłam nawet pewna, czy
kiedykolwiek ta piękna chwila nadejdzie.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Czuję wibracje
komórki, które wyrywają mnie z pięknego świata marzeń. To SMS
od Raya.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
„Będę o 22. Nie
czekaj na mnie z kolacją. Xxx”</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Zapomniałam.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Całkowicie
zapomniałam o jego durnych kolegach i ich planach chlania cały
wieczór.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Czar prysł. Już nie
czułam wokół siebie wyobrażonej smakowitej woni pieczonej w mojej
wyobraźni kaczki, a zapach petów i śmierdzących meneli.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Byłam wkurzona? To za
mało powiedziane.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Ja się tak staram-
chcę zrobić mu pyszną kolację, przeprosić go za wszystko,
pocałować, a potem kto wie, a on będzie sobie balował? O nie...
Nie pozwolę sobie na takie traktowanie.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Cała w nerwach
wystukałam jego numer na klawiaturze. Musiałam powtarzać to trzy
razy, bo z nerwów trzęsły mi się ręce. Odebrał po trzech
sygnałach.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Co się stało?- Bez
żadnego „Hej kochanie. Jak ci mija dzień?”... Do naszego psa,
Maxa, mówi z większą czułością...</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Chcesz wiedzieć co
się stało?! Umówiliśmy się. Miałeś wrócić po pracy i
porozmawiać ze mną na poważnie o... o nas... Nie zależy ci?
Wolisz spędzić ten czas z kolegami? Proszę cię, wróć do domu,
porozmawiaj ze mną w końcu! Nie chcę się dowiadywać wszystkiego
od twojej matki! Jak wreszcie odejdziesz powiesz mamie, żeby to za
ciebie powiedziała!? - Mój głos od krzyku przechodził w bezsilny
szept. Uderzyłam w jego słaby punkt- relacje z kochaną mamusią. Z
opowiadań jego rodziny i znajomych wywnioskowałam, że był
maminsynkiem. Był i nadal jest. Po każdej naszej kłótni, pierwszą
osobą, z którą rozmawia była ona- Claire. W trudnych chwilach
mógł bez uprzedzenia wyjść z domu, a ja wiedziałam, gdzie szedł.
Było mi przykro, że nie chciał mojego wsparcia, rady. Rozmawiał
ze mną po uzgodnieniu z mamą planu działania, więc jaki to miało
sens. Czuję, że już czeka aż się rozłączę, aby mógł do niej
zadzwonić...</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Teraz wspominasz o
mojej matce?! To, że nie masz dobrych kontaktów z rodzicami, nie
oznacza, że ja nie mogę mieć! Jesteś egoistką! Chcę spotkać
się z przyjaciółmi, wyrwać z domu. Jeśli nie chcesz iść ze
mną, to zostawaj w czterech ścianach, samotna i użalająca się
nad sobą!- To zabolało. Pewnie w trakcie każdej naszej kłótni
chciał wypluć te słowa, lecz milczał. Milczał przez tak długi
czas, ale już nie wytrzymał. Czułam, że zrzucił swój ciężar,
zrzucił go na mnie. Ugięłam się pod brzemieniem tych słów, z
oczu zaczęły lecieć mi łzy. Lecz to nie był koniec.- Nie wrócę
dzisiaj do domu, zostaję u Billa. Nie chcę z tobą teraz rozmawiać.
Kiedy ochłoniesz, zadzwoń. Na razie.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Czekaj!- Zawołałam,
ale usłyszałam sygnał przerwanego połączenia. Zaczęłam
przeklinać go pod nosem, a starsza pani rzucała mi karcące
spojrzenia. Zwykle nie przeklinam, ale teraz chcę, aby cały świat
ujrzał, jak perfidnie traktuje mnie mój chłopak.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Słyszę gwizd
wjeżdżającego na stację pociągu. Wpuszczam i wypuszczam
powietrze, tak jak zawsze, kiedy się denerwuję. Próbuję wstać,
ale chwieję się na nogach. Prawie nic nie widzę przez łzy. Chcę
już być w domu, zrzucić szpilki, zmyć makijaż, przebrać się w
wygodne dresy i położyć się do łóżka. Nie wiem jak, ale
znajduję drogę do pociągu i siadam na wolnym miejscu przy oknie.
Muszę jeszcze przeżyć te dwadzieścia minut jazdy, a potem będę
już prawie w domu. Mieszkam pięć minut od stacji. Przechodzę
skrótem przez las i już jestem. Droga nie jest jednak tak
przyjemna. W lasku jest, jakby to powiedzieć, jak w wagonie
murzyńskich dup. Żadnych lamp, czasem strach iść. Zwykle na
stację przychodził po mnie Ray, ale tym razem nie mogę na niego
liczyć. Nie jestem pewna, czy jeszcze kiedykolwiek będę mogła...</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Pociąg rusza, a ja
pusto patrzę przez okno. Widzę pola. Przypomina mi się camping, na
który zabrał mnie Ray w te wakacje. Spaliśmy w namiocie, a w
promieniu pięciu mil nie było żadnych domów. Cisza i spokój.
Beztrosko ganialiśmy się po łąkach, taplaliśmy się w
strumykach. Obiecał mi, że tu wrócimy, że to będzie nasze
miejsce, symbol naszej wiecznej miłości. Głupie gadanie. Pomyśleć,
że to było tylko dwa miesiące temu. Po tym wyjeździe wszystko się
zaczęło. Deklaracje padły z ust nas obojga. Byłam pewna, że nie
ostanie tylko na wyznaniach. Bałam się odpowiedzialności, lecz
wiedziałam, że razem damy sobie ze wszystkim radę. Zawsze przedtem
dawaliśmy...</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Krajobraz się
zmienia. Widzę ciemną gęstwinę drzew. Czuję się oszukana. Po co
mówił mi to wszystko? Po co były te wszystkie wyznania, słowa
wywyższające naszą miłość ponad wszystko? Omotał mnie wokół
siebie. Jadąc tym pociągiem czuję się, tak jak on śmiał
bezczelnie powiedzieć- samotna. I rzeczywiście, użalałam się nad
sobą. On siedzi teraz z przyjaciółmi w barze, a ja nie mam nawet
do kogo zadzwonić. Z matką nie rozmawiam, z przyjaciółkami ze
szkoły nie mam kontaktu odkąd zamieszkałam z Rayem. Ograniczyłam
się do życia z nim. Był dla mnie wszystkim, moim pokarmem,
powietrzem. A teraz to on głodzi mnie i poddusza. Łamie mi serce,
które i tak już krwawi.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Dziesięć lat temu
moi rodzice się rozwiedli. Kazali mi wybrać. Matkę albo ojca.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Postawienie
trzynastoletniego dziecka w takiej sytuacji nie było ludzkie. Nie
wiedziałam, co się dzieje. Pytałam wszystkich naokoło. Nikt mi
nie odpowiadał. Wszyscy byli zajęci kłótniami o pieniądze, dom,
samochód, jeszcze raz pieniądze. I mnie. Lecz ja byłam na szarym
końcu ich żądań. Matka z ojcem więcej czasu spędzali ze swoimi
adwokatami niż ze mną. Zostawiali mnie u babci. Z czasem zaczęła
mi zastępować rodziców. Po roku postępowań sądowych, winny
rozpadu małżeństwa okazał się ojciec. Nie wiem, co zrobił, albo
raczej co matka powiedziała, że zrobił, lecz mogłam się z nim
widywać tylko raz w tygodniu i miał „ograniczone prawa
rodzicielskie”. Nie rozumiałam tych słów i bałam się ich
zarazem.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Matka wzięła mnie do
siebie i narysowała grubą linię, granicę między nią a ojcem i
babcią. Zakazywała mi się z nimi spotykać, mówiła mi naprawdę
okropne rzeczy na ich temat. Ciągle płakałam, płakałam i wtedy
pojawił się jakiś mężczyzna. Ktoś krzyczał, chyba matka.
Zabrali mnie do babci.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
U niej byłam wreszcie
szczęśliwa. Pozwalała mi się spotykać z kim chcę, odwiedzać i
tatę i mamę. Mogłam być normalnym dzieckiem.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy miałam
siedemnaście lat ojciec zmarł na zawał. Bardzo to przeżywałam,
potrzebowałam wsparcia. Matka zostawiła mnie. Nie przyszła nawet
na pogrzeb. Potem przepraszała, tłumaczyła się kłopotami w
pracy, natłokiem zajęć. Ja już nie chciałam tego słuchać.
Zerwałam z nią kontakt.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Może to jest główna
przyczyna mojego strachu przed założeniem rodziny. Zawsze wydawało
mi się, że moi rodzice byli idealną parą. Coś jednak między
nimi pękło. Popadli w rutynę. Pamiętam, że gdy byłam małą
dziewczynką, ojciec potrafił przynosić mamie kwiaty, albo kupić
ładny prezent. Z czasem przestawał ją zaskakiwać, przestawał o
nią zabiegać, aż w końcu przestał ją kochać.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Związek moich
rodziców, który wydawał mi się nieskazitelny, przypominał mi
moją relację z Rayem. Kochałam go ponad życie, lecz wyczuwałam
między nami mur, który budowaliśmy, cegiełka po cegiełce, od
czasu naszej pierwszej kłótni.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Wszystko w porządku,
kochanie?- Pyta mężczyzna siedzący naprzeciw mnie. Z jego ust
wyczuwam sporo alkoholu. Wygląda jakby nie spał ani nie mył się
przez dwa dni. Ubrany jest w brudną koszulkę i potargane spodnie.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Jak widać nie... -
Mówię może trochę zbyt agresywnie. Nie chcę rozmawiać o moich
problemach z bliskimi, a z pijakami będę? Miałam nadzieję, że
wywnioskuje z mojego tonu, że nie chce drążyć tematu. Niestety,
zaczął bełkotać coś o swoim życiu i szalonych melanżach. Nie
było mi żal tego człowieka. Ludzie dostają to, na co zasłużyli...</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Pociąg zaczął
zwalniać, jeszcze chwila i będę w domu. Szybko wstałam, nie chcąc
wysłuchiwać już żalów tego osobnika.. Po kilku sekundach
usłyszałam znajomy głos pani ogłaszający, że dojechaliśmy do
stacji Stainsonvillage. Drzwi rozsunęły się i poczułam wreszcie
świeże powietrze.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-To chyba jakieś
przeznaczenie, najmilsza! Wysiadamy na tej samej stacji, może
wskoczę do ciebie na chwilkę? - Przyspieszyłam, nie chcąc wdawać
się w dyskusje z tym obdartusem. On jednak pospieszył za mną i po
chwili był przy moim boku, wyżalając mi się na swój los
samotnika.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Miałem wiele kobiet,
lecz nie mogę być z jedną na dłużej. Wolę być wolnym
strzelcem, a jako, że mam branie, mogę sobie na to pozwolić,
foczki same napływają. Ty tak uciekasz, uciekasz, ale wiem, że w
głębi duszy pragniesz mnie. - To co mówił było obleśne.
Zaczęłam się bać.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Proszę mnie zostawić
w spokoju! Mój mąż zaraz tutaj przyjdzie!- Skłamałam. Podobno
takie słowa odstraszają natrętnych mężczyzn, ale w moim wypadku
nie poskutkowało.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Nie masz obrączki,
gołąbeczku. A teraz grzecznie stań i zrób co powiem.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Ścisnęło mnie w
żołądku. Nie brzmiał już jak zwykły pijany menel. Widziałam w
jego oczach, że chce mi zrobić krzywdę. Zaczęłam uciekać, ale
on był szybszy. Złapał mnie obiema rekami a potem mocno uderzył w
brzuch. Upadłam. Zabrakło mi tchu na dalszą ucieczkę. Mężczyzna
pociągnął mnie za włosy w swoją stronę.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Nie waż się ruszyć,
bo tego pożałujesz.- W tym momencie wyciągnął z kieszeni
scyzoryk, rozłożył go i przyłożył mi do gardła. - Jesteś
śliczną panienką, ale nie posłuchałaś mnie, więc czeka cię
kara.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Uśmiechając się
perfidnie, przeniósł nóż do mojej klatki piersiowej i rozciął
bluzkę. Wiedziałam, co chce zrobić. Z moich oczu leciały łzy.
Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
*******</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Ray, następna
kolejka?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Jasne Bil!</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Dzień minął mi
szybko, lecz jestem potwornie zmęczony. Stres daje mi w kość.
Dzisiaj pięć zamówień, jutro dwa spotkania z potencjalnymi
klientami. Jeśli niczego nie spieprzymy wygramy naprawdę duży
przetarg!</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Teraz jednak chcę
zapomnieć o pracy. Jedyne czego w tym momencie pragnę to poczuć w
ustach zimne piwo i wreszcie się odprężyć. Dawno nie miałem
chwili dla siebie. W domu latająca nade mną Sara, w pracy mój szef
Wilhelm, a po pracy jeszcze drinki z klientami. Miałem już dość
tego wszystkiego.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jeszcze ta dzisiejsza rozmowa z Sarą…
Kocham ją, naprawdę mi na niej zależy, ale jeśli nie przestanie
mnie kontrolować i mieć tych swoich humorków, po prostu dłużej
nie wytrzymam. Wielu moich kumpli i tak jest zdziwionych, że jestem
z tą „małpą”, jak ją nazywają. Wydzwania, gdy jestem w
pubie, w pracy, w toalecie, na lunchu. Nigdy nie jestem pewien, czy
zaraz nie zabrzęczy mój telefon… Staram się ją bronić. Wiem,
że to jest jej forma okazywania uczuć, ale mogłaby dać mi chociaż
trochę przestrzeni. Jestem facetem, nie zadowolę się siedzeniem w
domu i oglądaniem łzawych komedii romantycznych. Chcę wyjść,
zaszaleć! Tęsknię za czasami, kiedy wychodziłem razem z Sarą.
Chodzący seksapil! A jak ona tańczyła! Taką kobietę chciałby
każdy mężczyzna. Niestety, gdy zamieszkaliśmy razem, trochę się
rozleniwiła. Z czasem przestała ze mną wychodzić, zapuściła
się, nie dbała już tak o siebie.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Akceptowałem to i
szanowałem jej wybór, mimo że było mi przykro, że woli zostawać
z domu. Jednak gdy zaczęliśmy się o to kłócić, przestało mi to
był obojętne.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Ona chciała
stabilizacji, poważnego związku. Dawałem jej co mogłem, ale mam
dwadzieścia cztery lata na karku, a nie trzydzieści, aby tak
śpieszyć się do żeniaczki. Rodzice nalegali. Mówili, że to
grzech, „mieszkać razem” bez małżeństwa. Byli bardzo
konserwatywni, lecz na szczęście jabłko pada daleko od jabłoni i
nie odziedziczyłem tego po nich. Wolałem bawić się, póki miałem
czas i siły.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Konsekwencją
małżeństwa są dzieci. Z rozmów z Sarą wywnioskowałem, że chce
mieć co najmniej dwójkę. Miałem w głowie bardzo żywy obraz
mojego życia bo narodzinach małych słodkich bobasów. Musiałbym
wracać po pracy od razu do domu, zmieniać śmierdzące pieluchy,
wysłuchiwać wrzasków i płaczów, a w nocy ledwo spać. I tak
dzień za dniem. Wszyscy mówią, że najgorsze są pierwsze dwa
lata, lecz ja widzę po moich kumplach, że sytuacja jest odwrotna.
Też mięli taką nadzieję! Dzieciom jednak zachciało się poznawać
świat. Chwila nieuwagi i rozcięta waga albo wstrząśnienie mózgu!
To na pewno nie dla mnie, nie teraz.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Bil podał mi chłodny
kufel i po łyku od razu poczułem się lepiej. Z mojej głowy
wypadały Sara, brudne pieluchy, srogi wyraz twarzy matki i kłopoty
w pracy.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
******</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Do następnego! Co
powiesz na piątek?- rzuca Bil na pożegnanie.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Jasne Bil! Na piwo z
tobą zawsze mam czas.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Wychodząc z pubu,
uderza mnie zimne powietrze. Dobry humor powoli mnie opuszcza,
wracałam do rzeczywistości. Jazda samochodem minęła, wbrew moim
nadziejom, zbyt szybko. Zajeżdżam przed dom i wiem, że tę noc
prześpię na kanapie. Sara zawsze wszczyna awantury z takich błahych
powodów. </div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Przekręcając klucz w
zamku u drzwi, nasłuchuję kroków, choćby oddechu. Nic nie słyszę,
więc bezpiecznie wchodzę do środka. Czyżby spała? Pierwsze co
mnie uderzyło, to to, że wszędzie panowały nieprzeniknione
ciemności. Zwykle Sara czeka na mnie w salonie aby dać mi kazanie,
więc lampy były zapalone.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Sara? - Wołam, lecz
odpowiedziała mi głucha cisza.- Jest tu kto?
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Zaglądam do łazienki,
sypialni, salonu, lecz nigdzie jej nie ma. Odsuwam szafę, lecz
wszystkie jej rzeczy i ubrania są na miejscu. Wyglądało na to, że
nie wróciła nawet z pracy. Może chciała zrobić mi na złość?
To by było w jej stylu.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Uznaję, że dam jej
czas na przemyślenie spraw, a jeśli jutro rano się nie pojawi,
zadzwonię do niej. Jest przecież dorosła, umie radzić sobie sama.
Biorę szybki prysznic i zmęczony padam na łóżko, prawie od razu
zasypiając.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Budzi mnie dzwonek
telefonu. Zerkam na zegarek. Piąta trzydzieści. Kto do cholery
dzwoni o takiej godzinie?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Zwlekam się z
posłania i lekko się zataczając podchodzę do komody. Na ekranie
wyświetla się numer zastrzeżony. Rozłączyłam się i wracam do
łóżka. Niedługo dane jest mi poleżeć, gdyż po kilku sekundach
znów słyszę dźwięk dzwonka. Przeklinając pod nosem, znów
pokonuję drogę dzielącą mnie od komórki i tym razem odbieram.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Halo?- Nie mam nawet
siły, żeby kłócić się z tym kimś po drugiej stronie, o wczesną
godzinę telefonu. Chcę jak najszybciej to skończyć i jeszcze
trochę pospać.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Dzień dobry. Z tej
strony porucznik Markus Dealin. Przepraszam, że dzwonię tak
wcześnie. - No! Przynajmniej przeprosił.- Czy mam przyjemność z
Raymondem Millanem?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Tak. Co się stało?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Dzwonię z posterunku
policji. Prosiłbym pana o natychmiastowy przyjazd. Sprawa jest
bardzo pilna.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-To może mi pan
powie, o co chodzi, żebym sam ocenił pilność tej sprawy? - Nie
miałem zamiaru odbierać sobie tych dwóch godzin snu, które mi
pozostały do porannego budzika.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-To nie jest
odpowiednia forma przekazania tej wiadomości. Będę na pana czekał.
Ulica Stempelstreet, wie pan, gdzie to jest?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Tak, będę za
dwadzieścia minut.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Rozłączam się i w
pędzie narzucam na siebie ubrania. Nie mija pięć minut a ja jestem
już w drodze i pogryzam kanapkę zrobioną na szybko. Dojazd do
komisariatu trwa niecały kwadrans, ale w tym czasie zaczynam się
już denerwować nie na żarty. Nie pomyślałem przecież o Sarze…
A jeśli znowu coś jej strzeliło do głowy? Może opiła się i
muszę ją teraz odebrać z izby wytrzeźwień? Albo coś gorszego...</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Na szczęście pod
komendą cały parking jest wolny, więc podjeżdżam samochodem jak
najbliżej wejścia i wyskakuję od razu po zgaśnięciu silnika.
Chcę już zobaczyć Sarę, bo wiem, że to o nią chodzi…</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Dzień dobry, pan
Millan? - Pyta policjant na wejściu.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Tak. Czy mógłbym
prosić o wytłumaczenie?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Proszę za mną.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Idę za nim, aż
dochodzimy do wielkiego biura. Mnogość mężczyzn w niebieskich
mundurkach i bronią za pasem, przeraża mnie. Czasem nawet jeśli
nic złego nie zrobię, czuję strach na widok stróżów prawa. Ale
tak to jest, gdy nie masz pewności, czy zaraz nie skują cię albo
nie zaczną pałować.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Witam. Jeszcze raz
przepraszam za wyrwanie ze snu, ale sprawa jest na tyle poważna, że
było to konieczne. - Mówi inny policjant, którego głos
rozpoznaję. Markus. Jako jedyny z grupy policjantów wygląda
niegroźnie i przy nim uspokajam się. - Proszę za mną.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Posłusznie idę do
sąsiedniego pomieszczenia biurowego. Widzę tabliczkę z jego
imieniem i nazwiskiem. Jest kimś ważnym skoro ma swoje biuro.
Mężczyzna szybko przeszukuje teczki i wyjmuje z nich zdjęcia.
Pokazuje mi jedno z nich.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Czy poznaje pan osobę
na tym zdjęciu?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Zapiera mi dech.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
To Sara. Ale nie
wygląda jak Sara.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Jest cała
posiniaczona, ma rozciętą wargę, potargane włosy i zamknięte
oczy.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Jakby nie żyła.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Co to ma znaczyć? -
Podnoszę głos. - Gdzie jest Sara?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Proszę się
uspokoić. Teraz jest już bezpieczna. Pana partnerka została
napadnięta, prawdopodobnie z podtekstem seksualnym. Po zadrapaniach
na rękach i miejscu znalezienia już nieprzytomnej kobiety widać
ślady walki. Przypuszczamy, że po przepychance napastnik
zrezygnował z wykorzystania ofiary i jedynie pchnął ją nożem. Na
szczęście cios nie był w serce, lecz tuż poniżej. Znaleziono ją
zakrwawioną w lesie około trzysta metrów od waszego domu i
przewieziono do szpitala. Obrażenia nie zagrażały życiu pani
Smith, lecz były na tyle poważne, że lekarze zadecydowali o
wprowadzeniu jej w stan śpiączki. Leży w szpitalu na ulicy
Stringham. Znaleźliśmy w jej kieszeni telefon. Z ostatnich
wiadomości i rozmów wywnioskowaliśmy, że pan jest jej najbliższą
rodziną i skontaktowaliśmy się z panem. Wszystko w porządku?</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Chyba wreszcie
zauważa, że z twarzy odpłynęła mi cała krew. Sara bliska
śmierci. Przed oczami stanęła mi jej twarz ze zdjęcia,
posiniaczona i zakrwawiona. To przeze mnie. Prawie dzień w dzień
chodziłem po nią na stacje i odprowadzałem pod dom. Ja bym ją
obronił. Ale zawiodłem, nie było mnie przy niej, gdy mnie
potrzebowała. Nadal mnie potrzebuje, naszła mnie myśl. Zrywam się
z krzesła.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Przepraszam, muszę
jechać. Gdzie jest ten szpital? - Jestem tak zdenerwowany, a mój
oddech tak przyspieszony, że nawet nie wiem jak udaje mi się zadać
to pytanie. Policjant szybko tłumaczy mi, jak tam dojechać, a ja
wypadam z komisariatu. Droga strasznie mi się dłuży. Układam w
głowie słowa, które mam zamiar wypowiedzieć, gdy ją zobaczę.
Chcę ją przeprosić, obiecać, że nigdy już nie zawiodę. Tak
bardzo pragnę ją zobaczyć, dotknąć, usłyszeć z jej ust „Kocham
cię”, które tak często kiedyś powtarzała.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
W przeciwieństwie do
parkingu pod komisariatem, ten pod szpitalem jest wypełniony po
brzegi. Muszę zatrzymać się dwie ulice dalej. Przeklinając małe
parkingi pod instytucjami państwowymi, biegnę w stronę ośrodka
tak, że bolą mnie żebra. Dobiegając prawie wpadam na drzwi. W
środku panuje drętwa cisza. Czuję zapach środków czystości oraz
wody utlenionej – zmory mojego dzieciństwa.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Czy mogę w czymś
pomóc?- Pyta mnie zadbana blondynka na recepcji. Na plakietce
widnieje napis: „Proszę o cierpliwość, jestem nową pracownicą.”
a w rubryce „imię” widnieje Jessica. Widać, że jest nowa, bo
jest jeszcze miła i chętna do pomocy.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Tak, chcę zobaczyć
Sarę Smith. Trafiła tutaj dzisiaj rano. - Rzucam szybko. Chcę już
wbiec na górę i ją zobaczyć. Szybciej kobieto!
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Jest pan kimś z
rodziny? Mężem? Bratem? - Mówi spokojnie, jak na teście z
zaliczenia pytań, które muszą być zadane odwiedzającym.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Jestem jej partnerem.
Proszę mnie wpuścić, bardzo się martwię.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Przykro mi, jeśli
nie ma pan zaświadczenia od pacjentki, albo kogoś z jej rodziny,
nie mogę pana wpuścić.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Co? Jak to do jasnej
cholery? Nie mogę zobaczyć własnej dziewczyny, która leży
pocięta nożem? - Teraz prawie krzyczę. Ludzie w poczekalni
przyglądają się widowisku, pewnie w duchu ciesząc się, że
zostali wyrwani z nudnego oczekiwania na przyjęcie.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Przykro mi. Takie są
przepisy. Proszę zadzwonić do kogoś z jej rodziny, prawdziwej
rodziny. - Słowa „prawdziwa rodzina” zadają mi ból. Mieszkamy
ze sobą od roku, chcę wykrzyknąć: „jesteśmy rodziną”! -
Jeśli będzie się pan awanturował, będę zmuszona wezwać
ochronę.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Wszystko mówi ze
słodkim wyuczonym uśmiechem. Mam ochotę ją uderzyć. Jak ona
śmie!</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie mam jednak wyboru.
Wychodzę i wybieram numer do jej babci. Nie mówię co zaszło.
Dostałaby chyba zawału. Proszę ją tylko o przyjazd do szpitala.
Kochana nawet nie prosi o wytłumaczenie.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Przyjeżdża po
dwudziestu minutach, ale przez ten czas miałem ochotę wypruć sobie
żyły. Ciągle uśmiechnięta recepcjonistka, podejrzanie rzucający
spojrzenia pacjenci w poczekalni, zapach wody utlenionej i
świadomość, że kilka pięter nade mną, sama, w zimnej sali, leży
Sara, przytłaczają mnie. Chyba nigdy nie cieszyłem się aż tak na
widok buni. Biorę ją w ramiona i zaczynam cicho płakać.
Powinienem wziąć się w garść, ale czuję się taki rozdarty.
Tłumaczę jej pokrótce co zaszło, omijając drastyczniejsze
momenty. Staruszka, widocznie silniejsza psychicznie ode mnie, szybko
pokazuje blondynie dokumenty, a ta mówi numer sali. Ja biegnę, a
babcia kuśtyka za mną. Wbiegam do pokoju, a z moich oczy płynie
jeszcze więcej łez. Leży blada i bezwładna na łóżku, a z jej
ust wychodzi rurka podłączona do respiratora. Słychać miarowe
pikanie – żyje.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Podchodzę do niej i
biorę ją za rękę, którą delikatnie całuję.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Obudź się! -
Krzyczę. Babcia podchodzi do mnie i obejmuje ramieniem.
</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
-Ciii… Wszystko
będzie dobrze… - Jej głos uspokaja mnie. Po około dziesięciu
minutach jej mamrotania zaczynam wierzyć w jej zapewnienia.</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Proszę cię Sara
obudź się!</div>
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Cholera! Nawet
poproszę cię o rękę. Kupimy wreszcie ten wymarzony dom, koło
którego często przechodzimy, spacerując. Później weźmiemy ślub,
będziemy mieć dzieci. Nawet trójkę! Będę zmieniał im pieluchy
i gotował śmierdzące papki. Będę budził się w nocy aby
uspokoić płaczące maluchy. Będziemy się starzeć, widzieć jak
nasze dzieci zmieniają się w mądrych i odpowiedzialnych dorosłych,
jak osiągają własne sukcesy w życiu i jak sami zakładają
rodzinę. A gdy będziemy siwiuteńcy, będziemy siedzieć na
tarasie, trzymając się za ręce i wspominając najlepsze chwile.</div>
<br />
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<br />
<div align="justify" style="margin-bottom: 0cm;">
Tylko się obudź...</div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-86929816427968786532016-04-09T11:34:00.002-07:002016-04-09T11:46:08.575-07:00,,Lalkarz"<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
</div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'times new roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; margin: 0px; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'times new roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; margin: 0px; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<div style="margin: 0px;">
Kolejnym opowiadaniem, jakie publikujemy jest Karoliny Antczak. Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">~ ~ ~</span></div>
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">To
był zwykły dzień – pogody, słoneczny i ciepły. Słońce oświetlało kurz wznoszący
się ponad ubite ścieżki; promienie prześwitywały przez gałęzie i zielone wciąż
liście klonów. Ktoś musiał posadzić je dawno temu, bo wszystkie były wysokie i
potężne. Głęboko zakorzenione w ziemi, unosiły swoje ramiona ku niebu i
chmurom. Patrzyłem na to wszystko, wracając ze szkoły do domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Los
chciał, że tego właśnie, zwyczajnego, wręcz pospolitego dnia, nie poszedłem prosto,
ale skręciłem w lewo. Sam już nie pamiętam, jakie fantastyczne opowieści
podpowiedziała mi wyobraźnia, gdy stawiałem pierwsze kroki na bocznej,
zakurzonej ścieżce obsadzonej jeszcze większą ilością klonów. Kiedy
przyglądałem się drzewom, zauważyłem, że ich zielone wciąż liście mają żółtawe i
pomarańczowe przebłyski, jakby roślina nie była pewna, czy powinny już uschnąć,
czy pozostać żywą. Po drodze co jakiś czas natykałem się na starą, nadgryzioną
zębem czasu ławkę albo niedziałającą już latarnię. Podświadomie czułem, jak z
każdym kolejnym krokiem oddalam się od znanego, bezpiecznego świata; nie muszę
chyba dodawać, że wcale mi to nie przeszkadzało, a podekscytowanie i ciekawość
skutecznie wypierało jakikolwiek niepokój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">W
końcu spośród drzew wyłonił się niewielki domek. Był zrobiony z cegieł i
otynkowany, pomalowany na fioletowo. Z ogromnych, przypominających witryny
sklepowe okien wyglądały lalki; miały jasne, uśmiechnięte twarze i wijące się
na niewielkich ramionach włosy. Patrzyły na mnie ogromnymi oczami, jakby
zastanawiały się nad tym, co zrobię. Odwrócę się i pójdę w swoją stronę? A może
wejdę, żeby przyjrzeć się im z bliska?Kiedy myślę o tym dzisiaj, zdaje mi się,
że lalki wiedziały, jaką podejmę decyzję. Trudno było się im oprzeć. Zapraszały
mnie do środka, chociaż w rzeczywistości nie wykonały żadnego ruchu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Odkleiłem
się od witryny i zapukałem do drzwi.Chociaż nikt mi nie odpowiedział,
nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Dzwonek umieszczony w progu
zabrzęczał srebrzyście, witając mnie w sklepie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Pomieszczenie
było pełne cieni. Spływały łagodnie po fioletowych ścianach i dębowych deskach
podłogi; wpadały przez witrażowe, tęczowe okna razem ze słabym światłem dnia,
by zsuwać się z drewnianych i porcelanowych nóg lalek siedzących na półkach.
Kołysały się razem z poruszanymi przez wiatr ramionami klonów, stukając
niesłyszalnie w szyby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Po
środku tego niezwykłego pomieszczenia stała lada, a za nią równie niezwykły
człowiek. Zarówno wtedy, jak i przez całą naszą późniejszą znajomość nie byłem
w stanie w żaden sposób określić jego wieku. Miał jasną i smukłą twarz,
pozbawioną zmarszczek świadczących o podeszłym wieku; brakowało mu też
młodzieńczego wigoru czy świeżości, którą dostrzegamy u ludzi młodych. Jedyne
widoczne oko mężczyzny miało błękitną barwę, przywołującą na myśl rosnące w
ogrodzie fiołki; drugie przysłaniały dziwacznie ułożone, srebrne włosy.Jednak
najbardziej zadziwiający był jego uśmiech – szeroki, leniwy i ironiczny,
niepasujący do żadnego uśmiechu, jaki kiedykolwiek widziałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Witaj w sklepie spełniających się marzeń – powiedział, a jego głos potoczył się
po całym tym pomieszczeniu, cieniach i lalkach poupychanych na półkach.Pomyślałem
wówczas, że mężczyzna przypominał raczej cyrkowca z wyblakłej taśmy filmowej niż
stojącego za ladą sklepikarza.– W czym mogę służyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–Nie
wiem – odparłem uczciwie, jak przystało na dziesięcioletniego, porządnego
dzieciaka. – Spodobały mi się lalki, więc przyszedłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
No proszę. Klient! – Jego uśmiech poszerzył się, o ile w ogóle było to możliwe.
– Wybierz sobie taką, która ci się zamarzy. Mam naprawdę wiele lalek, a
wszystkie równie piękne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie mam pieniędzy. Nie stać mnie na lalkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Więc może przyjdziesz tu z rodzicami?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Raczej nie – powiodłem wzrokiem po pułkach. – Są zajęci. Poza tym lalki są dla
dziewczyn.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Ale jednak ci się spodobały. – Wciąż się uśmiechał, przyglądając mi się
badawczo swoim jedynym okiem. – Interesujące.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Wzruszyłem
ramionami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Są<i> trochę </i>ładne. – Z jakiegoś powodu
zrobiło mi się wstyd. – Nie będę ich kupować, tylko dlatego że są <i>trochę</i> ładne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
No cóż… – Lalkarz odchylił się na swoim krześle. Sięgnął po niedbale
pozostawiony na ladzie, okrągły kawałek drewna. Obrócił w palcach niewielki
nożyk i naciął materiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Czekałem,
aż dokończy zdanie, ale on spokojnie pracował, a dziwaczny uśmiech nie znikał z
jego twarzy. Zacząłem się niecierpliwić; rozejrzałem się po sklepie, nie
wiedząc, co ze sobą począć. Mężczyzna wciąż obrabiał drewno, kiedy położyłem
dłoń na klamce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Hej, mały?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Moja
ręka znieruchomiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Może masz ochotę na ciastko?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Odwróciłem
się. Lalkarz odłożył nóż i wyciągnął w moim kierunku gliniany, malowany
pojemniczek. Był podłużny, z okrągłym dnem. W środku znajdowały się ciastka; mężczyzna
zdążył sięgnąć już po jedno i właśnie się nim zajadał. Wyciągnąłem rękę i
ostrożnie spróbowałem wypieku. Był okrągły i trochę przesuszony, z drobnymi
kawałkami czekolady. Smakował znakomicie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Po jednym na każdy dzień – oświadczył lalkarz, chowając słoiczek do szafki.
Przekręcił niewielki, zrobiony z brązu kluczyk i wsunął go do kieszeni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Taka
ostrożność w stosunku do ciastek wydawała się dziwna, ale czy w tym
pomieszczeniu cokolwiek było normalne? Jadłem dalej, przyglądając się
lalkarzowi. Powrócił już do pracy i z uwagą ciął drewno. Z każdym jego
wprawnym, precyzyjnym ruchem blok nabierał kształtu i przeobrażał się w głowę,
a potem twarz o łagodnych rysach, zaokrąglonych policzkach i małych ustach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Co teraz? – zapytałem mimowolnie, kiedy skończył i popatrzył z uwagą na swe
dzieło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Teraz ją pomaluję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie zrobisz najpierw reszty ciała?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Zawsze zaczynam od głowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Oderwał
swoje jedyne oko od lalczynej twarzy i popatrzył na mnie,<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Głowa jest najważniejsza. Tam kryją się myśli i poglądy. Właściwie można by
rzec, że to w głowie znajduje się nasze serce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
To bez sensu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Mężczyzna
nie odpowiedział, tylko z uśmiechem powrócił do swojej pracy. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Następnego
dnia znowu poszedłem do lalkarza. Po raz kolejny skręciłem w lewo, a obsadzona klonami
ścieżka zaprowadziła mnie do fioletowego domku na skraju lasu. Kiedy otwierałem
drzwi, dzwonek przywitał mnie inaczej niż ostatnio. Tym razem brzmiał cieplej i
łagodniej, jak uderzone wprawnymi palcami klawisze pianina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Witaj – odezwał się lalkarz. Zabawka, którą wczoraj rzeźbił, siedziała na
ladzie. Jej nogi zwisały ze stołu, jakby za chwilę miała z niego zeskoczyć albo
zamachać nimi niczym mała, zniecierpliwiona dziewczynka. Była naga, a jej głowa
pozbawiona włosów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Mężczyzna
rozłożył na stole kilka kawałków tkaniny, igłę, nici i nożyce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Będziesz szył dla niej ubranie? – zapytałem od razu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Zgadza się – sięgnął po bawełniany, błękitny materiał w białe groszki. Obracał
go przez chwilę w dłoniach, jakby zastanawiał się, co powinien z nim zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Zauważyłem,
że koło lady ustawiono stołek. Usiadłem na nim i wbiłem wzrok w mężczyznę,
który spokojnie ciął materiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Dlaczego to robisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Co masz na myśli?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Lalki – niecierpliwiłem się. – Czemu robisz lalki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Zaśmiał
się cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
To mój zawód. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Ta
odpowiedź nie była dla mnie w żadnym stopniu satysfakcjonująca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Moja mama nie lubi swojego zawodu, ale ty lubisz robić te lalki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Wybranie satysfakcjonującej pracy to klucz do sukcesu. Spędzam życie dokładnie
tak, jak kiedyś komuś obiecałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Komu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Odłożył
materiał, wsparł dłonie pod brodą i spojrzał na mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–Ciekawski
z ciebie dzieciak.Nie ważne komu, ważne, że obiecałem. – Przechylił głowę. –
Kiedy składamy jakąś obietnicę, powinna być dla nas święta. Zwłaszcza, kiedy ta
obietnica jest równocześnie pożegnaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Znowu
go nie zrozumiałem, ale lalkarz tylko uśmiechnął się szerzej i powrócił do
pracy. Po kilkunastu minutach, spojrzał na wiszący na przegubie dłoni,
kieszonkowy zegarek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Masz ochotę na ciastko? – spytał, tak samo jak wczoraj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kiwnąłem
głową. Mężczyzna wziął jedno i poczęstował mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Masz rodzinę? – spytałem z pełną buzią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Owszem.Moja żona wyruszyła w długą i daleką podróż.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–Podróż?
Dokąd? – otrzepałem dłonie z okruszków ciastka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Do miejsca, do którego i ja kiedyś odejdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Czy to daleko? –drążyłem, podparłszy brodę na złączonych dłoniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Bardzo. Ty też tam kiedyś pojedziesz. Twoi rodzice, sąsiedzi i przyjaciele. W
którymś momencie każdy będzie musiał tam wyruszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Odłożył
słoiczek do szafki i sięgnął po ukończoną prawie sukienkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
To miłe miejsce? Czy twoja żona mówiła ci coś o nim?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Niestety, stamtąd nie da się wysłać wiadomości. Ale zanim jakaś osoba tam
pojedzie, można pożegnać się z nią i wyprawić ją w podróż. To niełatwa praca,
ale potrzebna. Ja też kiedyś się nią trudniłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Kim byłeś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Lalkarz
milczał chwilę, skupiając się na wbiciu igły w niebieski materiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Grabarzem – powiedział.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Miło cię znów widzieć – powitał mnie kolejnego popołudnia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Dowiedziałem się, kim jest grabarz – oświadczyłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Tym
razem mężczyzna przesuwał w dłoni pasma kanakelonu. Sztuczne włosy miały
cudowną, złotą barwę i układały się falami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Doprawdy? – zapytał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Oparłem
dłonie na ladzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Mama powiedziała, że to ludzie, którzy zakopują innych w ziemi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Mówiła coś jeszcze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Tak. Że są dziwni i podejrzani.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–Podejrzani?
– Uniósł brew.– Nie mogę się z tym zgodzić. Grabarz to najuczciwszy zawód
świata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Dlaczego? – zapytałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Lalkarz
uśmiechnął się, powoli i z namysłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Ludzie mawiają, że na świecie są tylko dwie pewne rzeczy: podatki i śmierć –
powiedział, przyglądając się z namysłem złocistym pasmom – A ponieważ podatnicy
oszukują, chociaż grabarze muszą być uczciwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Wzruszyłem
ramionami, a mężczyzna sięgnął po siedzącą na ladzie lalkę. Zamoczył pędzel w
płynnym kleju i pociągnął nim drewnianą, pozbawioną włosów głowę.Zająłem swoje
miejsce na stołku, przyglądając się, jak mocuje pojedyncze, złociste pasma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Skąd masz te wszystkie materiały? – zapytałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Moja żona miała ich mnóstwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Dała ci je, zanim wyruszyła w podróż?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Tak. – uśmiechnął się, jakby przypomniało mu się coś zabawnego. – Dokładnie
tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Później
tego dnia lalkarz znów wyjął słoiczek z ciastkami. Jedliśmy po jednym,
przyglądając się ukończonej już lalce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Czy mógłbyś postawić ją na półce? – zapytał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kiwnąłem
głową. Poderwałem się ze stołka i ostrożnie wziąłem zabawkę do rąk. Omiotłem wzrokiem
półki i witrynę; w końcu podszedłem do witrażowego okna i posadziłem lalkę na
parapecie. Promienie wpadały do środka, tańcząc na okrągłej, drewnianej twarzy<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Chciałbym ci coś pokazać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Nachyliłem
się ciekawie nad ladą. Spotkania z lalkarzem stały się dla mnie naturalną i
oczywistą częścią dnia. Skręcanie w lewo stanowiło ważny element trasy, a nie
zboczenie z niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Co takiego? – zapytałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Schylił
się pod stół i wyciągnął spod niego potężną, drewnianą skrzynię. Kiedy ją przesuwał,
pozostawiała w deskach podłogi długie, cienkie rysy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Zanim ją otworzę, muszę wiedzieć, czy dochowasz tajemnicy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Oczywiście, że dochowam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–Cieszę
się. To musi pozostać między nami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Klucz
do ciężkiego, metalowego zamka wisiał na szyi lalkarza, ukryty pod jego fantastycznym
strojem cyrkowca. Był zrobiony z metalu, ozdobiony misternymi wzorami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Chodź tutaj – zachęcił mnie mężczyzna, wskazując miejsce obok siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Po
raz pierwszy przekroczyłem magiczną barierę między ladą a resztą sklepu. Z tej
perspektywy wszystko wyglądało inaczej.Lalkarz wsunął klucz do zamka, a potem
podniósł z wysiłkiem wieko. Moim oczom ukazała się lalka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Nigdy
wcześniej takiej nie widziałem. Naga i łysa, miała już wielkie oczy namalowane
intensywnie niebieską farbą i różowe, wygięte w półuśmiechu usta. Wyglądała na
rozmarzoną, jakby śniła na jawie jakiś przepiękny sen. Nawet kiedy leżała
zwinięta w skrzyni, ewidentnie dorównywała mi rozmiarem.Lalkarz delikatnie
złapał ją w talii i wydobył na zewnątrz. Gdy posadził figurę na brzegu skrzyni,
wyciągnąłem do niej rękę i splotłem własne, ludzkie palce z drewnianymi. Zginały
się, zupełnie jakby osadzono jena stawach i kościach; poruszały się również
kolana, głowa i stopy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Gdybym przywiązał do niej sznurki, chodziłaby zupełnie jak człowiek – odezwał
się lalkarz, głaszcząc ją po nagiej głowie. – Pracuję nad nią już bardzo długo.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Jak długo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Od roku, pięciu miesięcy i dwudziestu czterech dni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Czemu nie powiesz po prostu, że od półtora roku? – zmarszczyłem brwi,
potrząsając lalczyną dłonią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Jestem człowiekiem, który ceni sobie precyzję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
To pewnie potrzebne – wzruszyłem ramionami – kiedy robi się lalki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Zapewne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Później
tego dnia jedliśmy ciastka, a lalkarz opowiadał mi o etapach robienia niezwykłej
zabawki. Była naprawdę śliczna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie wolisz skupić się tylko na tej jednej lalce? – zapytałem – Miałbyś więcej
czasu i szybciej byś ją skończył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Mam wystarczająco dużo czasu. Nie potrzebuję go ani więcej, ani mniej.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Następnego
dnia zauważyłem, że liście klonów stają się coraz bardziej pomarańczowe.Patrząc
na nie zastanawiałem się kiedy całkowicie uschną, spadną i przykryją marznącą
na wietrze trawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Poprawiłem
okropny, drapiący szal, który kazała mi wkładać mama i skręciłem w lewo.Tym
razem dzwonek zabrzmiał niespokojnie i świszcząco, jakby zamknięto w jego
wnętrzu podmuch jesiennego wiatru. Lalkarz strugał nową zabawkę – przygotował
już dla niej czerwoną sukienkę i pukle kruczoczarnych, poskręcanych spiralnie
włosów. Z bezbrzeżnym zdumieniem stwierdziłem, że tym razem wykonał już całe
ciało i połączył je z głową pozbawioną twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Myślałem, że głowa jest najważniejsza – powiedziałem. Usiadłem na stołku,
przyglądając się jak mężczyzna od niechcenia modeluje drewniane policzki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Bo tak jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Więc czemu zrobiłeś ją na końcu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Lubię czasem wprowadzić drobne zmiany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Nie
tylko sposób robienia lalki zaskoczył mnie tego popołudnia. Uśmiech lalkarza
był inny niż zazwyczaj – mniej ironiczny, melancholijny i przepełniony jakimś
odległym smutkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Będziesz dziś pracować nad tamtą? – zapytałem, wskazując palcem na usadowioną w
kącie figurę. Siedziała na skrzyni, oparta o ścianę. Miała już włosy i właściwie
brakowało jej tylko ubrania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Zapewne tak. – Podniósł wzrok, ale nie odłożył narzędzi. – Mogę zapytać cię o
opinię?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">To
zupełnie zbiło mnie z tropu. Kiwnąłem powoli głową. Mężczyzna uniósł rękę i
wycelował we mnie nożykiem do drewna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Żałujesz czegoś w swoim życiu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie wiem – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Jedynym, co przychodziło mi na
myśl, był stłuczony wczoraj wazon, o który mama się gniewała. Z jakiegoś powodu
miałem jednak wrażenie, że lalkarzowi chodziło o coś innego.– A ty czegoś
żałujesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Niczego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Niczego?– Zmarszczyłem brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–Oczywiście,
podjąłem kilka złych decyzji. Ale nie mogę powiedzieć o sobie, że żałuję. Ty
też nie żałuj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Przeszłości nie da się zmienić. Możemy jednak kształtować przyszłość. Ale nigdy
nie osiągniesz tego, rozpamiętując dawne błędy, z którymi i tak już niczego z
nie zrobisz – przyłożył nożyk do policzka lalki i powrócił do pracy – Poza tym
– dodał ciszej – żal może wpędzić cię w nadmierne poczucie winy. A przez to
pokazałbyś innym, że dałeś się pokonać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Nie
wiedziałem, co odpowiedzieć, więc wbiłem wzrok w ladę. Nie rozumiałem, jak
mógłbym poddać się żałując tego, że rozbiłem tamten wazon.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Lalkarz
patrzył przez chwilę na lalkę, jakby głęboko się nad czymś zastanawiał. W końcu
przytknął ostrze do miejsca, w którym drewniana głowa zazębiała się z szyją.
Zrobił nacięcie i jednym ruchem oderwał ją od reszty drewnianego ciała; podskoczyłem
na swoim miejscu, patrząc, jak toczy się po stole.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Czemu to zrobiłeś? – zapytałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Zniszczyłem tę lalkę – popatrzył na mnie swoim jedynym okiem – ale jej nie
pokonałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie rozumiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
To, że oderwałem jej głowę nie znaczy, że ona się poddała. Gdyby przybiegła do
mnie i powiedziała: „Proszę cię, oderwij mi ją”, to byłby oczywisty przejaw
tego, że została pokonana. Jednak ta lalka nie miała wpływu na to, że ktoś
większy i silniejszy po prostu ją zniszczył. To było od niej niezależne.
Dlatego nie możemy mówić o pokonaniu jej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Lalki nie mogłyby do ciebie przyjść i cię o to poprosić – zaprotestowałem.– Są
z drewna albo porcelany i nie mają głosu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Lalkarz
oderwał ode mnie wzrok i złapał w palce miniaturową głowę. Zrobił to
delikatnie, niemal z czułością. Przyłożył ją do nagiej, sterczącej smutno szyi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Ale ludzie – oświadczył – mają głos. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Dni
stawały się coraz chłodniejsze; gruba warstwa chmur ciągnęła się po niebie,
zakrywając nawet najmniejszy skrawek błękitu. Owinąłem się szczelnie swoim
nieszczęsnym szalem, skręciłem w lewo i puściłem się biegiem. Ciężkie i
wilgotne powietrze zwiastowało nieuchronną ulewę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kiedy
wpadłem do sklepu, lalkarz szył sukienkę. Przygotował znacznie więcej materiału
niż na poprzednie stroje. Na stole piętrzyły się igły, nici, stos kremowej
tkaniny i koronek we wszystkich możliwych rozmiarach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
To jedwab. Najlepszy, jaki mam – odezwał się, nie przerywając pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Zająłem
swoje stałe miejsce. Mężczyzna popracował chwilę, ale nie przychodziło mu to z
taką lekkością jak zazwyczaj. Pomylił się kilka razy i musiał zaczynać od nowa.
Patrzyłem na to z niepokojem. Zaobserwowałem, że w pewnym momencie zaczęły
drżeć mu dłonie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Możemy zjemy ciastko? – zaproponowałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Spojrzał
na mnie zdziwiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Jeszcze nie pora – zerknął na zegarek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Mówiłeś, że lubisz wprowadzić czasem drobne zmiany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Przez
chwilę patrzył na mnie, zupełnie zbity z tropu. Po chwili uśmiechnął się jednak
w swój stały, bezpieczny sposób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Naprawdę szybko się uczysz. Ale chyba na razie podziękuję za ciastka. Zamiast
tego odpocznę chwilę – odłożył materiał na stół i oparł się wygodnie na krześle
– Zajmiesz się chwilę sobą? Możesz iść do domu albo uporządkować lalki, jeżeli
masz ochotę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kiwnąłem
głową i zsunąłem się ze stołka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszystko było
ułożone dokładnie tak, jak pierwszego dnia. Jedna z najnowszych lalek – ta,
której tworzeniu towarzyszyłem – wciąż siedziała spokojnie na parapecie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie wiem, czy trzeba coś zmieniać – odezwałem się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Lalkarz
nie odpowiedział, wiec odwróciłem się do niego. Siedział na krześle, a głowa
opadała mu na pierś. Zdziwiłem się, że mężczyzna usnął tak szybko. Z drugiej
strony, drzemka na pewno mu się należała. Wciąż pracował, zapewne niewiele też
jadł. Postanowiłem go nie budzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Usiadłem
na stołku, ale jak to często zdarza się w przypadku dzieci, nuda szybko zaczęła
mi doskwierać. Pokręciłem się po sklepie, wsunąłem za ladę, popatrzyłem chwilę
na siedzącą na skrzyni lalkę. Kiedy wszystkie pomysły mi się skończyły,
zrezygnowany oparłem się o ścianę.Poczułem pod plecami coś okrągłego i
metalowego. Obróciłem się; odgarnąłem ręką spływające z sufitu, barwne kaskady
jakiegoś materiału i w tej samej chwili zamarłem. Tkaniny ukrywały drewniane
drzwi z pozłacaną gałką, bogato zdobioną wyrzeźbionymi ręcznie wzorami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Czułem,
że nie powinienem tam wchodzić. Gdyby lalkarz chciał pokazać mi swój sekretny
pokój, zrobiłby to – tak samo, jak ukrytą w skrzyni lalkę. Obejrzałem się niepewnie.
Mężczyzna nadal spał, a jego klatka piersiowa poruszała się wraz z płytkimi
oddechami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">„Tylko
sprawdzę, czy są zamknięte”, myślałem gorączkowo. „Tylko sprawdzę. Zapewne
lalkarz zabezpieczył je kluczem, jak ciastka i skrzynię”.Wziąłem głęboki wdech,
położyłem dłoń na klamce i przekręciłem ją. Drzwi podskoczyły lekko i od razu się
otworzyły, skrzypiąc cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Czułem,
że to, co zamierzam zrobić jest złe, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Najciszej
jak potrafiłem, wsunąłem się do zatopionego w półmroku pomieszczenia. Nieduże okno
wpuszczało nieco słabego, dziennego światła. Jedyne umeblowanie pokoju stanowiło
zasłane kocem łóżko, stolik i wysoka szafa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Podszedłem
bliżej. Na stole leżała książka, a obok niej niewielkich rozmiarów, drewniane
pudełko. Przesunąłem opuszkami palców po okładce. Wytężyłem wzrok, próbując
odczytać zapisany na niej tytuł. „Domowe rękodzieła – Szkoła Robienia Lalek”,
głosił napis. Byłem ciekaw, czy to z tej książki lalkarz czerpał swoją wiedzę.
Zważyłem tomik w dłoni; był niewielki i raczej nie mógł w sobie pomieścić tego
wszystkiego, co potrafił mężczyzna. Dla pewności zajrzałem do środka.
Przerzucając strony natknąłem się na wsuniętą luzem fotografii. Przysunąłem ją
do prostokątnego okna, usiłując rozpoznać uchwyconą w ruchu postać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Dziewczyna
ze zdjęcia miała długie, jasnobrązowe włosy sięgające ramion i uroczy uśmiech.
Spoglądała w obiektyw dużymi, błękitnymi oczami. Im dłużej się jej
przyglądałem, tym więcej dostrzegałem w niej podobieństw do lalki, nad którą
tak długo pracował mój towarzysz. Odłożyłem książkę i fotografię na stół, by
sięgnąć po pudełko. Delikatnie uniosłem wieczko, a pokój napełnił się cudowną,
łagodną melodią.Była przepiękna; smutna i delikatna, przepełniona jakąś odległą
tęsknotą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Pozytywka – szepnąłem sam do siebie<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Wewnątrz pudełka
kręciła się maleńka baletnica, przebrana w białą, lekką jak piórko sukienkę,
marszczącą się przy każdym obrocie. Pogłaskałem jej miniaturową twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie przypominam sobie, żebym pozwolił ci tu wchodzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Odwróciłem
się gwałtownie. Lalkarz po raz pierwszy się nie uśmiechał. Patrzył ponuro, a
brew nad jego jedynym okiem uniosła się niebezpiecznie. Moje dłonie zastygły na
pozytywce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
To twoja żona? – zapytałem cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Nie
odpowiedział. Podszedł bliżej i nachylił się nad pudełkiem. Przesunął kciukiem
po kręcącej się w środku figurce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
To tylko wspomnienie. Nigdy nie dorówna temu, co było żywe, jasne i prawdziwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Patrzyłem
na niego otwartymi szeroko oczami. Lalkarz, z nieokreślonym wyrazem twarzy,
spoglądał na baletnicę. Dałbym wiele żeby odgadnąć, o czym wtedy myślał. Jednak
on jednym ruchem zamknął pozytywkę i wyjął ją z moich dłoni. Ustawił pudełko na
szafie, natomiast zdjęcie wsunął do książki i zabrał ze sobą. Ruszył w kierunku
drzwi, lecz zatrzymał się w progu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Masz ochotę na ciastko? – zapytał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kompletnie
zaskoczony, kiwnąłem niepewnie głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kiedy
tamtego popołudnia wracałem do domu, lunął okropny deszcz. Nie wziąłem kurtki –
miałem tylko ten nieszczęsny, drapiący szalik. Lalkarz podarował mi swój
zapasowy płaszcz. Na odchodnym dodał, abym lepiej nie przychodził do niego
jutro i zamiast tego poleżał w łóżku.Los jednak chciał inaczej; zachorowałem i siedziałem w
domu aż do wtorku.Nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo dłużył mi się ten
czas.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">W
środę po szkole pobiegłem prosto do sklepu. Liście klonów zrobiły się zupełnie
pomarańczowe i nieśpiesznie, jeden po drugim, opadały na ziemię. Wpadłem do
sklepu jak burza. Z jakiegoś powodu dzwonek milczał, kiedy przekraczałem próg,
wtedy jednak nie zwróciłem na to większej uwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Lalkarz
siedział za ladą. Podpierał brodę drżącymi nieznacznie dłońmi. Podniósł na mnie
swoje jedyne oko i uśmiechnął się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Witaj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Dzień dobry – odparłem niepewnie – Czy wszystko…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
W najlepszym porządku. Wiem, że to nie pora, ale czy masz ochotę na ciastko?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kiwnąłem
głową. Mężczyzna schylił się z wysiłkiem i wydobył z szafki słoiczek.
Wyciągnąłem rękę i spostrzegłem, że zostały tylko dwa ciastka: jedno dla mnie i
jedno dla niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie ma ich więcej? Skończyły się? – zapytałem, nadgryzając swoje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Nie będziemy już ich potrzebować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Mężczyzna
jadł bardzo powoli, rozkoszując się każdym kęsem. Kiedy skończył, spojrzał na
mnie uważnie i zaśmiał się cicho. Wyciągnął rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Czy mógłbyś mi pomóc? Trochę to niezręczne, ale… nie ma innego wyjścia –
potrząsnął głową.–Czasem trzeba poprosić kogoś o pomoc. To żadna ujma dla
człowieka. Pamiętaj o tym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Obszedłem
ladę i wziąłem go pod ramię. Lalkarz odsunął płachty materiału i otworzył drzwi.
Razem weszliśmy do środka; pomogłem mu dojść do łóżka a on usiadł na jego
brzegu. Zauważyłem, że oddycha ciężko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Odpocznę chwilę – powiedział. – Czy mógłbyś w tym czasie przynieść mi lalkę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kiwnąłem
głową i wybiegłem z pomieszczenia. Nie musiał mówić nic więcej – doskonale
wiedziałem, o którą mu chodzi. Podniosłem ze skrzyni gotową już, ubraną w
sukienkę drewnianą postać i posadziłem w nogach łóżka. Mężczyzna zdążył się
położyć, głowę oparł o poduszkę. Uśmiechnął się nieznacznie, widząc lalkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Po
chwili wyciągnął do mnie swoją chudą, ale zręczną dłoń. Dopiero z bliska dostrzegłem
drobne blizny powstałe po nacięciach nożem do drewna. Teraz, kiedy leżał i
oddychał niespokojnie, jego twarz nie wyglądała już tak młodo. Wydawało się,
jakby nagle przybyło mu lat. Z namysłem odgarnął włosy z czoła, odsłaniając
bandaże. Opatrunek otaczał miejsce, w którym powinno znajdować się oko. Powoli
przesunął po nim kciukiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Próbowali mnie pokonać, ale tylko mnie zniszczyli – powiedział cicho – Mogli mi
<i>ją</i> zabrać… Mogli zadać mi
niezmierzoną ilość bólu… Mogli nawet pozbawić mnie oka… Ale nie mogli mnie
pokonać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Patrzyłem
na niego zaniepokojony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Jej też nie pokonali. – Spojrzał na lalkę, lecz myślami był gdzie indziej. –
Zanim odeszła, prosiła mnie, bym nie przestawał. Powiedziała, że jeśli i ja
umrę, stracimy wszystko, a oni wygrają. Dlatego zdecydowałem się przeżyć i
dokończyć to, co razem zaczęliśmy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
W ten sposób nie poddałeś się? – zapytałem nieśmiało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Tak – szepnął.– To jest najważniejsze. Moje pożegnanie z nią, moja obietnica…
Oto, po co żyłem bez niej tyle czasu. Jednak jestem chory. Dlatego cieszę się,
że ukończyłem wszystko przed odejściem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Czy mogę cokolwiek dla ciebie zrobić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Zacisnął
dłoń ma mojej ręce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Co możesz zrobić? – zaśmiał się cicho, z wysiłkiem – Żyj jak najlepiej. Śmiej
się jak najczęściej i płacz, kiedy tego potrzebujesz. To jedyna powinność
człowieka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Zapamiętam – szepnąłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Lalkarz
spojrzał na mnie uważnie i na jego twarzy znów pojawił się ten leniwy,
ironiczny uśmiech, którym witał mnie każdego dnia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–
Chciałbym ci coś jeszcze powiedzieć, chłopcze. To wielki sekret. Musisz go
dochować, dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Kiwnąłem
głową. Nachyliłem się nad nim, a on z trudem podniósł głowę znad oparcia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">–„Człowieka
można zniszczyć” – szepnął – „Ale nie pokonać”<a href="file:///C:/Users/Kasia/Downloads/lalkarz.docx#_ftn1" name="_ftnref1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></a><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Puścił
moją dłoń i oparł się z powrotem na poduszce. Jego oko nie zamknęło się, ale
pozostałe otwarte i nieruchome. Dopiero po kilku minutach zorientowałem się, że
lalkarz wyruszył w swoją podróż.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Wspominając
dzieciństwo, odnoszę nieodparte wrażenie, że moja przygoda była tylko snem;
utraconym marzeniem, za którym nie przestałem gonić nawet jako dorosły. Jeszcze
wiele razy skręcałem w lewo, mijałem zepsute latarnie, stare ławki i wysokie
drzewa, lecz w domku w głębi lasu zastałem tylko robotników. Mówili, że ktoś
kupił sklep i postanowił go wyremontować. Później przerobiono go na zakład
pogrzebowy, który zresztą zajął się pochówkiem mojego ojca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Co
jakiś czas zachodzę tam, tchnięty przypływem wspomnień albo po kiedy muszę
pomyśleć. Zaglądam wtedy do środka i patrzę na znajomą ladę – jeden z dwóch
elementów, które pozostawiono w spokoju podczas remontu. Drugim z nich jest
lalka, siedząca na parapecie koło witrażowego okna. Padają na nią te same
promienie co kiedyś, i tak samo mienią się feerią barw na jej jasnej,
drewnianej twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Nigdy
nie dowiedziałem się, co tak naprawdę uczyniono lalkarzowi. W jaki sposób
usiłowano go zniszczyć. Jedyne, co mi po nim pozostało to wspomnienia naszych
rozmów. I jednostajna melodia wygrywana przez pozytywkę, która wraca do mnie w
najmniej oczekiwanych momentach. Wygląda na to, że tak już pozostanie.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText">
<a href="file:///C:/Users/Kasia/Downloads/lalkarz.docx#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "calibri" , "sans-serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></a> Ernest
Hemingway, „Star<a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>y człowiek i morze”</div>
</div>
</div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-87263813827429263562016-04-09T11:28:00.006-07:002016-04-09T11:28:57.259-07:00,,Ogród pełen czerwonych i czarnych róż"<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Przedstawiamy wam opowiadanie Anety Krzemińskiej<i> </i></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18.4px;"><i>,,Ogród pełen czerwonych i czarnych róż". </i></span></span>Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">~ ~ ~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Siedziałam na kamiennej
ławce w ogrodzie pełnym czerwonych i czarnych róż. Przez zachmurzone niebo
przedzierały się nieśmiałe promyki zachodzącego słońca, a on był tam ze mną.
Widziałam go. Przechadzał się po ogrodzie i obdarzał mnie swoim tajemniczym
uśmiechem. Wiem, że był przy mnie. Nie wierzę ludziom w białych fartuchach,
którzy przekonują mnie, że było inaczej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Patrzyłam w dal. Obserwowałam płynące po niebie chmury. I
wpatrywałam się w las znajdujący się za ogrodem. Pomiędzy czarnymi pniami
zobaczyłam cień człowieka. Postać zmierzała w moją stronę. Z każdym krokiem był
coraz bardziej wyraźny. Można już było rozpoznać osobę. Zbliżał się do mnie
mężczyzna, który zawsze wywoływał u mnie szybsze bicie serca i płytki oddech. Był
dla mnie jak promyki słońca w pochmurny dzień. Rozświetlał moje życia, a w
duszy budził przyjemne uczucie radości. Od początku wiedziałam, że to on,
Patryk, mój Anioł Stróż. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Szedł w moją stronę, a ja przyglądałam się jego kocim
ruchom i doskonałym rysom twarzy. Moje szczęśliwe serce drgało, kiedy patrzyłam
na mojego anioła. Miał piękne brązowe włosy i jasne niebieskie oczy, w których
ukrył się cały błękit mojego nieba. Usiadł koło mnie na ławce łapiąc mnie za
rękę. Uwielbiałam jego delikatny dotyk. Przysunęłam się do niego a on objął
mnie swoimi silnymi ramionami. Nie mówiliśmy nic. Patrzyliśmy tylko przed
siebie kontemplując zachodzące słońce. Zasnęłam wtulona w mojego ukochanego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Obudził mnie brutalnie jasny blask lampy. Leżałam
zupełnie sama. Nie rozumiałam czemu wciąż mnie zostawiał w tym białym pustym
pokoju z kratą w niewielkim oknie, przez które mogłam dostrzec jedynie fragment
ogrodu pełnego czerwonych i czarnych róż. Dlaczego wciąż odchodził? Zamyślona
zwinęłam się w kłębek i próbowałam wszystko sobie wyjaśnić. Ciągle zadawałam
sobie pytanie: <i>Gdzie jestem i co ja tu
robię?</i> Nie wiedziałam gdzie na mapach szukać tego budynku i ogrodu. Może
wcale nie było tych miejsc na żadnych planach ani kartach historii. Może
istniały tylko w mojej wyobraźni? A może to tylko jeden długi przerażający sen,
z którego nie potrafię się obudzić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gdy tak leżałam znowu przyszli ONI, ludzie w białych
fartuchach. Mówili mi tak dużo różnych rzeczy. Mówili o sprawach, o których sami
nic nie wiedzieli. Próbowali zmienić moją rzeczywistość, zachwiać mój tok
myślenia. Próbowali obrócić w pył cały mój świat. Zarzucali mi kłamstwa. Jeden
z nich podniósł mnie z łóżka. Nie stawiałam oporu. Wiedziałam co mnie czeka.
Kolejna rozmowa z człowiekiem, który był szefem moich prześladowców.
Zaprowadzili mnie do pokoju, który wyglądał o niebo lepiej od tego, w którym
spałam. Znajdowało się tam duże biurko, za którym miejsce znajdował duży
wygodny fotel, na którym już siedział mój rozmówca. Usadzono mnie na twardym
krześle po drugiej stronie. W dalszej części pokoju mogłam dostrzec regał
zastawiony grubymi naukowymi książkami, których tytułów nawet nie rozumiałam.
Wiele bym jednak dała za możliwość otrzymania jednej z moich ukochanych
książek. Czas w białym pokoju bardzo się dłużył. Nie miałam żadnych rozrywek
poza ogrodem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Emilio, czy wiesz, dlaczego tutaj jesteś? – powiedział mężczyzna, kiedy
pozostali ludzie w białych fartuchach opuścili pomieszczenie. Był gotowy wbić w
moje serce kolejne ostre sztylety słów. Milczałam, nie chciałam z nimi
rozmawiać. Znałam prawdę, a oni wszyscy kłamali. Mówili, że jestem zamknięta w
sobie, ale co oni mogli wiedzieć. Nie znali mnie, nie wiedzieli kim jestem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Emilko, Patryk zmarł. Nie pamiętasz? Był wypadek samochodowy. On prowadził. W
jego samochód uderzyła ciężarówka. Byłaś przy śmierci chłopaka. Trzymałaś go za
rękę. Zmarł w twoich ramionach. Musisz to pamiętać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie chciałam tego słuchać. Nie pamiętałam. Milczałam
tylko, czekając aż mężczyzna skończy swoją przemowę i pozwoli mi odejść. Jego
słowa sprawiały mi ból. Czasami miałam wrażenie, że to miejsce, ci ludzie, to
wszystko to jakiś żart, że gdzieś tam była ukryta kamera. A oni chcą się tylko
ze mnie pośmiać. Chcą zrobić ze mnie wariatkę. A może nie? Może nie muszą? Może
ja jestem wariatką? Ale Patryk przecież często przychodził do ogrodu pełnego
czerwonych i czarnych róż, gdzie się spotykaliśmy i przeżywaliśmy razem piękne
chwile, takie realne i rzeczywiste. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ludzie w białych fartuchach często do mnie przychodzili,
aby zabrać mnie na kolejne rozmowy. Opowiadali niestworzone historie. Dlaczego
tak mnie ranili? Znowu zmusili mnie do płaczu. Może właśnie o to im chodziło, o
moje łzy? Nie wiedziałam tego. Płakałam długo, bardzo długo. Tęskniłam za
Patrykiem. Pragnęłam tylko znów go zobaczyć. Znów go przytulić. Płakałam dalej…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Tego dnia stałam oparta o pień drzewa i czekałam na
ukochanego. Nie przyszedł… Trwałam tak jeszcze jakiś czas, po czym z
bezsilności opadłam na ziemię. Oczy piekły mnie od łez. Moje dłonie natrafiły
na coś twardego i ostrego. Rozbite szkło. Podniosłam jeden z odłamków i
przyjrzałam się jego ostrym krawędziom, które błyszczały w promieniach słońca.
Mój wzrok spoczął na jasnej skórze nadgarstka. Potem zobaczyłam czerwoną kreskę
pojawiającą się na moim ręku. Napełniała się krwią, która zaczynała wypływać z
mojego ciała, a jej krople spadały i kolorowały trawę na czerwono. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nagle moje ciało dotknęło zimnych płytek podłogi pokoju z
kratami <br />
w oknie. Poczułam piekący ból w nadgarstku. Spostrzegłam kałużę czerwonej
cieczy, która zabarwiła mój świat. Pojawili się ludzie w białych fartuchach. Znowu
przyszli. Byli wszędzie i widzieli wszystko. Szkoda tylko, że nie mogli
dostrzec ogrodu pełnego czerwonych i czarnych róż… ani Patryka. Zrobiło się
zamieszanie jak na targu. Krzyczeli i biegali. Wiedziałam, ze pobiegli też po swojego
szefa. Jeden z tych okrutnych ludzi trzymał coś <br />
w ręku. Była to strzykawka. Poczułam lekkie ukłucie i… nie wiem co się stało.
Obudziłam się potem, a moje dłonie i stopy były unieruchomione. Czułam jak coś
wrzyna mi się w skórę na nadgarstkach i kostkach. Leżałam przywiązana do
twardego łóżka skórzanymi pasami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Chciałam, by Patryk był teraz przy mnie. Pragnęłam jego
obecności. Ogród pełen czerwonych i czarnych róż był jedynym miejscem, w którym
mogliśmy się spotykać, a ja nie mogłam się nawet poruszyć by tam dotrzeć.
Szarpałam się. Chciałam się uwolnić. Jeden z krępujących mnie więzów puścił, a
ja byłam już w piękniejszym miejscu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Moje stopy stąpały już po zielonej trawie, czułam zapach
róż i wolności. Wtedy zobaczyłam Patryka. Serce drgnęło mi z radości i miłości
na jego widok. Siedział na kamiennej ławce i patrzył w moją stronę. Zrobiłam
kilka radosnych kroków, lecz zatrzymałam się niepewnie, gdy zobaczyłam łzy na
jego policzku. Płakał? Dlaczego? Wstał i podszedł do mnie. Popatrzył w moje
oczy z miłością i smutkiem. Podniosłam dłoń do policzka mojego ukochanego i
otarłam z niego łzę. Jego silne ramiona przyciągnęły mnie, a on mocno mnie
przytulił. Cudownie było znów być tak blisko anioła, czuć jego oddech na swojej
szyi, a nozdrzami wdychać słodką woń jego ciała. Niemal straciłam kontakt <br />
z rzeczywistością, gdy nagle usłyszałam głos Patryka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Emilio? Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego się zraniłaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie przyszedłeś do mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie chciałaś żebym przychodził. Zawsze, gdy naprawdę
pragniesz mnie ujrzeć jestem przy tobie. Czasami możesz o tym nie wiedzieć, ale
ciągle jestem tuż obok ciebie. - patrzyłam
w oczy mojego chłopaka i widziałam w nich ogromny ból i tęsknotę. Po policzku
pociekła mi łza. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chcę umrzeć. – powiedziałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dlaczego, kochana?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tutaj,
na ziemi, nic nie jest pewne. Często nie potrafimy odróżnić dobra od zła.
Musimy wybierać pomiędzy złym, a gorszym. Czasem wydaje się nam, że postępujemy
właściwie, ale przynosi to niepożądane konsekwencje. Kiedy umrę wszystko stanie
się jasne. Wszystko będzie prostsze. Do wyboru są tylko trzy opcje. Niebo…
Piekło… Czyściec, z którego idzie się tylko do Nieba… Tam nie będzie
niepewności… Nie chcę tutaj żyć. Nie mam siły już siedzieć w tym białym pokoju.
Mam dosyć ludzi w białych fartuchach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kocham cię, Emili. Kocham tylko ciebie. Jesteś moim
światełkiem, moim promykiem nadziei. Zostańmy razem na wieki wieków. Zabijmy
się więc razem. Przynieś to szkło. Zróbmy to. Nie będziemy musieli się wtedy
rozstawać. Będziemy zmierzali przez świat trzymając się za ręce, niewidoczni w
wielkim tłumie. Będziemy tylko dla siebie aż do końca świata. I nie będzie
niepewności. Teraz muszę już iść, ale wrócę i obiecuję, że nigdy więcej cię już
nie zostawię. Kocham cię. Rozumiesz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Pokiwałam tylko głową,
a on przelotnie pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę drzew. Nie
opuściłam ogrodu pełnego czerwonych i czarnych róż. Chciałam się z nim pożegnać,
bo wiedziałam, że nie zobaczę go nigdy więcej. Położyłam się na trawie i
szeroko rozłożyłam ramiona. Delikatne promyki słońca lekko łaskotały moją
twarz. Wdychałam zapach trawy i życia. Patryk specjalnie zostawił mnie tutaj
samą. Wiedział, jak bardzo jestem przywiązana do tego miejsca. Wiedział, że
cenię czasem chwilę samotności. Wstałam i zaczęłam chodzić po ogrodzie zrywając
róże. Ułożyłam z nich bukiet i położyłam go na kamiennej ławce obok przyniesionych
tu wcześniej odłamków szkła. Snułam się po ogrodzie jak we śnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zobaczyłam jak idzie w moją stronę. Kiedy przechodził
obok mnie chwycił moją dłoń i razem usiedliśmy na trawie obok kamiennej ławki
wśród kwiatów. Patryk popatrzył na zebrane przeze mnie róże. Uśmiechnął się. Wziął
jedną z nich i wplótł ją w moje długie czarne włosy. Przez przypadek rozsypałam
pozostałe róże. Mój kochany popatrzył na mnie i uśmiechnął się zachęcająco.
Dodał mi tym otuchy i odwagi. Położył mi na wyciągniętą dłoń ostry odłamek
szkła, a sam wziął kolejny. Ścisnęłam go i z uśmiechem powiedziałam:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kocham cię, Patryku. Do zobaczenia po drugiej stronie. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie bolało, wcale. Byłam szczęśliwa, gdy z moich żył
wypływał życiodajny płyn. W jego objęciach uchodziło ze mnie życie. Umierałam w
ogrodzie pełnym czerwonych i czarnych róż.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Emilka nie żyje! – do gabinetu szpitala psychiatrycznego wpadła przerażona
stażystka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Jaka Emilka? Co ty opowiadasz? – zapytał zdziwiony lekarz siedzący za biurkiem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Emilia Kowalska. Ta od tych róż. Poszłam do jej sali,
aby dać jej leki i zobaczyłam ją na podłodze w kałuży krwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zdziwiony lekarz poszedł do pokoju dziewczyny i zobaczył
martwą Emilię Kowalską. Na jej martwych nadgarstkach widać było głębokie cięte
rany, a dookoła rozlewała się czerwona kałuża. Dziewczyna wyglądała tak jakby
umarła obejmując kogoś kogo lekarze nie mogli zobaczyć, ale Emilia widziała tą
osobę. W największe zdumienie wprawiła psychiatrów i lekarzy wpleciona we włosy
delikatna czerwona róża oraz czarna skąpana w kałuży krwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%; text-align: justify;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%; text-align: justify;">Emilia Kowalska popełniła samobójstwo w dniu swoich
dwudziestych urodzin w szpitalu psychiatrycznym. Na pogrzeb nie przyszło wiele
osób. Wszyscy, którzy przybyli pożegnać się z dziewczyną zapamiętali jednak
osobliwą postać w długim czarnym płaszczu z kapturem. Sprawiała wrażenia jakby
była tylko cieniem człowieka. Nikt nie widział jej twarzy. Nie wiadomo nawet
jakiej była płci. Postać po ceremonii jako ostatnia podeszła do grobu i
położyła na nim splecione ze sobą czerwoną i czarną różę.</span><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <o:p></o:p></span></div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-58872521369607082582016-04-09T11:23:00.001-07:002016-04-09T11:23:31.910-07:00,,Parasol"<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Naszym kolejnym opowiadaniem jest ,,Parasol" Marty Sobieraj.</span>Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">~ ~ ~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Brian chciał być
optymistą. I na chęciach się niestety kończyło. Na słowo „jesień” chciałby
zareagować z uśmiechem, przecież to taka urocza pora roku. Kolorowe liście
spadające z drzew i mieszczące się we włosach. Spacery i pocałunki w deszczu. Uciekanie
przed ulewami. Wyjątkowe zdjęcia powstające za sprawą niebanalnych krajobrazów.
Zbieranie kasztanów i robienie z nich różnych figurek. Długie wieczory przy
kominku. Ludzie poubierani w urocze swetry. Czekanie na pierwszy śnieg. Nie.
Przygnębiała go. Szaro, ciemno, zimno. Nie, nie, nie, jesień to nic dobrego. Brian
widział to jako okres przed zimą, która jest okresem przed wiosną. Wiosna była
jego porą roku, zdecydowanie. Natomiast jesień mógłby raczej przespać,
zawijając się wcześniej w naprawdę gruby koc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Kolejny jesienny
poniedziałek, kolejny dzień, który idealnie oddawał wizję jesieni wyznawaną
przed Briana. Jeszcze zaczęło padać, a on nie wziął parasolki. A gdyby go ze
sobą zabrał, to pewnie nawet by nie padało. To taki przebiegły czas w roku, na
który nie ma szans się przygotować. Wiosną zawsze wiadomo, a nawet jak pada, to
tylko przyjemnym ciepłym deszczem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Brian pogodził się już
ze swoim nastawieniem do świata, choć gdzieś w głębi duszy odczuwał wieczne
niezadowolenie. Przecież kiedyś taki nie był. Przecież kiedyś śmiał się, gdy z
końców jego rudych włosów płynęły całe strumienie wody, zalewając jego radosne
oczy. Słyszał wtedy swój śmiech tak wyraźnie, był tak szczery, jakby nic innego
się nie liczyło. Bo tak było. Nie liczyło się nic z wyjątkiem deszczu na twarzy
i wrześniowego wiatru, nie liczyło się nic z wyjątkiem ciepłej dłoni Diany w
jego dłoni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To już rok. Minął rok,
od kiedy Diany nie było w jego życiu. A co się stało się z Dianą? Wyjechała do
pracy za granicą, mówiąc, że niedługo wróci. Długo wyjaśniała, że planuje to od
jakiegoś czasu, ale nie wiedziała, jak ma się przyznać. Załatwiła wszystkie
papiery i dokumenty, kupiła bilet na samolot. Wyleciała tydzień po tym, jak
oświadczyła Brianowi, co zamierza robić przez następne 12 miesięcy. Tylko że od
roku nie wracała, od roku nie dostał od niej żadnej wiadomości. Wyjechała pod
koniec września, a teraz Brian brnął przez październikowy deszcz bez parasola.
Brnął, narzekając na brak osłony przed wodą, ale gdzieś w środku czuł, że tak
naprawdę narzeka teraz na brak Diany. Nie chodziło o wszechobecne zimno na
zewnątrz, ale to w środku, które panowało w jego sercu już od roku. A trzeba
tutaj zaznaczyć, jak mocno taki mróz potrafi doskwierać. Nieważne, co dzieje
się wokół ciebie i tak masz wrażenie, że mogłoby być lepiej. Cieszysz się z
tego, co przeżywasz tu i teraz, ale myślisz o tym, że wolałbyś mieć tego kogoś
przy sobie. Gdzieś w głowie pojawia się myśl: „Muszę jej to potem opowiedzieć”.
Potem uderza cię jednak fakt, że nie wiesz, kiedy i czy w ogóle, będziesz miał na to okazję, a
to tylko potęguje mróz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ulewa rozszalała się na
dobre. Deszcz już nie padał, lecz płynął prosto z chmur. Jakich chmur, z
niewidzialnego wiaderka, a każda kropla dotykała Briana. Każda. W tym momencie
jego ruda głowa wraz z resztą ciała skierowała się na przystanek autobusowy. Z
dachem! Jednak nie wszystko jest takie beznadziejne, pomyślał
dwudziestopięciolatek. Nie było wiele osób, znalazł sobie skrawek żółtej
ławeczki. Ławeczki, bo ławką raczej by tego nie nazwał. Jeśli zmieściłaby się
tu jeszcze jakaś osoba z wyjątkiem Briana, byłby w niewyobrażalnym szoku.
Siedząc na żółtym kawałku plastiku zastanawiał się, dlaczego właściwie ruszył
się z domu. Przecież mógł tam siedzieć i robić cokolwiek, chociaż byłby suchy.
Jednak zmęczył się narzekaniem na tak proste rzeczy. Dom. Prychnął trochę za
głośno. Jaki dom. Raczej ucieczka od mieszkania, gdzie żył razem z Dianą. Pół
roku po jej wyjeździe przestał się łudzić, że dziewczyna wróci, spakował
walizkę, pozałatwiał, co było trzeba i przeprowadził się. I od tamtej pory nie
czuł się u siebie. Tam nie było zapachu Diany, jej ubrań, pokoje nigdy nie
zaznały jej obecności. Siedząc na tej przygnębiającej ławeczce, zrozumiał, że
nigdzie nie czułby się u siebie, bo Diana stała się częścią jego osoby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na przystanek podjechał
autobus. Zwykły, nieduży, ale za to z jaką siłą! Ochlapał Briana tak, że
chłopak przestał się łudzić, że jeszcze uchował się na nim jakiś niezamoczony
skrawek materiału lub skóry. Drzwi otworzyły się z lekkim zgrzytem, wysiadło
kilka osób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Brian? – zduszony
krzyk. Krzyk. Kto krzyczy na środku ulicy w poniedziałek? Kto ma tyle energii w
tak okropny dzień, tak okropną porą roku, gdy pogoda jest tak okropna? Kiedy
nie masz nawet siły na wymyślanie bardziej wyszukanych określeń.Ktoś, kto
naprawdę coś przeżywa. Chwila, co to był za krzyk. Jego imię. – Dlaczego do
naszego mieszkania nie pasuje mój klucz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Czułeś kiedyś, jak
świat przewraca się o 180 stopni w ciągu sekundy? Zapewniam cię, że jest to szybki
proces, bardzo szybki. W jednej chwili z głowy Briana wyleciał cały żal do
dziewczyny, która stała przed nim. Przez moment zaczął się też zastanawiać,
dlaczego przyjechała akurat w to miejsce. Gdyby nie odrzucił tej myśli tak
szybko, przypomniałby sobie, jak kiedyś dziewczyna z rozmarzeniem mówiła o
parku, który znajdował się niedaleko od tego miejsca. Opowiadała, ile czasu w nim spędziła, zawsze
gdy nie miała dokąd pójść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- To miała być –
zachłysnął się własnym szczęściem i dopiero po chwili dokończył. –
Niespodzianka.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I tak Brian odzyskał
swój optymizm. Odzyskał swój największy skarb. Odzyskał swoje życie. A
odzyskując, śmiał się z siebie. Jak mógł pomyśleć, że Diana do niego nie wróci?
Przecież to jego Diana.<o:p></o:p></span></div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-15316875306149990792016-04-09T11:20:00.001-07:002016-04-09T11:20:15.446-07:00,,Sen"<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Oto kolejne opowiadanie Dominiki Dziedzic. Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~ ~ ~</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Pewnego dnia idąc ulicą zauważyła małe dziecko siedzące na
krawędzi burtnika. Dziecko to było całe zapłakane i zmarznięte. Podeszła,
dotknęła i ... nic szczególnego się nie wydarzyło, dziecko nawet nie drgnęło,
ależ po chwili … znikąd to poruszyło się!!... – Aaaaa – wrzasnęła! … Dziecko
mające głowę skrytą w zmarzniętych dłoniach oschłym głosem wyszeptało: - „jeśli
Ci życie miłe, zostaw mnie! – Dziewczyna odskoczyła ze strachu. Była bardzo
zszokowana i zdziwiona. Przecież to maleństwo miało zaledwie 5 lat a taki głos!
– „To jest wręcz nie możliwe tu się dzieje coś nie tak” --- Sss pomyślała. Bała
się, nie wiedziała, co ma począć. Słowa te były ostrzeżeniem, tylko przed czym
do cholery?!?!?! – Czy jakiś znak , że za chwile ma się coś wydarzyć??? – w tej
chwili tylko takie pytania rodziły się w jej głowie…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
(…) Ze łzami w oczach powoli zaczęła oddalać się od dziecka,
patrząc cały czas w jego stronę… Ono również spoglądało na nią wrogo swymi
czarnymi oczami, po policzkach było wyraźnie widać jak spływa krew… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
` Boże , co to ma znaczyć??? Co się dzieje? – dziewczyna
chciała krzyknąć , ale tak się bała , że nie była w stanie wydobyć z siebie ani
jednego słowa. Po chwili stanęła na skrzyżowaniu dróg, było jeszcze dość
wcześnie, więc nie było ruchu na drogach. Odwróciła się i ujrzała dziecko
leżące na środku jezdni …. Wybuchła płaczem… Co się stało przecież tu nikogo
nie ma !? – zapytała po cichu kierując głowę w stronę nieba… Ze strachem w
oczach dziewczyna postanowiła podejść do dziecka, gdy się do niego zbliżyła
ujrzała na ciele rany kłute na rekach na nogach wszędzie dosłownie wszędzie… Po
chwili nad nimi rozpętały się czarne chmury, z pomiędzy nich zaczęło wyłaniać
się białe światło…. Co to może oznaczać? – pomyślała dziewczyna… Nagle
niespodziewanie ciało dziecka zaczęło dygotać na wszystkie strony tak jakby
miało drgawki… Dziewczyna odsunęła się delikatnie, bała się cokolwiek zrobić,
stała i patrzyła się na to , co się działo… Dzieckiem , a raczej jego ciałem
rzucało na wszystkie strony tak jakby ktoś nad nim zawładnął… To wszystko było
takie dziwne… po upływie naprawdę krótkiego czasu wszystko się uspokoiło… ciało
leżało na jezdni… chmury rozstąpiły się wyszło słońce… ale co z dzieckiem ,
dziewczyna odsunęła się na chwilę… akurat w tym momencie jechał samochód…
dziewczyna krzyknęła – „O MÓJ BOŻE!!!” Samochód przejechała na jezdni nic nie
zostało… Dziewczyna była w totalnym szoku… co się stało z tymm… dzie…
dzieckiem… [..] </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
` Kochanie, kochanie dobrze się czujesz , co się stało? –
szepnął chłopak do dziewczyny </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
` Co to, był tylko sen!!!! – krzyknęła dziewczyna </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Była w 5 miesiącu ciąży… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
5 lat później jej dziecko zaginęło. Nikt go nie zdołał
odnaleźć. Czy to było porwanie? Czy ono nadal żyje? Co się z nim stało? Czy ten
sen miał coś z tym wspólnego ?</div>
</div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-68425755718183402212016-04-09T11:17:00.001-07:002016-04-09T11:17:34.732-07:00,,Wiara"<div style="text-align: center;">
Kolejnym opowiadaniem, jakie publikujemy jest dzieło Dominiki Dziedzic. Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!<br />
<br />
~ ~ ~<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
Była zwykłą dziewczyną. Nigdy nie pomyślała, że można tak
cierpieć a zarazem wierzyć....</div>
<div class="MsoNormal">
Jak każda nastolatka niczym się nie przejmowała, bawiła się
i szalała. Nie w głowie był jej poważny związek i miłość do końca, aż po grób.</div>
<div class="MsoNormal">
Może to wszystko przez wcześniej zranione serce.</div>
<div class="MsoNormal">
Los chciał inaczej... wcześniejsza jej miłość odezwała się
,jeden sms zmienił jej życie.</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to jest coś poważnego.
Postanowiła także się nim zabawić jak kiedyś On nią. Ale z czasem poczuła, że
powraca uczucie jakim Go kiedyś darzyła. Z każdym dniem uczucie stawało się
mocniejsze, stabilniejsze. On także angażował się w ich związek. Dość szybko
wszystko toczyło się w ich życiu, po niepełnych dwóch miesiącach oświadczył się
a sześć miesięcy później stanęli na ślubnym kobiercu.</div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęli starać się o dziecko, jednak po długich staraniach
nic nie przynosiło oczekiwanego rezultatu. Postanowili udać się do lekarza,
jedynie co dowiedzieli się to to, aby starać się dalej. Tak bardzo tego
pragnęli i udało się. Byli tacy szczęśliwi z czasem dowiedzieli się, że to
chłopiec. Czuła się taka szczęśliwa. Ale to szczęście długo nie trwało w piątym
miesiącu ciąży lekarz oznajmił im straszną rzecz. Dziecko ma wadę, zastanawiała
się Dlaczego Oni? Prosiła Boga o wybaczenie jej dotychczasowych grzechów! I tak
odsyłali ich z jednego miasta do drugiego, aż w końcu została pacjentką w
Poznaniu. Lekarzy nie zadziwił przypadek ich synka. Ale wszyscy jednogłośnie
mówili, że dziecko po urodzeniu przejdzie ciężką operację ale żyć będzie na
pewno. Z każdym dniem zadawała sobie pytanie dlaczego to ich spotkało, przecież
ona tak pragnęła mieć kogoś do kogo mogła by się przytuli, kogoś kto kochałby
ją bezwarunkową miłością, a teraz wszystko jej się wali. Czy to kara za to jaką
była? czy może próba dla ich związku? nikt jej nie potrafił odpowiedzieć! Bóg
także milczał. Modliła się każdego dnia, prosiła, przepraszała, dziękowała. Na
trzeciej wizycie w klinice lekarze dali jej promyk nadziei, ubytek nie
powiększył się. To było dla niej jak druga szansa. Spokojnie mijały dni,
nadszedł dzień rozwiązania.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Rodziła pod narkozą, inaczej nie dało by rady. Gdy się
zbudziła z wielkim bólem wstała szukała kogoś by zapytać się, co z dzieckiem.
Nikogo nie mogła znaleźć, jakby nikt nie chciał z nią rozmawiać. Nie mogła
zasnąć, kręciła się z bólem fizycznym, psychicznym ale największym bólem był
ból serca. Następnego dnia lekarz przyszedł i oznajmił, że jej synek nie
przeżył. Jej świat legł w gruzach. Nic nie miało znaczenia. Chciała tylko zobaczyć
ciało jej maleńkiego synka i wziąć go na ręce przytulic pierwszy i ostatni raz.
Krzyczała do Boga chciała by ją usłyszał! Niczego nie dostała w zamian.
Przecież chciała tylko kochać i być kochaną, Nazajutrz znaleziono jej zwłoki w
szpitalnej łazience, a na ścianie napis: bez serca nie można żyć a mój synek
był moim sercem.</div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-6102512841210630332016-04-09T11:13:00.002-07:002016-04-09T11:13:27.880-07:00,,Biały jeleń"<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
</div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<div style="margin: 0px;">
Kolejnym opowiadaniem, jakie publikujemy jest opowiadanie Żanety Rzyskiej. Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
</div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">~ ~ ~</span></b></div>
<div align="center" class="MsoNoSpacing" style="text-align: center; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zmrużyła delikatnie
oczy, zaślepiona przez letnie słońce. Trzymając w dłoni kwiaty akacji o pudrowo
- różowej barwie, przysiadła na skraju lasu pod rozłożystą brzozą, dającą
zbawienny cień. Kwiecie odłożyła na soczyście zieloną trawę, usianą białymi
polnymi stokrotkami, by wyjąć ze skórzanej torby aparat fotograficzny oraz
zeszyt zapełniony zasuszonymi kwiatami, przy których widniały odręczne notatki.
Otworzyła go mniej więcej pośrodku, by ujrzeć dwa amarantowe goździki,
znajdował się przy nich napis „jak długo będę w stanie czekać?”. Potrafiła
zbudować w sobie niewiarygodną cierpliwość, karmiąc ją jedynie słowami i
kawałkami związanych z nim wspomnień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Przymknęła swe
powieki, by móc przywołać oczami wyobraźni jego wizerunek. Zobaczyła twarz,
którą tak bardzo kochała okalaną przez ciemno miodowe włosy, zwichrzone przez
wiatr. Delikatne zmarszczki wokół jego szmaragdowych oczu były dowodem na to -
jak często się uśmiechał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-Wierzysz
w przeznaczenie? – Zadał to pytanie, po tym jak wręczył jej bukiecik pamiętnych
goździków. Stał naprzeciw niej tak, że mógł zajrzeć w jej szafirowe oczy. Ona
siedziała na chłodnym betonowym murku, próbując uspokoić kołatające serce. W
odpowiedzi jedynie kiwnęła twierdząco głową. – W takim razie poczekaj na mnie, aż
do czasu, gdy nasze drogi znów się skrzyżują. –Delikatnie musnął ustami jej
policzka, przypominało to dotknięcie motyla.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-Nie
chciałabym wręczać szans na moje szczęście jedynie ślepemu losowi. – Odezwała
się po chwili milczenia, próbując dotknąć jego dłoni, którą on subtelnie
odsunął. Przed poznaniem go nie należała do osób nad wyraz wrażliwych lub
romantycznych, raczej uważana była za realistkę mocno stąpającą po ziemi. – Jeżeli
zrobisz w mym kierunku, choć jeden krok, wiedz, że ja zrobię ich w twoim
kierunku – tysiąc.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
poznawała siebie w tych sentymentalnych frazach, uległa niewątpliwej zmianie w
tej samej chwili, gdy oddała swe serce mężczyźnie. Dawna, pragnąca racjonalnych
wytłumaczeń i logicznych rozwiązań Elżbieta zniknęła bez śladu, a na jej
miejscu pojawiła się irracjonalnie zakochana, wrażliwa i romantyczna
dziewczyna, którą z łatwością można byłoby zranić. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-Zrobiłbym
w twym kierunku miliardy kroków, jeżeli oznaczałoby to zostanie u twego boku,
jednak doskonale wiesz, że to jest niemożliwe. – Przemówił swoim głębokim
głosem, w którym pobrzmiewał łagodny francuski akcent. Spojrzał na nią z tym
przejmującym smutkiem, potrafiącym poruszyć najczulsze struny w jej duszy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-Pragnę
jedynego. –Wyszeptała, powstrzymując napływające do jej oczu łzy. –Nie chcę
dłużej udawać. Nie potrafię…, - Zatrzymała się by nabrać świeżego powietrza i
kontynuować dalej. –Ta farsa trwa zbyt długo. Nikt mnie już nie zna. Nikt nie
dostrzega tego, co czuję. Nawet czasem ja gubię się i nie wiem, kim jestem, gdy
nie ma cię u mego boku. A teraz, kiedy ty odejdziesz zostanę z niczym.
–Próbowała ugryźć się w język, by nie powiedzieć znów za dużo. Monolog
wypowiadany przez nią nie mógł niczego naprawić wprost przeciwnie, zadawał
jedynie dodatkowe cierpienie samej mówczyni a także słuchaczowi. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
wypowiedział ani jednego słowa. W odpowiedzi lewą dłoń zacisnął w pięść, by
pohamować wybuch uczuć, a prawą ręką odgarnął z jej czoła niesforne kosmyki
włosów. Zebrał w sobie całą siłę, by odwrócić się od niej plecami i odejść jak
najdalej. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Elżbieta
pozostała sama z bukietem drobnych kwiatów, zbliżyła je do siebie, by poczuć
ich delikatną woń, która wciąż dawała nadzieje jej sercu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Minął cały rok, a on
nie pofatygował się by wysłać do niej, choćby krótką wiadomość. Zaraz przed świętami Bożego
Narodzenia, sprawdzała niecierpliwymi palcami przychodzące listy, mając
cichutką nadzieję na pocztówkę z życzeniami. Jakże wielki zawód poczuła, gdy
nie odnalazła upragnionego imienia wśród korespondencji. Mogła szukać winnych,
lecz wtedy okłamywałaby sama siebie. Prawda dla niej była okrutna, ale nie była
w stanie jej ukryć, on nie szukał z nią kontaktu. Czyżby wciąż liczył na przeznaczenie,
które miało połączyć ich drogi, by mogli cieszyć się miłością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Teraz mogła śmiać się
ze swoich naiwnych myśli, wiedząc jak były absurdalne. Po otworzeniu oczu jego
obraz rozmazał się jakby był fatamorganą. Spojrzała na aparat schowany w
czarnym pokrowcu, dostała go na osiemnaste urodziny od ukochanego dziadka, a w nim
znajdowały się wszystkie jego zdjęcia. Serce nie pozwalało ich usunąć, rozum
nie pozwalał ich oglądać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Przekartkowała zeszyt,
by znaleźć niewielkie błękitne płatki przechodzące do środka w słoneczną żółć
wdzięcznego bratka a tuż obok niego napis „zostańmy przyjaciółmi”. Czytając te
słowa, nie mogła się powstrzymać przed prychnięciem pełnym wzgardy. Jak mogłaby
zareagować inaczej na taką myśl? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Weszła
powoli do salonu pani Wałaszkowskiej wraz ze swoją rodziną, rozejrzała się
dookoła po gościach zaproszonych na bankiet charytatywny. Podenerwowana
wygładziła sukienkę, szafir sukienki podkreślał barwę jej oczu, a srebrne
akcenty nadawały jej blasku. Wszystko to, by wyglądać idealnie dla niego, ale
jego nie było. Miała ochotę roześmiać się histerycznie, gdy została pośrodku
pomieszczenia zupełnie sama, lecz powstrzymała się. Odwróciła się na pięcie w
stronę wejścia, wzięła od kelnera kryształowy kieliszek napełniony importowaną
z zagranicy wodą. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wtedy
ujrzała go pierwszy raz od tego niewątpliwie najdłuższego roku w jej życiu.
Serce Elżbiety przesunęło się do gardła a kolana zaczęły przypominać dwa słupki
waty. Chciała do niego podbiec, objąć i nigdy już nie wypuścić ze swoich ramion,
lecz wtedy podeszła do niego drobna blondynka odgarniając jego włosy i
wpatrzona w niego niczym obraz. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-Luis
wygląda wspaniale ze swoją żoną. –Odezwała się pani Wałaszkowska, podchodząc do
Elżbiety, uśmiechając się niczym dobrotliwa gospodyni. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
potrafiła skonstruować logicznej odpowiedzi. Zamiast tego stała wpatrzona w
młode małżeństwo, czując jak jej serce roztrzaskuje się na tysiące kawałeczków
po zderzeniu z szarą rzeczywistością. Kierując się swoimi uczuciami wybiegła z
domu, nie zważając na to, co ludzie mogą pomyśleć. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wspomnienia tamtego
wieczoru wciąż wywoływały w niej przeraźliwy ból. Zwłaszcza ich ostatnia
rozmowa, w ogrodzie pani Wałaszkowskiej, gdy próbował wytłumaczyć się i
oferował dozgonną przyjaźń. Nawet teraz, gdy on całkowicie zniszczył jej serce,
te połamane resztki wciąż pałały do niego niezmierną miłością. Największym
przekleństwem w jej życiu był mężczyzna jej życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Próbując oderwać się
od przeszłości, podniosła wzrok. Naprzeciw niej stał dostojny, dorosły, biały
jeleń. Mogła przysiąc, że patrzy wprost na nią swoimi paciorkowatymi oczyma.
Elżbieta samoistnie wyciągnęła rękę po aparat, zastanawiając się kiedy i skąd
podszedł do niej tak blisko. Zrobiwszy kilka zdjęć, chciała je zobaczyć na
wyświetlaczu, wyglądały zdumiewająco dobrze. Uśmiechnęła się do siebie, jednak
szczęście wciąż jej sprzyjało. Spotkanie tak specyficznego zwierzęcia było
wyjątkowym fartem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Spojrzała przed
siebie, podziwiała w ciszy dzikie zwierzę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Życie toczyło się
dalej, bez niego. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">A ona pozostała ze
swoimi ukochanymi kwiatami oraz fotografią. <o:p></o:p></span></div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-26151791990251638832016-04-09T11:09:00.003-07:002016-04-09T11:09:52.080-07:00,,Wiedźma"<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<div style="margin: 0px;">
Kolejnym opowiadaniem, jakie publikujemy jest dzieło Konrada Nowickiego. Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
<div style="margin: 0px;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">~ ~ ~</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To słowo brzmiało w głowie Eve niczym najgorsze
wspomnienie. Tak ją nazwano zanim uciekła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">A najgorsze, że powiedziano prawdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Była czarownicą i od dziecka dobrze o tym wiedziała.
Matka nauczyła ją wszystkiego o magicznych substancjach i zaklęciach. Teraz Eve
potrafiła bezbłędnie rzucać nawet najtrudniejsze uroki, jeśli miała potrzebne
składniki, a jej trucizny nie miały sobie równych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Szkolenie trwało całe 17 lat jej życia, lecz mimo to
Eve zapomniała o najważniejszej lekcji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nikomu nie mów o swojej mocy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Może nawet nie zapomniała, ale postanowiła
zignorować. Oddała swój los w ręce przyjaciółki, która ją zdradziła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Alice chorowała. I to ciężko. Żaden medyk nie
potrafił powiedzieć, co jej dolega. Bo tylko wiedźma potrafiłaby rozpoznać tę chorobę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Był to Pocałunek Śmierci. Straszliwa choroba, która
zawsze kończy się tak samo. Nietrudno jest się domyślić jak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jednak wiedźmy znały sposoby, by oddalić ludzi od
ich <a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>własnych grobów. Było to nawet proste, jednak żadna
czarownica nie odważyłaby się zaufać człowiekowi na tyle, by ujawnić przed nim
swe zdolności. Jedynie Eve była na tyle głupia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdy Alice była już bardzo blisko śmierci, Eve
zaczęła zakradać się do jej pokoju i karmić ją lekami. Choroba zaczęła
ustępować, a Alice odzyskała świadomość. Nie miała już majaków sennych ani
gorączki. Zaczęła się zastanawiać i pytać, co podaje jej przyjaciółka. Eve nie
miała więc wyjścia i zdradziła swoją jej tajemnice.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Niczego bardziej w życiu nie żałowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Alice zdawała się to zaakceptować i obiecała zachować
sekret dla siebie. Lecz gdy tylko usłyszała, że wyzdrowiała, zawiadomiła całą
wieś, kogo należy się obawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">A teraz matka Eve nie żyła. Alice z resztą też.
Poddano ją próbie żelaza, bo miała bliski kontakt z czarami. Próby tej nie
przeszła.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve aktualnie siedziała w celi i rozmyślała nad
swoim życiem. A raczej nad tą częścią życia, która jej pozostała. Przyznała się
do bycia wiedźmą. Nie widziała powodu by zaprzeczać. I tak była już martwa, a
nie chciała przechodzić żadnejz prób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie chciała śmierci matki. Nigdy nie myślała, że
Alice ją zdradzi, ale teraz już wie, że powinna była pozwolić jej umrzeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Było jednak za późno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Myślała też o Michaelu. Chłopaku w którym była
zakochana. Chłopaku, z którym miała wziąć ślub. Chłopaku, którego ojciec ją
zabije.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Był inkwizytorem. Jednym z najlepszych. I najmniej
litościwych. Nie miał oporów zabić swoją żonę za zdradę. Ocalił jedynie syna.
Chłopca o kręconych, czarnych włosach i rumianych policzkach, który wyrósł na
wspaniałego, młodego mężczyznę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Który go nienawidził. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve wiedziała, że Michael byłby w stanie zabić ojca, jeśli trafiłaby się taka okazja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jej rozmyślania zostały przezwane przez hałas w
korytarzu. Przypominało to krzyk zdziwienia i uderzenie metalu o metal.
Wstrzymała oddech i czekała. Usłyszała szybkie kroki w kierunku celi. Było
ciemno, więc zobaczyła idącą postać gdy była już bardzo bliską. A rozpoznała
dopiero gdy ta się schyliła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Był to Michael. Szok nie pozwolił Eve nic powiedzieć
ani się poruszyć. Dopiero gdy Michael otworzył jej drzwi celi i spróbował ją
podnieść ruszyła się. Ciągnął ją za rękę wzdłuż korytarza, z którego przyszedł.
Zobaczyła po drodze dwóch leżących nieprzytomnie strażników. Gdy wyszli z
więzienia rozejrzała się dookoła, lecz zobaczyła tylko otaczającą ich ciemność.
Kierowali sięw stronę lasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Michael cały czas milczał, co zaczęło ją niepokoić.
Pierwsze słowa wypowiedział dopiero, gdy ukryły ich drzewa i nikt już nie mógł
ich zobaczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Musisz uciekać. I to jak najdalej stąd. Nie mogę
jednak już bardziej Ci pomóc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve nie wiedziała co ma nastąpić, lecz do tej pory
sądziła , że skoro Michael pomógł jej uciec, to uda się w podróż razem z nią. Powrót
do wsi to był dla niego wyrok śmierci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Chcesz tam wrócić? Zabiją Cię za to, że mi
pomogłeś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie zabiją, bo nie będą wiedzieli. Zostawiłem tam
krzyż mojego ojca. Wiesz, ten z którym się nie rozstaje. Poszedłem też
spytać się naszej sąsiadki, czy go nie
widziała bo wieczorem zniknął. Wszyscy uwierzą, że to on Cię uwolnił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie miał powodu – zaczęła mówić, ale jej przerwał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Twoja matka go przekupiła przed śmiercią. Zdobyłem
jej naszyjnik i schowałem u niego w pokoju. Zaświadczę do kogo należał. A w
razie potrzeby powiem, że słyszałem tę rozmowę. Uwierz, że wszystko dokładnie
przemyślałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- A strażnicy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie widzieli mnie. Przestań się przejmować. Dam
sobie radę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I wtedy Eve zrozumiała. Nie chodziło mu wcale o nią.
To była okazja, na którą czekał. Doprowadzi do śmierci ojca. Pomści matkę. To
że ona będzie żyć, to tylko poboczna korzyść. Jego plan był bardzo przemyślany,
jednak nie przewidział jednej możliwości. Czegoś, co właśnie się zdarzyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jego ojciec się obudził i zaczął go szukać. Szedł
właśnie z grupką ludzi niosących latarnie. Zmierzali w kierunku więzienia.
Musieli spodziewać się, że Michael pomoże jej uciec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve poparzyła na chłopaka. Zauważyła w jego oczach
strach. Ogarnęła go panika i nie wiedział co zrobić. Najwyraźniej nie chciał
porzucać dawnego życia i uciec z Eve, ale ta wiedziała, że nie ma wyboru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Musimy iść bo nas znajdą – powiedziała i
pociągnęła go za rękaw.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Michael spojrzał ostatni raz na ludzi, którzy
zaczęli już znikać w budynku więzienia. Kiwnął głową, odwrócił się i razem
pobiegli w głąb lasu.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Leżeli na ziemi daleko za wsią, gdy zaczęło świtać.
Postanowili odpocząć chwilę, ale byli zbyt zmęczeni, by wyruszyć w dalszą
podróż. Żadne z nich nie spało w nocy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I żadne z nich nie odważyło by się zasnąć w ciągu
dnia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ostatecznie Michael wstał i powiedział do Eve:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Wstawaj. Musimy ruszać, bo nas znajdą. – Otrzepał
jeszcze ubranie z błota i wyciągnął rękę do Eve. Ta niechętnie ją złapała i
podniosła się z ziemi. Postanowiła zadać pytanie, które ją dręczyło od paru
godzin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Dokąd się wybierzemy? – Wiedziała, że inkwizytorzy
poinformują ludzi w pobliskich wsiach o dwójce poszukiwanych uciekinierów.
Gdyby się w którejś z nich pokazali, od razu zostaliby wydani.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve nie mogła też użyć czarów. Pozbawiono ją
wszystkich potrzebnych składników. Mogła co prawda zebrać kilka z nich, ale w
lesie nie rosły rośliny potrzebne do rzucania silnych klątw. Może udałoby się
jej aktywować jakieś zaklęcie obronne, ale zanim znalazłaby wszystkie zostałaby
pewnie złapana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Na razie się tym nie martw. Musimy dotrzeć do
rzeki, zrobić tratwę i popłynąć – powiedział Michael.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ale dokąd? – Eve miała wrażenie, że już nigdzie
nigdy nie poczuje się bezpiecznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Daleko stąd. Jak najdalej – padła odpowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve nie chciała pytać dalej. Zdała sobie sprawę, że
Michael również nie ma pojęcia co będzie dalej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nagle usłyszeli głosy z daleka. Należały
niewątpliwie do kilku osób.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Z początku odchodzili wolno starając się wydawać jak
najmniej dźwięków, ale gdy głosy ludzi znacząco się przybliżyły, przyśpieszyli
kroku. Później zaczęli biec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Słyszeli kroki osób, które ich goniły. Ciągle
ktoś wykrzykiwał „Tam są!” albo
„Szybciej, bo nam uciekną!”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve z Michaelem uciekali coraz szybciej i szybciej,
aż dotarli do rzeki. Nurt był jednak zbyt silny bo mogli przez nią przepłynąć,
a nie mieli czasu na zrobienie tratwy. Pozostała jedynie walka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Chwilę później pojawili się ich prześladowcy. Było
ich pięcioro. Czterech mężczyzn i jedna kobieta. Eve rozpoznała ich. Jeden z
nich pilnował jej w celi. Dwoje kolejnych było inkwizytorami. Ostatni był
młynarzem, akobieta jego żoną. Należeli do tych radykalniejszych rodzin i
najwyraźniej chętnie pomagali w wyłapywaniu czarownic.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Stojący obok niej Michael wyglądał na przerażonego.
Trzymał w ręce gruby kij do obrony. Musiał go podnieść, gdy Eve przypatrywała
się prześladowcą. Jednak zwykły patyk nie mógł się mierzyć z piątką osób. Byli
bez szans.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nagle Eve olśniło, że tak w cale nie jest. Mieli
przewagę. I to sporą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Mieli po swojej stronie magie. I kompletna
nieświadomość ludzi, którzy woleli ją potępić i zniszczyć, niż spróbować ją
zrozumieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Oprawcy otoczyli ich tak, że nie mieli dużego pola
manewru. Uśmiechnął się jednak do nich los. U stóp Eve rósł jeden, błękitny
kwiatek. Dziewczyna zerwała go czym prędzej, wyciągnęła rękę przed siebie i
krzyknęła „Stop!”, bo widziała, że przeciwnicy chcieli ich zaatakować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wszyscy, łącznie z Michaelem spojrzeli na nią, a
także na kwiat, który trzymała. Eve miała nadzieję, że przekonają ich jej
zdolności aktorskie. Uspokoiła bicie serca, podniosła wysoko głowę i
przemówiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- To, co trzymam w ręce, to Czarcie Ziele. Jako, że
jesteście niedokształconymi kretynami to o nim nie słyszeliście i nie znacie
jego działania. Pozwólcie więc, że wam wyjaśnię. Gdysię ją podpali, można użyć
dymu do rzucania ciężkich klątw. Naprawdę ciężkich, uwierzcie mi. Ta tutaj –
Przyjrzała sięroślinie. – powinna wystarczyć do zabicia….- Udała, że się
zastanawia. – trzech osób. I może jeszcze przyprawiłaby o ból głowy czwartą.
Faktem jest więc, że jeśli nas nie zostawicie w spokoju, to większość z was
zginie, a z pozostałymi rozprawi się Michael.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Oprawcy spojrzeli na siebie niepewnie. Nie wiedzieli,
czy mogą jej wierzyć, ale nie chcieli ryzykować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- A skąd niby weźmiesz tu ogień? – spytał młynarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve bardzo czekała na to pytanie. Spojrzała na
kwiatek i wykorzystała sztuczkę, której nauczyła ją dawniej mama.
Skoncentrowała się i po chwili na czubku rośliny płonął malutki płomyczek. Z
zadowoleniem spostrzegła, że obecni dygnęli. Postanowiła więc kontynuować
szopkę. Zaczęła wypowiadać słowa w nieistniejących językach. I szczęście
uśmiechnęło się do niej kolejny raz. Zawiał bowiem wiatr, który skierował dym w
stronę oprawców.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To przechyliło szalę zwycięstwa na jej korzyść.
Inkwizytorzy ruszyli pierwsi, a za nimi reszta ludzi. Nie mieli czasu
zastanawiać się czemu Eve ich ostrzegła zanim rzuciła klątwy. Po prostu
uciekali, jakby to miała być ostatnia czynność w ich życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve zaśmiała się głośno i strasznie (A przynajmniej
starała się by tak wyszło). Gdy kroki ich przeciwników na dobre ucichły w
lesie, spojrzała z dumą na Michaela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Stał on wyprostowany z lekko otwartymi ustami, jakby
nie docierało do niego co się właśnie stało. Ostatecznie odrzucił patyk i
pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć, że jego słodka Eve przerodziła się w silną
i bezwzględną wiedźmę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie znał jej jeszcze z tej strony.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Budowanie tratwy było naprawdę proste. Wystarczy
ściąć drzewa i związać je mocno linką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tak to wyglądało w teorii.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W praktyce nie mieli niczego ostrego, by ściąć
drzewa. Ani niczego by je potem związać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dlatego postanowili iść dalej na pieszo. Brakowało
im jedzenia i byli zmęczeni. Postanowili więc pójść pieszo do jakiejś odległej
wioski omijając te bliższe. Istniała szansa, że wieść o dwójce uciekinierów nie
rozniosła się aż tak daleko. Lecz znowu
była to tylko teoria.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Polować było ciężko. Michael starał się podejść
zwierzęta, by potem zatłuc je kijem.
Poruszał się jednak zbyt głośno, więc wszystkie króliki, które spotkali
uciekły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Odżywiali się korzonkami i jadalnymi roślinami. Co
jakiś czas znajdowali jeziorko lub znów spotykali rzekę, dzięki czemu mieli
wodę. Nie wiedzieli jak daleko udało im się uciec, ani dokąd tak naprawdę
zmierzają. Jedyne czego byli pewni to
tego, że muszą kontynuować podróż.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W końcu dotarli do miasta. Drogi były wyłożone tam
kamieniami, a ludzie - z oddali –
wyglądali na dość bogato ubranych. Ale podróżnicy nie zwróciliby na te miejsce
uwagi i ominęliby je gdyby nie pewna ważna rzecz. A mianowicie, przy rzece stał
port.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie był co prawda duży. Mieścił się w nim jedynie
jeden duży statek, ale więcej przecież nie potrzebowali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Michael postanowił zachować środki ostrożności.
Mieli wejść do miasta osobno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Jeśli dotarły tu wieści o nas, to poszukują dwójki
młodych osób. Nie zwrócą uwagi na samotnych wędrowców.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve nie była przekonana do tego planu. Zwłaszcza, że
miała wejść pierwsza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ja w tym czasie obejdę miasto i przyjdę z drugiej
strony. To pozwoli nam zachować jeszcze większe bezpieczeństwo – przekonywał ją
Michael.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve nie mogła jednak pozbyć się wrażenia, że jej
przybycie będzie próbą. Jeśli mieszkańcy nie rzucą się na nią z chęcią mordu to
zda. Jeśli zaś obleje, to Michael pójdzie sobie dalej. Wiedziała, że nie
zaryzykowałby dla niej drugi raz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tak więc Eve poszła. Nie chciała tego opóźniać, bo i
tak by nic to nie dało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W mieście trafiła na targ. Postanowiła nie marnować
czasu i zebrać informacje o statkach. Ustała przy stoisku z owocami i zaczęła
oglądać jabłka. Musiała się powstrzymywać by nic nie zjeść. Głód zaczął
doskwierać jej jeszcze bardziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Sprzedawczynią okazała się dziewczyna trochę starsza
od Eve. Miała długie, ciemnoblond włosy i szary płaszcz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Weź jedno. Wyglądasz jakbyś miała zaraz upaść z
głodu – powiedziała jej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve spojrzała na nią ze zdziwieniem, jednak wgryzła
się w owoc nim ta zdążyła zmienić zdanie. Sok pociekł jej po brodzie, a
sprzedawczyni przyglądała jej się czujnie z uśmiechem na twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie jesteś stąd, prawda? – spytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve zamarła. Obawiała się pytań. Głównie dlatego, że
nie miała dobrych odpowiedzi. Stała tam przez chwilę skamieniała, po czym
oznajmiła:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Musze już iść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Mimo, że sprzedawczyni starała się ją zatrzymać i
uspokoić, Eve szła dalej. Dopiero gdy kilka metrów dalej poczuła na swoim
ramieniu dłoń zatrzymała się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie bądź głupia. Szukają Cię. Pójdź ze mną, a
przeżyjesz – usłyszała szept.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Sprzedawczyni patrzyła jej w oczy jakby chciała wzbudzić
w niej zaufanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Mam statek i pomogę Ci uciec – powiedziała i
nachyliła się nad Eve by wyszeptać jej do ucha – My wiedźmy musimy sobie
pomagać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To sprawiło, że Eve mogłajuż tylko podążyć za
dziewczyną. Nie powiedziała nic, ponieważ nie znalazła odpowiednich słów.
Dopiero gdy dotarły na statek i zamknęły się w kajucie zaczęły rozmawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie boisz się, że ktoś okradnie twój stragan? –
spytała Eve.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Morgana, bo tak brzmiało imię młodej sprzedawczyni,
odpowiedziała, że nie. Przy stoisku został jej pracownik. Opowiedziała potem o
wszystkim co działo się w mieście przez ostatnie kilka dni. Inkwizytorzy
szukali dwójki uciekinierów. Jeden z wyżej postawionych inkwizytorów przybył tu
osobiście. Eve podejrzewała, że to ojciec Michaela. Nie miała jednak na to
żadnych dowodów. Spodziewał się on, że właśnie do tego miasta przybędzie wraz z
jego synem, ponieważ znajdował się tu port. Ten inkwizytor przebywał już w
mieście od paru dni i czekał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Potem Morgana opowiedziała własną historie. Była
czarownicą, której ułożyło się w życiu. Po wujku odziedziczyła statek i zajęła
się handlem. Dzięki temu mogła też zwiedzać świat, a co ważniejsze,
kolekcjonować najróżniejsze rośliny i substancje potrzebne do eliksirów i
rzucania uroków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve powiedziała jej za to, co ją spotkało, o tym jak
zdradziła ją przyjaciółka i o Michaelu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Właśnie! Michael! – Kompletnie zapomniała, że
miała się z nim spotkać. Ale jej rozmyślania przerwały krzyki dochodzące z
zewnątrz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wyszła wraz z Morganą na statek i zobaczyła coś
okropnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ojciec Michaela ciągnął go na środek rynku. Chłopak
był pobity i ewidentnie zbyt słaby by stawiać opór. Ludzie wiwatowali i
obrzucali go przekleństwami. Ale najgorsze były słowa inkwizytora:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Dziewczyna musi gdzieś tu być! Szukajcie jej!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve zrozumiała, że ma tylko dwa wyjścia. Mogła albo
ubłagać Morganę, by natychmiast
odpłynęły, albo spróbować uratować Michaela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Po tym wszystkim co razem przeszli nie mogła go zostawić
na pewną śmierć. Wiedziała, że jego pomoc nie była czysto altruistyczna, ale
mimo wszystko jej pomógł. I ona musiała teraz odwdzięczyć się tym samym. Nie
miała jednak żadnej broni, którą mogłaby się posłużyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pomyślała jednak o zapasach Morgany skrywanych pod
pokładem i zrozumiała, że nie była to do końca prawda.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Morgana pomogła jej przyszykować mikstury.
Przygotowały odurzający pył z ziół,
proszek dymiący, a także rzuciły na siebie zaklęcie obronne. W kilku
małych buteleczkach zamknęły uroki. Po rozbiciu naczynia, klątwa samoistnie
rzucała się na najbliżej stojącą osobę. Czar ten wywoływał natychmiastowe
problemy zdrowotne, jednak tylko tymczasowe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdy wyszły na statek, Morgana przemówiła do Eve.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Więcej nie mogę Ci pomóc. Nie chcę się ujawniać. A
poza tym jak zobaczą że jestem czarownicą,to zaatakują statek i nie uciekniemy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve zdawała sobie sprawę, że przyjaciółka ma rację,
ale nagle poczuła się sama.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I bardzo odpowiedzialna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jeśli jej nie uda się pomóc Michaelowi to umrze.
Jest jego ostatnią nadzieją.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Michael miał głowę opartą o pieniek, a ręce związane
z tyłu. Obok stał człowiek trzymający siekierę. Wokół stało jeszcze kilkoro
ludzi. Reszta rozbiegła się po okolicy by szukać Eve. Mieli został straceni
razem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nikt z zebranych nie przewidział jednak , że Eve
przyjdzie do nich sama.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ludzie zaczęli najpierw szeptać zaniepokojeni, a
następnie skupiać się w większe grupki by czuć się bezpieczniej. Michael
przekręcił głowę tak, by móc lepiej widzieć co się dzieje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve szła w zniszczonym i pobrudzonym ubraniu i nie
wyglądałaby na groźną, gdyby nie emanująca od niej pewność siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jeden z inkwizytorów zaczął biec w jej kierunku. Ona
jednak bez większej uwagi rzuciła mu pod nogi jakąś fiolkę. Gdy ta się rozbiła,
wyleciał z niej dym, a mężczyzna natychmiast dostał ataku kaszlu tak silnego,
że nie mógł dalej biec. Skulił się na ziemi i starał się opanować. To sprawiło,
że ludzie Odsunęli się od niej jeszcze bardziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdy Eve podeszła już bardzo blisko Michaela, pozostali
inkwizytorzy ocknęli się z transu wywołanego strachem i podeszli do niej. Było
ich troje plus mężczyzna z siekierą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">„Teraz dopiero się zacznie” – pomyślał Michael.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve miała problem. I to poważny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie mogła użyć ziół paraliżujących , bo zadziałałyby
również na Michaela. Gdyby rzuciła buteleczką za blisko niego, urok również
mógłby go trafić. Proszek dymiący by tylko ich zmylił, ale ona sama też nie
mogłaby wyprowadzić przyjaciela. Postanowiła zdać się na coś co już kiedyś
zadziałało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na blef.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie zmuszajcie mnie bym musiała zwami zrobić to co
z poprzednim. – Wskazała na biedaka, który zwijał się na ziemi w ciągłych
atakach kaszlu i drgawek. – Naprawdę nie chcę by więcej osób umarło – dodała.
Miała nadzieję, że zrozumieją aluzję. Ta klątwa nie zabijała, ale nic niestało
na przeszkodzie by oni w to wierzyli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jednak inkwizytorzy nie wyglądali na
przestraszonych. Jedynie kat na chwilę zmienił wyraz twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve zdążyła ułożyć w głowie plan awaryjny. W razie
czego rzuci ziołami i ucieknie. Była to jednak ostateczność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Najszybciej jak potrafiła wyciągnęła buteleczkę z
klątwą i zaatakowała nią człowieka z siekierą. Gdy zobaczyła, że inkwizytorzy
ruszyli w jej kierunku, zaczęła się oddalać. Rozbiła kolejna fiolkę pod nogami
jednego z nich, a inny potknął się o nogi Michaela, który od razy rzucił się na
niego i przygniótł ciałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Został ostatni. Nie zdążyła wyjąć kolejną butelkę
dopadł ją. Złapał za ramię i przewrócił na ziemię. Następnie ją kopnął w twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Już nie jesteś taka potężna, co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I właśnie wtedy ojciec Michaela wyświadczył jej
największą przysługę w życiu. Zjawił się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve była pewna, że inkwizytor stojący nad nią nie
odwróciłby od niej wzroku jakiegokolwiek innego powodu. A sekunda jego nieuwagi
wystarczyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Eve wzięła garść odurzających ziół i rzuciła nimi w
twarz oprawcy. Ten odsunął siękilka kroków i upadł. Dziewczyna poderwała się z
ziemi i ujrzała naprawdę nieciekawy widok. Ojciec Michaela zbliżał się w ich
kierunku wraz z dwoma innymi inkwizytorami. A ten z którym walczył Michael
trzymał go teraz za ubranie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Miała kłopoty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Uznała, że to odpowiedni moment na ucieczkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Rzuciła w stronę Michaela fiolkę z urokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ta rozbiła się na ziemi, dym się uwolnił, a
inkwizytor dostał ataku kaszlu. Eve nie mogła uwierzyć w swoje szczęście.
Michael zrobił kilka kroków w jej kierunku, ale oczywistym było, że nie może
biec. To komplikowało sprawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W tym czasie znaleźli się przy nich inkwizytorzy, z
ojcem Michaela na czele . Eve nie miała ochoty już się z nimi cackać. Rzuciła w
ich stronę kilka buteleczek. Było ich więcej niż potrzeba, ale nie zwracała na
to uwagi. Poczuła nienawiść do tych ludzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ludzi, którzy byli zbyt tępi by przynajmniej
spróbować zrozumieć innych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ludzi zbyt zapatrzonych w siebie by pomyśleli, że
może nie mają racji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ludzi zbyt okrutnych by okazać łaskę tym, których
jedynym przewinieniem były narodziny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Inkwizytorzy upadli. Ojciec Michaela złapał się za
serce. Eve miała nadzieję że połączona siła klątw ich zabije. Ale nie miała
ochoty poświęcać tym ludziom ani jednej myśli więcej. Nie zasługiwali na to.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Rzuciła woreczkiem z proszkiem dymiącym o ziemie.
Było go tyle, że po paru sekundach na całym placu panowała mgła. Eve wiedziała
jedna, w którym kierunku ma zmierzać. Szła tam powoli pomagając iść Michaelowi.
Otaczały ich krzyki ludzi, którzy nie rozumieli co się dzieje. Spodziewali się
śmierci w każdej chwili. Jednak się mylili.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* * *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdy Eve dotarławraz z Michaelem do portu, Morgana
pomogła im wejść na pokład. Dostali własną kajutę. Była co prawda ciasna i
stało tam tylko jedno łóżko, ale i tak Morgana pomogła jej więcej niż na to
zasługiwała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Chociażnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To wszyscy wokół sądzili, że nienależało jej się
nic, nawet życie. Ale po tym wszystkim co przeszła zrozumiała, to ona miała
rację. Nieważne jakim człowiekiem się urodziła, ale jakim się stała. Nie jej
winą, że jest czarownicą. I nie jej zasługą. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wiedziała, że była dobra i nieważne ile osób sądziło
inaczej. <o:p></o:p></span></div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-83683281875565009552016-04-01T03:27:00.002-07:002016-04-01T03:27:29.255-07:00Opowiadanie Adrianny Szczuckiej<div style="text-align: center;">
Kolejnym opowiadaniem, jakie publikujemy jest dzieło Adrianny Szczuckiej. Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
16 Luty 1995r</div>
- Jakby.. ktoś włączył światło – zaczęłam – delikatna, jasna poświata oświetla wszystko wokół.<br />
Miejsce to samo, ale jednak inne. Dzięki niemu już wiem, że coś jest nie tak. Nie umiem tego<br />
kontrolować. Ale też nie zawsze chcę z tym walczyć.<br />
- A co z lekami?<br />
- Nie, nie, nie.. - energicznie pokręciłam głową - nie chcę. Przytłaczają mnie. Po tym świństwie<br />
jestem ospała, otępiała i przygaszona. Staram się i c h kontrolować sama. Choć nie zawsze mi to<br />
wychodzi.<br />
- I c h? - zapytała szczerze zaintrygowana.<br />
- Tak. O n i. Już nie raz próbowałam od nich uciekać, czy odcinać się – uśmiechnęłam się kwaśno<br />
– Nie myślenie o tym powodowało tylko tyle, że odcinałam się od s i e b i e. Na dłuższą metę to nie<br />
zdawało egzaminu.<br />
- Więc co zrobiłaś? Same znikają? A może..?<br />
Odwróciłam się w stronę okna i podciągnęłam kolana pod brodę, zastanawiając się nad<br />
odpowiedzią.<br />
- Nadal tu są. Są częścią m n i e. Są stanami, które muszę zaakceptować, przyjąć i zmierzyć się z<br />
nimi. Gdy już pogodzę się z ich istnieniem jest łatwiej. O wiele łatwiej.<br />
- Akceptujesz nową siebie.<br />
- Dokładnie.<br />
Nastąpiła krótka chwila ciszy, którą przerywało jedynie cichutkie tykanie zegara, dobiegające z<br />
sąsiedniego pokoju. Skupiłam wzrok na podniszczonej boazerii, co pozwoliło mi uniknąć konieczności<br />
utrzymywania kontaktu wzrokowego z rozmówczynią.<br />
- To jest ukryte. Pojawia się nagle, znienacka. Codziennie życie w strachu, czekając aż to wróci,<br />
jest męczące. Sprawia wręcz fizyczny ból. Teraz gdy znów się to zaczęło, można powiedzieć, że<br />
odczuwam długo oczekiwaną ulgę – odparłam beznamiętnym tonem.<br />
Ujrzawszy pytające spojrzenie skierowane w moim kierunku, wiedziałam o co chce zapytać.<br />
- Nadal czujesz się obserwowana?<br />
- Są tu. Wszędzie. Ale tylko tu. Bo t u – oznajmiłam dotykając szczupłymi palcami splątanych,<br />
szatynowych włosów – jestem tylko ja. Sama. Nie mają tu wstępu.<br />
- A.. jak się czujesz.. tam?<br />
- Dobrze. Po prostu dobrze. Tu mam swoją rzeczywistość. Odcinam się od n i c h i jest w końcu<br />
tak jak być powinno.<br />
- Nie byłoby lepiej się otworzyć? Chociaż spróbować? - zaproponowała – może wtedy byłoby ci<br />
jeszcze lepiej?<br />
- Nie. Nie pozwolą.<br />
- Kto?<br />
- Wy.<br />
- My?<br />
- Wy.<br />
- Czyli kto?<br />
- Ludzie.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
16 Luty 1995r</div>
Od godziny brodzę dłońmi w wilgotnej ziemi. Czarna i krucha, przesypuje mi się między palcami,<br />
uspokajając mnie. Lubię prace w ogrodzie. To wycisza i pozwala się skupić. Ostatnio coraz bardziej mi<br />
tego brakuje.<br />
<span style="text-align: justify;">Podniosłam z ziemi łopatkę i zaczęłam kopać, by zrobić miejsce dla nowej sadzonki.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
Niespodziewanie łopatka zderzyła się z czymś twardym. Dziwny dźwięk wybudza mnie z zamyślenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaciekawiona odkopałam tajemniczy przedmiot i podniosłam go wyżej, by móc lepiej mu się przyjrzeć w</div>
<div style="text-align: justify;">
świetle słońca. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mały, drewniany prostokąt nie wyróżniał się niczym szczególnym. Otrzepałam go z ziemi i</div>
<div style="text-align: justify;">
obróciłam kilkukrotnie w dłoniach, dopóki nie natrafiłam wzrokiem na niewielki otwór przypominający</div>
<div style="text-align: justify;">
dziurkę od klucza. Zajrzałam do niego, jednak jedyne co udało mi się osiągnąć, to piasek w oczach. Lekko</div>
<div style="text-align: justify;">
skonsternowana swoją naiwnością potrząsnęłam pudełkiem, którego zawartość zagrzechotała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaabsorbowana bez reszty tajemniczą paczką zostawiłam narzędzia ogrodowe tam gdzie leżały i nawet</div>
<div style="text-align: justify;">
nie zerkając w ich kierunku ruszyłam w stronę Ośrodka.</div>
- Otwórz się do cholery! - wrzasnęłam rzuciwszy skrzynką o podłogę<br />
Zrezygnowana usiadłam obok niej i obrzuciłam ją gniewnym spojrzeniem.<br />
Nagle rozległo się energiczne pukanie do drzwi.<br />
- Wszystko w porządku? - zapytała przez drzwi jedna z pielęgniarek, zaniepokojona hałasem<br />
- Spokojnie, nic się nie dzieje. To tylko pudełko spadło z biurka.<br />
Wstrzymałam oddech. Po kilku trwających wieczność sekundach usłyszałam pierwsze kroki.<br />
Odczekałam aż stukanie obcasów zupełnie ustanie i ponownie podniosłam sprawcę tego całego<br />
zamieszania.<br />
- Zadowolona jesteś z siebie? - rzuciłam gniewnie<br />
I w tym momencie dostrzegłam, że jej wieko lekko się uchyliło. Podekscytowana, pospiesznie<br />
rzuciłam się w stronę biurka. Z jednej z szuflad wyciągnęłam starą, metalową linijkę. Wsunęłam ją w<br />
powstałą szparę i szybkim ruchem podważyłam wieko. Nie przyniosło to pożądanego efektu. Linijka się<br />
złamała, a z moich ust wylała się kolejna fala przekleństw. Podniosłam przedmiot do góry. Już miałam<br />
ponownie rzucić skrzynką o podłogę, gdy nagle do głowy wpadł mi wybitnie głupi pomysł.<br />
Podeszłam do okna, otworzyłam je na oścież i wyjrzałam na zewnątrz. Twarz owiał mi ciepły<br />
podmuch wiatru, przynosząc ze sobą zapach mchu i żywicy z lasu znajdującego się kilkanaście metrów<br />
przede mną. O ścianę budynku opierała się solidnie wyglądająca drabina, a obok niej stała mocno już<br />
wysłużona przyczepa samochodowa. Ostatni raz zerknęłam z po wątpieniem na pudełko i wystawiłam je<br />
za okno. Zamknęłam oczy, po czym otworzyłam dłoń. Kilka sekund później odgłos pękającego drewna<br />
nieprzyjemnie przeszył ciszę. Bingo, pomyślałam i czym prędzej zbiegłam na dziedziniec.<br />
<span style="text-align: center;">Zachód słońca oświetlał mój pokój przepięknymi, ciepłymi barwami. Leżałam jak zaczarowana,</span><br />
podziwiając trzymane przeze mnie w dłoni drewniane figurki jelenia, królika i kruka, które przybrały<br />
piękny, złoty kolor. Nie mogłam się nadziwić precyzji i kunsztowi z jakimi zostały wykonane. Jednak<br />
najbardziej ciekawiły mnie szkice i rysunki, które nieznośny zefirek chciał mi bezczelnie podkraść, jakąś<br />
godzinę temu. Oglądałam je już kolejny raz z rzędu nie wiedząc dlaczego tak przykuwają moją uwagę. Na<br />
pozór zwykłe rysunki lasu i szkice uśmiechniętej dziewczyny, na pierwszy rzut oka wykonane przez<br />
dziecko. Uparcie wpatrując się w rysunek przypominający mapę, zastanawiałam się co może<br />
symbolizować ten rozmazany, kwadratowy punkt, pomiędzy dwoma wielkimi drzewami, naszkicowany<br />
drżącą, niepewną kreską. Znudzona czekaniem na olśnienie, które nie miało zbytniej ochoty nadejść,<br />
stwierdziłam, że nie ma na co czekać.<br />
- A co mi tam - mruknęłam sama do siebie – idę na spacer.<br />
<span style="text-align: center;">Szłam leśną gęstwiną zastanawiając się, czy na pewno idę w dobrą stronę. Błądziłam po lesie już</span><br />
ponad pół godziny, a zmęczenie coraz bardziej dawało mi się we znaki. Nagle mój wzrok przykuł dziwny,<br />
zielony kształt. Nagły przypływ adrenaliny, pomógł mi przyspieszyć kroku.<br />
Resztkami sił dotarłam do obrośniętej pokrzywami, starej szopy. Bez chwili wahania, ruszyłam w<br />
stronę czegoś, co przypominało drzwi. Pewnym krokiem weszłam do środka. Wnętrze pomieszczenia<br />
wypełnione było po brzegi ogromnymi, drewnianymi rzeźbami. Każda przedstawiała piękną,<br />
uśmiechniętą dziewczynę, o długich, lekko falujących włosach, w delikatnej, krótkiej sukience.<br />
Rozglądałam się wokoło, dopóki nie natrafiłam wzrokiem na wycinki z gazet, przyklejone na<br />
spróchniałych deskach, służących za ścianę. Były to pożółkłe artykuły z wojennych gazet, o niepokojąco<br />
brzmiących nagłówkach: ''Życie kortowa'', ''Koszmar w Kortowie'', ''Cała prawda o Ośrodku dla<br />
obłąkanych w Kortowie''. Zaniepokojona, zaczęłam czytać treść jednego z nich:<br />
''..dziś wiadomo, że z czasem przytułek dla umysłowo chorych na terenie Kortowa stał się<br />
ośrodkiem badań naukowych dokonywanych na ludziach. Interesująca stała się choroba człowieka, jako<br />
przedmiot badań, nie zaś sam człowiek. W tamtych czasach wśród ludności Olsztyna krążyły pogłoski o<br />
eksperymentach na otwartych mózgach dokonywanych na terenie Zakładu, krześle elektrycznym i niskich<br />
racjach żywieniowych pacjentów..''<br />
Poczułam pierwszą falę mdłości, usiadłam, żeby nie zasłabnąć. Oparłam się plecami o nogi<br />
metalowego biurka i odetchnęłam głęboko kilka razy. Szukając podparcia, moja drżąca dłoń natrafiła na<br />
zakurzoną książkę, leżącą na podłodze. Tym razem zawahałam się. Otworzyć, czy nie?<br />
Powoli przekręcałam kolejne strony, starając się, nie zwracać uwagi na słowa, które uparcie<br />
domagały się mojej uwagi.<br />
Trzymałam w ręku pamiętnik.<br />
''Adam, nie denerwuj się, mówiła. Powtarzała to cały czas, jak mantrę, starając się uspokoić tym<br />
samą siebie. Na jej ciele widzę jeszcze więcej sińców niż ostatnio. Twarz ma szarą, bez wyrazu. Siedzimy<br />
w składziku i ukrywamy się przed strażnikiem. Czekamy.''<br />
''Znów to zrobili. Siedzę naprzeciw niej zagryzając wargi ze złości. Nic się nie odzywam, jestem<br />
wściekły. Nie mogę nic zrobić. Mam ochotę krzyczeć, ale nie chcę, żeby znów zaczęła płakać. Obiecałem<br />
sobie, że wydostaniemy się stąd. Musimy.''<br />
''Dym, wszędzie dym. A jej nadal nie ma. Ogień rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie.<br />
Coraz większa liczba uzbrojonych ludzi wkracza do środka. Rozlegają się strzały. Dym dotarł aż tu.<br />
Nie przyszła.''<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Kortów, 1945</div>
- Co tu robisz? - usłyszałam niski, zmęczony głos<br />
Aż podskoczyłam, gdy starszy mężczyzna stanął w drzwiach.<br />
- Ja.. - nie byłam w stanie wydusić z siebie choćby słowa. Starszy pan obrzucił mnie spojrzeniem<br />
przepełnionym złością i obrzydzeniem. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy, musiałam odwrócić<br />
wzrok, żeby być w stanie wypowiedzieć choćby słowo.<br />
- Chciałam.. oddać to – wydukałam wyciągając z kieszeni dwie figurki i zwinięte w rulonik<br />
rysunki.<br />
- Skąd to masz? - warknął<br />
- Ze skrzynki – szepnęłam cichutko – wykopałam ją z ogrodu<br />
- Co tam robiłaś? Nikt nie powinien był tego znaleźć.<br />
- Jestem pacjentką – głos zaczął mi drżeć – od niedawna, rodzice mnie tam wysłali.<br />
- Pacjentką? - zapytał zdumiony<br />
- Ja.. - czułam jak po policzkach spływają mi pierwsze łzy – cierpię na schizofrenię.<br />
Mężczyzna osunął się ciężko na stary, drewniany taboret, a ja dyskretnie otarłam twarz.<br />
- Nie sądziłem, że znów.. ech.. - powiedział bardziej do siebie niż do mnie – choć ze mną<br />
I wyszedł nie obracając się za siebie. Po chwili namysłu, ruszyłam za nim. Wyszliśmy i<br />
skręciliśmy w zarośniętą, rzadko używaną ścieżkę. Ostre gałęzie boleśnie kuły mnie w ramiona i gołe<br />
kostki, ale zaciskałam zęby i szłam dalej. Po piętnastu minutach znaleźliśmy się przed niewielkim,<br />
kamiennym domem, otoczonym przez piękne, dziko rosnące leśne kwiaty.<br />
- Wejdź – rzucił nieznajomy i otworzył przede mną drzwi.<br />
Wślizgnęłam się do środka i stanęłam w przedsionku. Wpatrywała się we mnie para zielonych,<br />
wąskich oczu. Takich samych jak u mojego towarzysza.<br />
- To mój brat Adam - wyjaśnił<br />
Starszy pan natychmiast odwrócił wzrok i wrócił do czynności, którą wykonywał przed naszym<br />
przybyciem – rzeźbił twarz w kawałku drewna, wielkości mojej dłoni.<br />
- Adam? – zagaił go brat<br />
Adam nie zareagował. Nadal uparcie wpatrywał się w kawałek drewna trzymany w ręce.<br />
- Adamie, to moja nowa znajoma, ma coś dla ciebie – położył przed mężczyzną jego rysunki.<br />
Adam po dłuższej chwili spojrzał na kartki. Jego twarz, była wyprana z emocji.<br />
- Jestem Kasia, miło mi pana poznać.<br />
Adam niespodziewanie wstał, upuszczając na ziemię wszystko co trzymał w dłoniach.<br />
- Idę na spacer Bartoszu – powiedział, nie spojrzawszy choćby w jego stronę i wyszedł.<br />
Siedzieliśmy z Bartoszem w ciszy, co jakiś czas dyskretnie spoglądając na siebie. Po jego zniszczonej<br />
przez czas twarzy widać było ciężar bagażu emocjonalnego, który nosił ze sobą przez całe życie. Choć go<br />
nie znałam, czułam do niego respekt.<br />
- Ona też miała na imię Kasia – widząc moje pytające spojrzenie, wyjaśnił – dziewczyna z<br />
pamiętnika i rysunków. Przyjaciółka Adama.. czytałaś pamiętnik, prawda?<br />
- Tak.. niechcący.. - spuściłam wzrok, zawstydzona.<br />
- Trupi Czerep. Taką nazwę nosił kiedyś zakład, w którym obecnie przebywasz. Wiesz dziecko, co<br />
tam się działo?<br />
Pokręciłam przecząco głową.<br />
- Ech, wy młodzi. Nic was już nie obchodzi oprócz tych całych komputerów.. - machnął ręką<br />
- Pański brat był tam? - zastanowiłam się przez chwilę – A Kasia?<br />
- Podczas wojny Niemieccy żołnierze przejęli przytułek w Kortowie i zrobili tam szpital<br />
wojskowy. Przez pewien czas opiekowali się tam Adamem, ale niedługo po przyjeździe wojska uciekł.<br />
Rodzice nie chcieli go przyjąć, więc zamieszkaliśmy ze mną i moją żoną.<br />
- Co dolega Adamowi?<br />
- Cierpi na pewien rodzaj autyzmu.. mówią na to zespół aspergera. A Kasia miała poważne omamy<br />
i urojenia. To były ciężkie czasy, brakowało jedzenia, prądu, wody, były problemy z kanalizacją.. nie było<br />
warunków, żeby się nimi zająć. Ale nikt nie sądził, że w Kortowie dzieją się takie rzeczy.. Dziecko, nie<br />
chcesz nawet wiedzieć jakie – pokręcił głową, jakby starał się wyrzucić z głowy niepokojące<br />
wspomnienia – A dla Adama liczyło się tylko to, żeby zabrać stamtąd Kasię. Tydzień po jego ucieczce,<br />
udało mi się wkraść do ośrodka i ją znaleźć. Zostawiłem jej kilka niezbędnych przedmiotów, które miały<br />
jej pomóc w ucieczce. Nie byłem jej w stanie zabrać ze sobą. Żołnierze byli wszędzie. Musiała zrobić to<br />
sama.<br />
- Co się z nią stało? Żyje?<br />
- W planowany dzień ucieczki Rosjanie zaatakowali ośrodek. Wymordowali wszystkich. Od<br />
Niemców zaczynając, na pacjentach kończąc. Nie miała szans.<br />
Nagłe pojawienie się światła zupełnie mnie zdezorientowało, nie rozumiałam co się dzieje. Nie<br />
widziałam zupełnie nic, a światło z sekundy na sekundę świeciło coraz intensywniej.<br />
- Panienko, nic ci nie jest? - usłyszałam głos pana Bartosza, ale nie dostrzegłam go<br />
Ktoś zaczął tupać. Bardzo głośno.<br />
- Przestań – jęknęłam<br />
Tupanie przybrało na sile.<br />
Zaczęłam krzyczeć.<br />
Obudziłam się w swoim pokoju. Byłam lekko obolała i niemiłosiernie bolała mnie głowa, ale poza<br />
tym nie dolegało mi zupełnie nic. Uznałam, że nie ma co zwlekać - wstałam i wyszłam z pokoju ściskając<br />
w dłoni drewnianą figurkę słowika.<br />
<br />Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-40817402159854149652016-03-29T10:06:00.000-07:002016-04-09T11:33:48.392-07:00,,Dziewczyna z przepowiedni"<div style="text-align: center;">
Dziś prezentujemy wam opowiadanie osoby, która chciała zachować swoją anonimowość. Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~~~</div>
<br />
<br />
– Przepraszam! Przepraszam, przepraszam, przepraszam. – Przeciskałam się w pośpiechu przez<br />
<br />
spanikowany tłum ludzi, tłoczących się na Placu Głównym.<br />
<br />
– Patrz, gdzie idziesz! – warknęła jakaś kobieta, kiedy, zupełnie przypadkowo, trąciłam ją lekko<br />
<br />
ramieniem.<br />
<br />
Prychnęłam pod nosem, ale próbowałam brnąć dalej wśród ogólnego zamieszania i paniki, lecz nie<br />
<br />
było to takie łatwe.<br />
<br />
Och, gdyby tylko wiedzieli, kim jestem... Przepuścili by mnie bez wahania, a nawet z nadzieją w<br />
<br />
oczach.<br />
<br />
Problem w tym, że musieliby najpierw w to uwierzyć, a szczerze wątpiłam, czy byliby do tego<br />
<br />
zdolni.<br />
<br />
Hekuzjanie wykazywali się nieufnością i podejrzliwością już od zarania dziejów. Nie potrafili<br />
<br />
uwierzyć w nic, czego nie zobaczyli na własne oczy. Dość sceptycznie podchodzili do wszystkich<br />
<br />
opowieści wędrowców, którzy czasami zatrzymywali się w Hekuzji na odpoczynek, ale nie dali<br />
<br />
tego po sobie poznać. Udawali podziw dla kogoś, kto twierdził, że walczył z czterogłowym<br />
<br />
wilkiem, ale w rzeczywistości, gdy ten ktoś nie słyszał, śmiali się między sobą z jego głupoty.<br />
<br />
Każdy, kto urodził się w tej krainie, posiadał te cechy i nic nie można było na to poradzić. Tacy już<br />
<br />
byli i tacy mieli pozostać.<br />
<br />
Jeszcze do niedawna cieszyłam się z tego, że nie jestem Hekuzjanką, a mogę poszczycić się<br />
<br />
pochodzeniem ze szlachetnego, ale wymierającego już niestey rodu Xoxów. Jak się jednak okazało,<br />
<br />
aspekt ten stał się moim przekleństwem.<br />
<br />
Nagle zorientowałam się, że na placu zrobiło się ciemnej, a spanikowane głosy ludzi umilkły.<br />
<br />
Przystanęłam i popatrzyłam w górę. Niebo zasnuły złowrogo wyglądające, ciemnoniebieskie<br />
<br />
chmury, które zdawały się zapowiadać, że nachodzi coś złego. Niedobrze.<br />
<br />
Tym razem ruszyłam biegiem w kierunku zamku. Zdawałam sobie sprawę, że każda sekunda jest<br />
<br />
ważna i przybliża do ostatecznego rozstrzygnięcia spraw. A skoro wiedziałam, że tylko ja jestem w<br />
<br />
stanie uratować Hekuzję, musiałam natychmiast się ujawnić i zrobić to, co do mnie należało.<br />
<br />
Wreszcie, po kilku minutach biegu i przeciskania się przez tłum, dotarłam do bramy pałacu.<br />
<br />
Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie było widać strażników. Niezauważenie przemknęłam przez<br />
<br />
wrota, a potem przez budzący podziw ogród i znalazłam się przed ogromnymi drzwiami do<br />
<br />
rezydencji.<br />
<br />
Starałam się uspokoić nieco swój oddech, ale serce nadal biło mi jak szalone. Zdawałam sobie<br />
<br />
sprawę z tego, że jeśli zapukam, nie będzie już odwrotu. Będę musiała stawić wszystkiemu czoła.<br />
<br />
Tyle razy próbowałam oszukiwać przeznaczenie, wmawiając sobie, że nie jestem TĄ dziewczyną.<br />
<br />
Tyle razy bagatelizowałam sprawę, mówiąc, że jakaś tam stara przepowiednia na pewno nie jest<br />
<br />
prawdziwa. Tyle razy oszukiwałam samą siebie, aż w końcu zrozumiałam, że nie dam rady zmienić<br />
<br />
biegu przyszłości, która została już zapisana.<br />
<br />
Teraz stałam przed pałacem króla i ostatecznie miałam się ujawnić, a potem wypełnić misję, która<br />
<br />
jeszcze dawno przed moim narodzeniem została mi powierzona. Wniosek? Nikt nie może uciec od<br />
<br />
tego, co zostało mu pisane.<br />
<br />
Sięgnęłam dłonią po kołatkę do drzwi, ale zawahałam się przez moment. Definitywnie bałam się,<br />
<br />
bałam się tego, co ma nadejść. Ostatecznego starcia. Ale przecież czego bym nie robiła, koniec<br />
<br />
końców moje fatum spełniłoby się.<br />
<br />
Zastukałam więc kilka razy, zdeterminowana do dalszego działania. Puk, puk. Nikt nie otwierał.<br />
<br />
Puk, puk. Dalej nic się nie działo.<br />
<br />
Może naprawdę służba była zajęta, chociażby planowaniem ucieczki, ale to ode mnie zależały losy<br />
<br />
Hekuzjan.<br />
<br />
Puk, puk. Nic. Waliłam obiema pięściami we wrota, lecz wciąż nikt nie otwierał. Oczywiście, skąd<br />
<br />
mieliby wiedzieć, że jestem im ogromnie potrzebna.<br />
<br />
Prawie straciłam nadzieję, kiedy ktoś wreszcie uchylił drzwi.<br />
<br />
Przede mną stanął starszy, niski mężczyzna w czarnym jak smoła garniturze. Jego zaciśnięta<br />
<br />
szczęka i nienawistne, wpatrzone we mnie oczy zdradzały, że jest wściekły.<br />
<br />
– Co panienka sobie wyobraża, przychodzić tutaj w takiej chwil?! – krzyknął, lustrując mnie<br />
<br />
wzrokiem. – Gdzie są strażnicy?! – Głos miał niezwykle mocny, z dziwnym akcentem.<br />
<br />
– Muszę widzieć się z królem. Natychmiast – oznajmiłam pewnym siebie tonem.<br />
<br />
– Panienka chyba żartuje, a na to nie mamy czasu. Do widzenia. – Już miał zamykać, kiedy<br />
<br />
wepchnęłam się między drzwi, co mu to uniemożliwiło.<br />
<br />
– Proszę, to bardzo ważne – powiedziałam błagalnie.<br />
<br />
Musiałam spotkać się z królem i wyjawić mu, kim jestem. Wiedziałam, że on zna przepowiednię i<br />
<br />
jako nieliczny w nią wierzy. Jeśli pokażę mu dowód i jeśli uwierzy, że we mnie jedyna nadzieja,<br />
<br />
będę miała szansę na uratowanie królestwa przed wrogiem.<br />
<br />
– Rozkazuję natychmiat stąd wyjść! – usłyszałam w odpowiedzi.<br />
<br />
Ale ja nie zamierzałam się tak łatwo poddać. Mężczyzna najwyraźniej szykował się do<br />
<br />
wypchnięciamnie na zewnątrz, ale ja byłam szybsza. Odepchnęłam go i wcisnęłam się do środka,<br />
<br />
zatrzaskując z hukiem drzwi.<br />
<br />
Popatrzył na mnie zdezorientowany.<br />
<br />
– Niech pan posłucha. Jestem tu z bardzo ważnego powodu. Na pewno słyszał pan o przepowiedni<br />
<br />
dotyczącej tego, co ma zdarzyć się dzisiaj. Dziewczyna zprzepowiedni... to ja. – Wypowiedziawszy<br />
<br />
te słowa głośno, poczułam się niebywale lekko, jakbym była pewna, że wszystko dobrze się<br />
<br />
potoczy.<br />
<br />
Widziałam, jak mężczyzna z trudem powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem.<br />
<br />
– Moja droga, w takie bzdury nie warto wierzyć! – odparł. – A teraz ponownie proszę panienkę o<br />
<br />
natychmiastowe opuszcznie tego budynku, ponieważ w przeciwnym razie będę musiał użyć siły, a<br />
<br />
tego chyba nie...<br />
<br />
– Mam coś, co może potwierdzić wiarygodność przepowiedni i to, że to właśnie ja zostałam w niej<br />
<br />
opisana – przerwałam mu, po czym sięgnęłam do kieszeni swojej bawełnianej kurtki.<br />
<br />
– Hekuzjo Przenajświętsza... – wyszeptał zdumiony, kiedy zobaczył, co wyciągnęłam.<br />
<br />
Teraz to mi chciało mi się śmiać na widok jego miny.<br />
<br />
– Czy to jest... - Wskazał na mały, połyskujący kamień, który trzymałam na wyciągnetej dłoni.<br />
<br />
– Owszem, jest to diament.<br />
<br />
– Ale jak... - wyjąkał. - Jak to możliwe? W Hekuzji od lat nie widziano diamentów.<br />
<br />
– W przepowiedni zostało napisane, że ta, która ocali krainę, będzie miała przy sobie właśnie<br />
<br />
diament o potężnej mocy, dzięki któremu pokona wroga – powiedziałam z przekonaniem. Miałam<br />
<br />
nadzieję, że zrozumie.<br />
<br />
Faktycznie, w Hekuzji nikt nie widział diamentów od zarania dziejów. Wszyscy powoli zaczynali<br />
<br />
wątpić w istnienie takiego kamienia, aż słuch prawie całkiem o nim zaginął. Ja jednak, wiedziona<br />
<br />
instynktem, byłam pewna, że istniały. I kiedy pewnego dnia znalazłam w domu mały kamień, który<br />
<br />
po dokładnych oględzinach mogłam nazwać diamentem, uśmiechnęłam się triumfalnie.<br />
<br />
Zaraz potem jednak mina mi zrzedła, ponieważ dotarło do mnie, co to prawdopodobnie znaczy.<br />
<br />
Słowa przepowiedni:Z diamentem połyskującym, szczęście wiodącym, pokona wroga, będzie to<br />
<br />
krótka droga wciąż powracały do mnie w koszmarach.<br />
<br />
– Za mną – oznajmił krótko, po czym ruszył w głąb długiego korytarza.<br />
<br />
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że mi się udało. Jakimś cudem mi uwierzył!<br />
<br />
Szybko go dogoniłam. Szliśmy szybkim krokiem, mijając wiszące na ścianie portrety władców i<br />
<br />
pokonując zawiłe zakręty. Moje serce nadal biło szybko i rytmicznie, bo pojmowałam, co mnie<br />
<br />
czeka, ale w pewnym sensie byłam przecież na to przygotowana. Miałam także świadomość, że<br />
<br />
mamy coraz mniej czasu i liczy się dosłownie każda sekunda.<br />
<br />
W końcu weszliśmy do wielkiej sali tronowej. Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, był zawzięcie<br />
<br />
rozmawiający z elegancką kobietą król Hektozji, Eryk.<br />
<br />
– Królu – zwrócił się do niego mężczyzna. – Ta dziewczyna uważa się za tę z przepowiedni.<br />
<br />
Podobno pochodzi z rodu Xoxów. Ma diament. – Wskazał ręką na mnie.<br />
<br />
Zarówno Eryk, jak i kobieta, skierowali swój wyrażający zaskoczenie wzrok na mnie.<br />
<br />
– Jak ci na imię, młoda damo? – odezwał się król.<br />
<br />
– Izabella – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.<br />
<br />
– Proszę, Johnie i Eve, zostawcie nas samych. – Władca poparzył wymownie na Johna i kobietę,<br />
<br />
którzy od razu posłusznie wyszli z pomieszczenia, zerkając na mnie z ukosa.<br />
<br />
– Izabello – kontynuował, kiedy zamknęły się za nimi drzwi – Mniemasz więc,że jesteś dziewczyną<br />
<br />
z przepowiedni?<br />
<br />
– Tak. – Musiałam przyznać, że odrobinę mnie onieśmielał.<br />
<br />
– Podejdź bliżej – rozkazał, co natychmiast uczyniłam, przypominając sobie, że nie ma czasu do<br />
<br />
stracenia.<br />
<br />
– Oto diament. – Pokazałam mu błyszczący kamień. Wziął go ode mnie i począł mu się przyglądać<br />
<br />
z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.<br />
<br />
– Niebywale ciekawe. – Oddał mi go, a ja ponownie schowałam brylant do kieszeni.<br />
<br />
Omiótł mnie swoim spojrzeniem od stóp do głów, po czym ponownie przemówił:<br />
<br />
– Myślę, że nie mam nic do stracenia.<br />
<br />
– Czy to oznacza,że wierzysz mi, królu? – zapytałam.<br />
<br />
Uśmiechnął się smutno.<br />
<br />
– Myślę, że już nic nie uchroni Hekuzji od wroga. Zdaję sprawę, że lada chwila Azeron może się<br />
<br />
tutaj pojawić ze swoją świtą i zniszczyć nasz świat. Zdaję sobie sprawę z tego, że jesteśmy za słabi.<br />
<br />
Ale ty... – Przerwał na moment. – Wierzę w przepowiednię, a ty twierdzisz, że możesz nas<br />
<br />
uratować. Nie pozostaje mi nic innego jak... pozwolić ci działać.<br />
<br />
Nagle zrobiło mi się jego żal. Był najwyższym władcą, a nie mógł obronić własnego królestwa...<br />
<br />
Być może nie wiedział, co dalej robić, ale na scenę wkroczyłam ja i oświadczyłam, że potrafię<br />
<br />
unicestwić zło. Nie dziwiłam mu się, że trzymał się ostatniej iskierki nadziei – mnie.<br />
<br />
Prawdę mówiąc, nie chciałam tego. Nigdy nie czułam się wyjątkowo, nie wywyższałam się poza<br />
<br />
innych. Żyłam w harmonii i cieszyłam się z każdego dnia. Nie pragnęłam zbawiać świata. Od kiedy<br />
<br />
przyjęłam do wiadomości, że jestem wybrana, narastał we mnie lęk przed tym, co mnie czeka.<br />
<br />
Marzyłam o ucieczce, chcąc odciąć się od przeznaczenia. W głębi jednakże przeczuwałam, że nic<br />
<br />
by to nie dało, a może tylko jeszcze pogorszyłoby sprawę.<br />
<br />
Czy zwycięstwo nad potężnym wrogiem mogło być łatwe, tak jak to napisano w przepowiedni? Nie<br />
<br />
byłam co do tego przekonana.<br />
<br />
Jeszcze niedawno cała Hekuzja nie miała żadnych nieprzyjaciół. Mieszkańcy żyli w spokoju,<br />
<br />
pokojowo do siebie nastawieni. Ale kilka lat temu pewien Hekuzjańczyk imieniem Azeron ubzdurał<br />
<br />
sobie, że przejmie władzę nad naszym państwem. Parał się czarną magią, dzięki której stworzył<br />
<br />
swoich poddanych - armię, która miała mu służyć. Siała ona spustoszenie w Hekuzji, kiedy ja<br />
<br />
byłam małą dziewczynką, aż w końcu pewnego razu po prostu zniknęła, z Azeronem na czele.<br />
<br />
Wszyscy myśleli, że to już koniec. Aż do dzisiaj.<br />
<br />
Azeron powracał, jeszcze bardziej silniejszy. Ja wiedziałam to od kiedy poznałam przepowiednię,<br />
<br />
oni przekonali się o tym dzisiaj rano, kiedy daleko na horyzoncie pojawili się wrogowie.<br />
<br />
Kiedy nadeszły małe wyrzuty sumienia za to, że wcześniej jakoś nie zawiadomiłam o tym króla,<br />
<br />
uświadomiłam sobie, że raczej nie miałabym jak to zrobić. W normalnych okolicznościach<br />
<br />
strażnicy by mnie nie wpuścili, co więcej - uznali za wariatkę. Dlatego dzisiaj, gdy nadarzyła się<br />
<br />
okazja, postanowiłam się ujawnić.<br />
<br />
– Przepowiednia mówi, że wszystko dobrze się skończy – powiedziałam, żeby dodać sobie więcej<br />
<br />
otuchy.<br />
<br />
– Oby tak się stało. Izabello, trzeba się pospieszyć. Armia może być tutaj lada chwila – oznajmił<br />
<br />
melancholijnie Eryk, patrząc na mnie ze współczuciem. – Jesteś gotowa?<br />
<br />
Zawahałam się, ale zaraz odpowiedziałam pewna siebie:<br />
<br />
– Tak, jestem gotowa.<br />
<br />
Ziemia niebezpiecznie zadrżała.<br />
<br />
– To oznaka, że już dotarli. – Władca skierował się ku drzwiom, a ja podążyłam za nim. – Czas<br />
<br />
ucieka.<br />
<br />
W tym samym momencie drzwi się otworzyły i stanął w nich mężczyzna, który mnie wpuścił, John.<br />
<br />
– O nie, król się nigdzie nie wybiera – rzekł, zauważywszy gotowego do wyjścia władcę.<br />
<br />
– W takim razie zaprowadź Izabellę na Plac Główny. Natychmiast! – odpowiedział stanowczo<br />
<br />
Eryk.<br />
<br />
John pokiwał głową. Zanim wyszliśmy, usłyszałam, jak król rzucił:<br />
<br />
– Powodzenia, Izabello. Wierzę w ciebie.<br />
<br />
Szybkim krokiem podążyliśmy korytarzem, tym razem, jak zauważyłam, na skróty, ponieważ lada<br />
<br />
chwila znaleźliśmy się na zewnątrz.<br />
<br />
Niebo wciąż pokrywały ciemne chmury. Panował swego rodzaju mrok, przez który każdy<br />
<br />
przedmiot wydawał się być zły.<br />
<br />
Pobiegliśmy na plac. Jeszcze, kiedy byliśmy w ogrodzie, dotarły do nas piskliwe krzyki ludzi<br />
<br />
wołających o pomoc, co oznaczało, że armia i może sam Azeron już się tam znajdują.<br />
<br />
Przypomniałam sobie jedną z linijek przepowiedni: Zło będzie wszędzie, ciemność spowijająca,<br />
<br />
echem krzyki niosąca.<br />
<br />
Dotarliśmy na Plac Główny, a ja stanęłam jak wryta. Przedtem ludzie również byli spanikowani i<br />
<br />
próbowali uciekali, ale teraz na ziemi leżały martwe ciała. Zobaczyłam, że nie ma już drogi<br />
<br />
ucieczki. Na każdej niemalże wolnej przestrzeni obok placu, która mogłaby posłużyć do uwolnienia<br />
<br />
się z tłoku, stało kilkanaścioro wysokich mężczyzn w zbrojach, którzy ranili każdego, kto próbował<br />
<br />
wydostać się z pułapki. I chociaż hekuzjańscy żołnierze z nimi walczyli, przynosiło to marne<br />
<br />
skutki. Nie było już szans na ucieczkę. Nikt nie mógł się wydostać.<br />
<br />
Ogarnęło mnie przerażenie, a do oczu napłynęły łzy. Niewinne osoby zostawały ranne, a nawet<br />
<br />
mogły ginąć. Co, jeśli sobie nie poradzę? Co, jeśli przepowiednia to kłamstwo, a diament znalazłam<br />
<br />
przypadkowo? Co, jeśli ja też zginę?<br />
<br />
I wtedy przypomniałam sobie kolejne słowa przepowiedni Zwątpi, lecz ostatecznie stanie do starcia<br />
<br />
walecznie. Nie mogłam się poddać. Uwierzył mi sam król, oddając losy królestwa w moje ręce. Ode<br />
<br />
mnie zależało to, jak ta walka się skończy. Czasami trzeba zaryzykować, żeby przekonać się co do<br />
<br />
słuszności decyzji.<br />
<br />
– Gdzieś tu jest Azeron?! – krzyknęłam głośno do Johna, by usłyszał mnie w tym ogólnym<br />
<br />
harmidrze.<br />
<br />
Jak na zawołanie, zza wieży z zegarem wyłoniła się postać umięśnionego człowieka na brązowym<br />
<br />
koniu, który z pewnością był Azeronem. Wyglądał niczym typowy, górujący nad innymi władca zła.<br />
<br />
Jego krótkie, czarne niczym smoła włosy kontrastowały z bardzo bladą skórą. Miał na sobie<br />
<br />
brązowy płaszcz, który powiewał, kiedy on powoli zmierzał w moją stronę... Zmierzał w moją<br />
<br />
stronę!<br />
<br />
Potrząsnęłam głową, żeby odzyskać jasność myślenia. Musiałam się przygotować i zacząć działać.<br />
<br />
– Idzie tutaj. – John rozejrzał się nerwowo.<br />
<br />
– W takim razie idę wypełnić swoje przeznaczenie – powiedziałam, starając się brzmieć pewnie, ale<br />
<br />
w moim głosie dało się wyczuć nutę strachu.<br />
<br />
– Posłuchaj, panienko. – John odwrócił się do mnie. – Czy to przypadkiem nie jest szaleństwo?<br />
<br />
– Szaleństwem byłoby tego nie zrobić – mruknęłam niepewnie. – Niech się pan o mnie nie martwi,<br />
<br />
muszę wypełnić swoją misję. Zostałam w jakiś sposób naznaczona do tego i nic nie mogę na to<br />
<br />
poradzić.<br />
<br />
Spojrzałam w kierunku Azerona. Był coraz bliżej. Patrzył prosto na mnie, a wszyscy jak w transie<br />
<br />
schodzili mu z drogi.<br />
<br />
– Powodzenia. Jeśli sam król w ciebie wierzy, to ja też jestem skłonny uwierzyć. – John cofnął się<br />
<br />
nieco, blady.<br />
<br />
– Kogo moje oczy widzą? – usłyszałam potężny głos.<br />
<br />
Na środku placu stał Azeron, który zdążył zsiąść z konia i teraz stał obok niego, wpatrzony we<br />
<br />
mnie. Dzieliło nas zaledwie kilkanaście metrów.<br />
<br />
Wszystko dookoła ucichło - odgłosy walk, krzyki ludzi. Panowała przerażająca cisza. Kilkaset par<br />
<br />
oczu patrzyło się na nas, jakby tylko czekali na ostateczne starcie mnie i wroga.<br />
<br />
– Izabella, zgadza się? – zwrócił się do mnie ponownie.<br />
<br />
– Skąd znasz moje imię? – Chociaż budził we mnie strach, wypowiedziałam to bez zająkania.<br />
<br />
– Wiele o tobie słyszałem. – Uśmiechnął się jak psychopata, a mnie od razu zemdliło na ten widok.<br />
<br />
Nie miałam pojęcia, skąd wiedział, jak się nazywam. W przepowiedni nie zostałam wymieniona<br />
<br />
imiennie.<br />
<br />
– Mam nadzieję, że były to same dobre rzeczy – warknęłam.<br />
<br />
– Och, czy naprawdę jesteś aż taka naiwna, myśląc, że mnie zniszczysz? Jestem niepokonany –<br />
<br />
odrzekł z przekąsem.<br />
<br />
– W końcu do tego się urodziłam – odpowiedziałam, nieco sarkatycznie.<br />
<br />
– Hekuzjanie i ich naród... – westchnął. – Ale ty nie jesteś Hekuzjanką, prawda? Ponoć pochodzisz<br />
<br />
z Xoxów. Nie powiem, szlachetny ród, ale niestety wymierający. Co za smutna wiadomość. Jak to<br />
<br />
było w tym całym proroctwie? Ostatnia z Xoxów stanie do walki, pokona ciemność, przyniesie<br />
<br />
chwałę? Co za bzdury. Patrzę na ciebie i widzę małą, bezbronną dziewczynkę.<br />
<br />
Poczułam, jak wzbiera się we mnie złość. Nie byłam małą, bezbronną dziewczynką, jak to ujął.<br />
<br />
Miałam osiemnaście lat i potrafiłam samodzielnie podejmować decyzje.<br />
<br />
Mały diament w mojej kieszeni zaczął pulsować. Dotknęłam go ręką i zdecydowałam: czas<br />
<br />
pokazać, na co mnie stać. Wyciągnęłam kamień, ale dyskretnie zamknęłam go w pięści tak, by<br />
<br />
Azeron niczego nie zauważył.<br />
<br />
– Mógłbym spokojnie cię zabić. – kontynuował. – Jesteś tylko malutką, nic nie znaczącą<br />
<br />
przeszkodą na mojej drodze do władania krajem. Ale najpierw... chcę zobaczyć, jak cierpisz.<br />
<br />
Drgnęłam, zrozumiawszy sens jego słów. Brylant wciąż pulsował mi w dłoni. Nadeszła<br />
<br />
odpowiednia chwila, by go użyć.<br />
<br />
Dotknęłam diamenciku palcem wskazującym, wzięłam głęboki oddech i krzyknęłam zaklęcie:<br />
<br />
– Vincere hostem!*<br />
<br />
Nic się nie działo.<br />
<br />
– Vincere hostem! – powtórzyłam zdesperowana.<br />
<br />
Nic.<br />
<br />
Dobiegł mnie czyjś szyderczy śmiech. To Azeron się śmiał.<br />
<br />
– Byłem pewny, że to nie zadziała. Głupie przepowiednie, pisali je spragnieni sławy ludzie –<br />
<br />
powiedział.<br />
<br />
Upokorzenie i wstyd sprawiły, że miałam ochotę uciec. Dlaczego nie zadziałało? Przecież<br />
<br />
doskonale pamiętałam przepowiednię:Z diamentem w dłoni wypowie: vincere hostem, niszcząc tym<br />
<br />
samym wroga, krótka do tego droga.<br />
<br />
Po raz pierwszy ogarnęły mnie wątpliwości co do prawdziwości tych słów. Może faktycznie<br />
<br />
przepowiednia była jednym, wielkim kłamstwem, napisanym przez kogoś, komu się nudziło? Nie<br />
<br />
chciałam w to wierzyć, ale co by było, gdyby to okazało się prawdą?<br />
<br />
– Dolor!** – wykrzyknął Azeron.<br />
<br />
Z jego dłoni wystrzeliła jasnoniebieska kula światła, któta pędziła wprost ku mnie. Nie zdążyłam jej<br />
<br />
ominąć. Wpadła wprost w mój brzuch, natychmiastowo znikając.<br />
<br />
Poczułam okropny, przeszywający moje ciało ból. Zgięłam się w pół, a zaraz potem całkowicie<br />
<br />
upadłam na ziemię. Brylant wypadł mi z ręki. Wiłam się i jęczałam w konwulsjach. Pomyślałam, że<br />
<br />
to koniec. Już nie pokonam wroga. Umrę, a Azeron zapanuje nad Hekuzją. Co to za poświęcenie,<br />
<br />
skoro i tak nie pomogłam go zniszczyć?<br />
<br />
I wtedy, pomiędzy kolejnymi fazami bólu, przyszło olśnienie. W głowie zaświtała mi myśl, że by<br />
<br />
zaklęcie zadziałało, wróg musi najpierw sam dotknąć diament. Wprawdzie nie było tego w<br />
<br />
przepowiedni, ale czytałam kiedyś jedną z bardzo starych ksiąg, w której napisano coś podobnego.<br />
<br />
Poczułam nagle przypływ siły i przekonania, że wszystko dobrze się skończy. Ból minął.<br />
<br />
Podniosłam się z ziemi i wyprostowałam, stając dokładnie naprzeciwko Azerona.<br />
<br />
– Naprawdę chciałaś zniszczyć mnie tym diamencikiem? Współczuję ci myślenia, że mogłaś to<br />
<br />
zrobić tym nic nie wartym kamieniem - zaśmiał się, obracając jednocześnie diament między<br />
<br />
palcami.<br />
<br />
Wiedziałam, że nadszedł już ten moment.<br />
<br />
Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:<br />
<br />
– Vincere hostem.<br />
<br />
Tym razem podziałało. Diament zaświecił tak jasnym blaskiem, że musiałam na chwilę zakryć<br />
<br />
oczy. Najwyraźniej Azeron się tego nie spodziewał, bo krzyknął i upuścił kamień.<br />
<br />
– Jak... mogłaś... – wykrztusił, zanim padł na kolana, pokaszlując.<br />
<br />
Światło diamentu skierowało się wprost na niego. Patrzyłam, jak kuli się i wypowiada jakieś<br />
<br />
magiczne słowa, które nie działały. Chwilę potem jego ciało zaczęło się rozpadać, formując się w<br />
<br />
białą mgłę, która ulatywała daleko stąd. Niedługo potem zniknął cały. Jego koń wciąż tam stał i<br />
<br />
widziałam w jego oczach coś ma kształt... ulgi?<br />
<br />
Rozejrzałam się. Nigdzie nie było widać jego armii, która prawdopodobnie zniknęła wraz z nim.<br />
<br />
Ludzie przyglądali się mi w osłupieniu. Nie wiedziałam, co dalej robić.<br />
<br />
Jednak zaraz potem ktoś za mną zaczął klaskać. Odwróciłam się. John z uznaniem mi się<br />
<br />
przypatrywał, bijąc brawo.<br />
<br />
Wtedy też, po kolei zaczęli klaskać ludzie. Bili mi brawo, długo i mocno. Podniosły się nawet<br />
<br />
triumfalne okrzyki.<br />
<br />
Dzięki temu dotarło do mnie, co właśnie zrobiłam. Pokonałam Azerona! Ocaliłam Hekuzję!<br />
<br />
Wypełniłam przepowiednię i swoje przeznaczenie!<br />
<br />
– Udało ci się, Izabello. – Obok mnie stanął król.<br />
<br />
Westchnęłam. Ocalali ludzie nadal bili brawo. Na ich twarzach dostrzegłam wymalowany podziw i<br />
<br />
ulgę. Azeron nie istniał. Nic już nie zagrażało Hekuzji.<br />
<br />
Uśmiechnęłam się szczerze, czego od wielu lat nie robiłam. Byłam dumna sama z siebie.<br />
<br />
Wypełniłam misję.<br />
<br />
Zrozumiałam, że wystarczy w coś uwierzyć, żeby to stało się prawdą.<br />
<br />
* Vincere hostem – pokonać wroga (j. łaciński)<br />
<br />
** Dolor – ból (j. łaciński)Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-31539749979765389962016-03-26T13:03:00.001-07:002016-03-26T13:03:15.150-07:00,,Znajdę sposób, aby wkurzać cię jeszcze kilka, a może kilkanaście lat …"<div style="text-align: center;">
Kolejnym opowiadaniem jest opowiadanie Oli M. ,,<i><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;">Znajdę sposób, aby
wkurzać cię jeszcze kilka, a może kilkanaście lat …".</span></i> Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;">~~~</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Był chłodny, jesienny dzień. Dochodziła godzina ósma
wieczorem, a ja wybiegłam z domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Otuliłam się szczelniej płaszczem i popatrzyłam na
podwórze. Wszystko było zupełnie zwyczajne. Ten sam domek na drzewie, ten sam
samochód na podjeździe, ta sama jabłoń, rosnąca odkąd tylko pamiętam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie zauważyłam.
Nikogo prócz starszej pani, kryjącej się za firanką. Przywykłam już, że
podglądanie sąsiadów, stanowi trzy czwarte jej życia. Uśmiechnęłam się
sztucznie i kiwnęłam głową, mówiąc bezgłośnie „Dzień dobry”. W odpowiedzi
wycofała się z okna. Parsknęłam śmiechem. Zapewne myślała, że jej nie widzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ruszyłam szybkim krokiem w kierunku skrzyżowania
ulic Mickiewicza i Polnej. Szłam, nucąc pod nosem melodię mojej ulubionej
piosenki. Co chwila mówiłam komuś Dzień dobry lub Cześć. Mieszkałam w małym
mieście, gdzie każdy, znał każdego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie lubiłam tego miejsca. Dlaczego? Otóż było to
najnudniejsza miasto świata, w którym jedyną atrakcją były koncerty lokalnego
zespołu, który talentem nie grzeszył. Powiem inaczej: Był święty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Doszłam na miejsce w ciągu kilku minut. Zobaczyłam
Adam i jego najlepszego kumpla, Tomka, stojących przed budynkiem, gdzie miał
się odbyć koncert. Pomachałam do nich ręką, a oni odpowieli tym samym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-Julka! – krzyknął. – Jesteś wreszcie! Jak można
dostać sms-a o siedemnastej, a przyjść o dwudziestej?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pokręciłam głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Widocznie można… - odparłam, a po chwili dodałam –
ja tam nie idę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Chłopcy zmierzyli mnie wzrokiem. Tomek zmarszczył
brwi z niezadowolenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Dlaczego? – spytał, próbując przekrzyczeć tłum,
zbierający się pod lokalem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią. Po prostu
nie miałam ochoty, stać przez dwie godziny w natłoku spoconych ludzi, tylko i
wyłącznie po to, aby posłuchać jakichś wrzasków, ale było jeszcze coś. I te coś
uprzykrzało mi życie, od momentu, gdy się o nim dowiedziałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Źle się czuję – skłamałam, odwracając wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Julka, o co chodzi? Od kilku dni chodzisz struta?
Co się dzieje? – w głosie Adama pobrzmiewała troska, zmieszana z obawą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pomachałam przecząco głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- To nie czas i miejsce…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Stary…– zwrócił się do przyjaciela– zostaw nas
samych. Na kilka minut, zaraz dołączymy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Blondyn odszedł, pozostawiając mnie z jedyną osobą w
moim życiu, której mogłam bezgranicznie zaufać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- No mów…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- To nie jest takie proste… - stwierdziłam cicho,
idąc w stronę przystanku autobusowego, znajdującego się nieopodal.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Szatyn podążył
moim śladem. Usiedliśmy na ławce, z dala od zgiełku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim, co cię
trapi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Uśmiechnęłam się blado i spojrzałam na narzeczonego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Jesteś kochany…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Od czego ma się chłopaka?! – zapytał, obejmując
mnie ramieniem. – To powiesz w końcu co cię trapi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zacisnęłam powieki i westchnęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie mogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Popatrzył na mnie z wyrzutem. Podniósł się i
powiedział:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie wiedziałem, że mamy przed sobą tajemnice.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Bo nie mamy – broniłam się – jesteś dla mnie
najważniejszy. Kocham cię, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- „Ale” co? Jesteśmy ze sobą od trzech lat, a ty
nadal się w pełni przede mną nie otworzyłaś… Mam dość ciągłego domyślania się,
co czujesz, kiedy masz dobry humor, a kiedy jesteś wściekła… Nie chcę żyć w
takim związku, rozumiesz?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jego wybuch mnie zaskoczył. Zawsze był spokojny i
opanowany. Poczułam ukłucie żalu. Teraz, kiedy najbardziej go potrzebuję, on
mówi mi coś takiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wiem, że nie jestem bez winy. Nie wiem czy to
miłość. Jeśli nie, to mam pewność, że jestem o krok, od pokochania go całym
sercem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Julka to koniec naszej historii – powiedział,
cedząc każde słowo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Patrzyłam na
niego przerażona. Podniosłam się z ławki. Adam zaczął iść przed siebie.
Przeszedł przez pasy, pozostawiając mnie samą. Pobiegłam w jego kierunku. Nie
rozejrzałam się przed przejściem przez ulicę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Adam! – krzyknęłam. Nie odwrócił się, choć jestem
pewna, że usłyszał. – Jestem chora! Mam raka!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W tym samym momencie poczułam, okropny ból i
zobaczyłam wyraz jego twarzy. Wyleciałam na kilka metrów w powietrze, uderzając
ciałem o maskę samochodu, który mnie potrącił. Po chwili opadłam bezwładnie na
ziemię. Czułam się, jakbym roztrzaskała się na kawałki. Głowa pulsowała bólem,
nic do mnie nie docierało. Słyszałam tylko czyjeś głosy:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-Wezwijcie karetkę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Poczułam,
że ktoś ściska moją dłoń. Adam klęczał tuż obok mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Odszedłeś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -Ale
wróciłem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Każde słowo
sprawiało, że coraz bardziej słabłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie chcę litości. Odejdź… Wkurzasz mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie wiem,
dlaczego to powiedziałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie martw
się… Znajdę sposób, by wkurzać cię jeszcze kilka, a może kilkanaście lat –
stwierdził.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zamknęłam oczy.<o:p></o:p></span></div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-1763216150400490532016-03-25T06:03:00.000-07:002016-03-25T06:03:39.264-07:00,,Córka pustyni" <div style="text-align: center;">
Pierwszym opowiadaniem jakim publikujemy na naszym blogu jest opowiadanie Kingi Drab ,,Córka pustyni". Serdecznie zapraszamy do czytania o raz pozostawienia później swoich wrażeń po przeczytaniu!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";"> </span><span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">Noce
w Norze jeszcze nigdy nie były tak ciche, jak ta ostatnia. Libia nie słyszała
nawet chrapania Grubego Bo, ani szmeru rozmów wymienianych przed zaśnięciem.
Wiedziała, że dziś nikt nie odpocznie. Choć żaden z jej braci nie zamierzał
powiedzieć na głos "do widzenia", wszyscy żegnali milczeniem miejsce,
w którym spędzili siedem wspaniałych lat życia. Falami powróciły wspomnienia:
przeprowadzka do bazy Ludzi Pustyni, lęk przez nieznanym, wyczerpujące treningi
pod południowym słońcem, chwile załamania, aż wreszcie pierwsze sukcesy i radości.
Przybyli tu jako dzieci, a jutro zostaną członkami prastarej organizacji,
chroniącej miasto Heliopolis przed niebezpieczeństwami. Złożą uroczystą przysięgę,
której złamanie jest karane śmiercią. Najwyższy kapłan pobłogosławi ich w imię
Boga Słońca, poczym rozpocznie się wspaniała uczta. Upiją się piwem, śmiechem i
ostatnimi godzinami młodości. Następnego dnia otrzymają poważne zadania. Każdy
dostanie inny przydział, więc zostaną rozdzieleni, jednak te siedem wspólnych lat
na zawsze pozostanie w pamięci Libii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Dziewczyna nie zamierzała płakać, choć dopadło
ją wzruszenie. Chwyciła płaszcz, leżący przy łóżku, poczym wyszła z Nory. Zadrżała,
gdy wiatr wślizgnął się pod jej kołnierz. Wiedziała, że pustynia oznacza upalne
dni oraz zimne noce. Ochronę przed chłodem znalazła między dwoma rozłożystymi
baobabami. Lubiła te stare drzewa, które pamiętały czasy potężnych faraonów,
budowniczych piramid. Gdy chciała być sama, wspinała się na ich grube gałęzie i
obserwowała ruch chmur lub liczyła gwiazdy. Obiecała sobie, iż kiedyś policzy
je wszystkie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> - Witaj kochanie - usłyszała tuż przy lewym
uchu. Błyskawicznie skoczyła ku intruzowi, poczym złapała go za szyję, ale on
wymierzył jej kopniaka w brzuch. Libia poleciała do tyłu, a przeciwnik opadł na
nią. Szamotali się i turlali po piasku. Dziewczyna unieruchomiła chłopaka, krzyżując
mu ręce nad głową. Nagle oboje wybuchnęli serdecznym śmiechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Nie to, żebym
się skarżył, ale możesz mnie wreszcie puścić? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- A mógłbyś
przestać mnie śledzić Shadow? - zapytała Libia, wstając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Śledzić? -
obruszył się. - My po prostu zawsze wybieramy te same miejsca. Głupi przypadek.
Jestem samotnym kotem, podążam własnymi ścieżkami i nie szukam towarzystwa. -
To mówiąc, wskoczył na najniższą gałąź. Jego czarne oczy zlały się z ciemnością.
- Niestety dość często spotykam agresywne grzesznice, które biją koty. Nie
wolno krzywdzić świętych zwierząt! Tak rzecze kapłan. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Idiota - mruknęła
dziewczyna, przewracając oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- I geniusz w
jednej osobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Czemu nie
przyszedłeś pożegnać się z trenerami? Al Aru poczuł się urażony, znieważyłeś
go. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Ten wielki
dureń o twarzy srającego psa? Dobrze pamiętam, jak kazał mi sprzątać swój
wychodek. Jutro opuszczę Norę i nie zobaczę go już nigdy więcej - zaśmiał się
chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Shadow! -
Libia próbowała ściągnąć na dół przyjaciela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- No co? Nic nie
poradzę, że z całej tej bandy będę tęsknił tylko za tobą - rzekł, poczym puścił
się gałęzi, wdźięcznie opadając na ziemię. Stał teraz tak blisko dziewczyny, że
mogła policzyć jasne punkciki, tańczące w jego czarnych oczach. Objęli się za
szyje i dotknęli zimnymi czołami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Dziękuję... -
szepnęła Libia - gdyby nie ty...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Ciii... nie
znoszę czułych słówek, a tym bardziej podziękowań. - Wiedziała o tym, ale pragnęła
jakoś wyrazić swoją wdzięczność, bo przecież bez przyjaciela nie ukończyłaby
szkolenia. Dobrze pamiętała pierwszy tydzień, spędzony w Norze.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-align: center; text-autospace: none;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> Była jedyną dziewczyną wśród czterdziestu chłopców.
Przybyła do bazy jako ostatnia, gdy większość już się zadomowiła. Starała się
nie wychylać, lecz sama jej obecność wzbudziła spore zainteresowanie. Kiedy
rozpakowywała bagaż (kilka podartych ubrań oraz drewnianą figurkę lwa), otoczyła
ją grupa dzieciaków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Na co się
gapicie? - zapytała odważnie, unosząc wysoko głowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Nie wiemy.
Jesteś brzydką dziewczyną, czy tylko chudym pięciolatkiem? - Norę wypełnił śmiech,
a do przodu wystąpił gruby blondyn o czerwonej twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Jestem Libia.
Przyjechałam tu, by zostać Człowiekiem Pustyni. Chcę walczyć w obronie
ojczyzny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Kobiety nie
walczą, one gotują, piorą i rodzą dzieci. Wracaj do domu - odparł drwiąco chłopak.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Nigdy! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Hmm... -
Grubas potarł dłonią podwójny podbródek. - Dobrze. Skoro tak bardzo chcesz się
bić, to pokaż, co potrafisz. - Skinął głową na dwóch dryblasów, stojących po
jego prawej i lewej stronie. Otoczyli dziewczynę, odcinając jej drogę ucieczki.
Niestety, wtedy jeszcze nie wiedziała, jak pokonać silniejszego przeciwnika.
Działała instynktownie. Nie umiała wykorzystać zwinności oraz sprytu. Blondyn
spróbował uderzenia w twarz, lecz zdołała się uchylić, poczym wykonała połobrót,
podcinając nogi chłopcu z lewej. Tymczasem pozostali zaszli ją od tyłu. Pchnęli
Libię tak, że wylądowała na twardej podłodze. Pierwszy kopniak przyniósł niewyobrażalną
falę cierpienia, która ogarnęła całe jej ciało, jednak każdy kolejny bolał
trochę mniej. Wkrótce nie czuła nic, oprócz wstydu. Gdy tłum gapiów opuścił
pomieszczenie, zauważyła cienką strużkę krwi, wypływającą spod brzucha. Długo
wpatrywała się w tę szkarłatną ciecz, niczym zahipnotyzowana. Nagle przypomniała
sobie, iż zaraz zaczyna się trening. <i>Jeśli nie przyjdę, wyrzucą mnie. </i>Ta
myśl rozświetliła umysł rannej na tyle, by podjęła trud wstania. Najpierw
podparła się łokciami o podłoże, a następnie powoli uniosła tułów. Krzyknęła,
nerwowo łapiąc powietrze, ponieważ ból powrócił jeszcze silniejszy. Dziewczyna
była pełna determinacji, dlatego zacisnęła wargi i... jakimś cudem wstała.
Chwiejnym krokiem doszła do miejsca ćwiczeń. Dzieciaki odsuwały się na jej
widok. Słyszała okrzyki zdziwienia oraz szyderczy śmiech. Zatrzymała się
dopiero przed trenerem sztuk walki - Al Aru, poczym wyjąkała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Przepraszam za
spóźnienie. - Mężczyzna zmierzył Libię obojętnym spojrzeniem, skinął głową, a
następnie rzekł:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- To ma się więcej
nie powtórzyć. Dziś będziesz walczyć, jako pierwsza. Gulu, chodź tu! - zawołał do grubego blondyna. - Oto twój
przeciwnik. - Gulu wystąpił z szeregu, zbliżył się do dziewczyny i szepnął:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Witam ponownie. - Trener zagwizdał, dając znak, że
mogą zaczynać. Chłopak uderzył ją w twarz. Pochyliła się, plując krwią oraz
wybitymi zębami. Oczy zaszły jej mgłą. <i>Ostatni raz</i>, postanowiła, a następnie
skoczyła ku przeciwnikowi, zasypując go gradem ciosów. Niestety, Gulu dobrze
wiedział, gdzie najlepiej wycelować. Czuła, jak tłuste łapsko wbija się w jej
brzuch. Zemdlała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Kiedy odzyskała
przytomność, dostrzegła szczupłą postać tuż przy swoim łóżku. Minęła chwila nim
zdała sobie sprawę z tego, co robi nieznajomy. Zimnymi dłońmi, odpinał
medalion, wiszący na jej szyi. Chwyciła go za przegub.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- To moje, oddawaj! - Była bardzo słaba, więc chłopak
łatwo porwał zdobycz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Zabieram tylko zapłatę za moją pomoc - szepnął,
poczym zamrugał czarnymi oczami i umknął w cień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nazajutrz
Libia dowiedziała się, iż wczorajszej nocy ktoś podłożył żmije trzem chłopcom,
gdy spali. Ukąszenie tych jadowitych bestii kończyło się całkowitym paraliżem
mięśni. Tak oto Gulu opuścił Norę raz na zawsze...<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-align: center; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Mam coś dla ciebie - powiedział Shadow, puszczając
dziewczynę. - Odwróć się - rozkazał. </span><span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">Po chwili uczuła, jak jej skóry dotyka znajomy chłód medalionu z
onyksem. Natychmiast porwała przyjaciela w objęcia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Auu! - wrzasnął. - Przestań, bo się rumienię. </span><span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Jesteś
najbardziej niezwykłym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam Shadow -
rzekła Libia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- Po prostu lubię
cię zaskakiwać kochanie. <o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Mała Kathttp://www.blogger.com/profile/02791151393402859343noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-85596401329759812592016-01-09T09:49:00.000-08:002016-01-09T09:49:26.442-08:00Obawy przed pisaniem? <div style="text-align: justify;">
Cześć! </div>
<div style="text-align: justify;">
Masz jakieś obawy związane z chęcią wysłania nam swojej pracy? Boisz się pisać, bo nie wiesz czy Ci coś z tego wyjdzie? A może po prostu czujesz brak motywacji ze strony otaczającego Cię świata? </div>
<div style="text-align: justify;">
Wielu z początkujących autorów miało z tym problem, bali się odrzucenia i nie mieli wystarczającej motywacji do pisania. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwszą rzeczą, którą powinniście zacząć robić to pisać! Wszystko na co wpadnie wam pomysł, pojedyncze strony w wordzie albo zdania, które będą miały dla Ciebie jakąś symboliczną wartość. Pisz póki masz czas, siłę i ochotę na to co tworzysz. Nie pisz na siłę, bo to nie mam sensu. Nie zmuszaj się do niczego, ale podejmuj wyzwania, które rzuca Ci otoczenie. Każdy ma czasem ukryte gdzieś głęboko w sobie, chęci do pisania wystarczy je tylko odkryć!</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli masz pomysł - pisz! Nigdy nie usuwaj tego co napisałeś, może Tobie będzie się wydawało, że praca ta nikomu się nie spodoba, ale ktoś inny patrząc na to mniej krytycznym wzorkiem i uzna, że praca ta jest cudowna, bo pamiętaj, że najbardziej krytyczną osobą dla autora jest on sam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wahasz się czy wysłać nam swoją pracę? Nie ma czego! Na autorów, szczególnie "amatorów" patrzymy z wielkim podziwem, bo wiemy ile pracy i serca wkłada w każdy jeden znak graficzny. Nie warto marnować tego co się napisało, a szczególnie jeżeli jest to DOBRA praca. Każda praca jest dobra, każda na swój sposób wyjątkowa. Każdy autor ma w głowie swój wyjątkowy plan. </div>
<div style="text-align: justify;">
Powodzenia! </div>
<div style="text-align: right;">
<i>Grupa: Kochasz? To pisz! </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00544949082231332558noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2828881842346000082.post-75443199572596170942015-12-31T10:27:00.000-08:002015-12-31T10:37:04.420-08:00Hej! <div style="text-align: justify;">
Pewnie zastanawiacie się kim jesteśmy i ci tak właściwie tutaj będziemy robić?<br />
A więc postanowiłyśmy, że się przedstawimy i poprosimy was o pewną pomoc w tym działaniu.<br />
Jesteśmy grupą dziewczyn, która całkiem przypadkiem postanowiły stworzyć <a href="http://zwolnienizteorii.pl/">>projekt społeczny<</a> może właśnie dla Ciebie.<br />
Szukamy młodych autorów, którzy swoimi pracami literackimi chcą podzielić się ze światem, a jednocześnie pomóc osobą, które tej pomocy potrzebują.<br />
Każda z prac, będzie doceniona i nic nie pójdzie na marne.<br />
Stworzymy zbiór opowiadań, który wydamy wraz z wydawnictwem, które postanowi nam pomóc.<br />
Pieniądze zebrane ze sprzedaży zbioru przeznaczymy na wybrany cel charytatywny.<br />
Mamy nadzieję, że pomożesz nam również Ty! :) Jak nie osobiście to przekażesz to dalej osobom, które będą chciały wziąć w takiej akcji udział.<br />
<div style="text-align: right;">
Pozdrawiamy grupa Kochasz? To Pisz!</div>
<br />
<br />
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px; text-align: start;"><i class="_4-k1 img sp_fM-mz8spZ1b sx_5371b4" style="background-image: url("/rsrc.php/v2/yx/r/pimRBh7B6ER.png"); background-position: 0px -340px; background-repeat: no-repeat; background-size: auto; display: inline-block; height: 16px; vertical-align: -3px; width: 16px;"><u style="left: -999999px; position: absolute;">Emotikon smile</u></i></span><br />
Więcej informacji możecie szukać na naszej stronce: <a href="https://www.facebook.com/Kochasz-To-pisz-1639484706339868/">>Kochasz? To pisz?<</a><br />
A opowiadania wysyłajcie na: <a href="mailto:kochasz.topisz@gmail.com">>nasz gmail<</a><br />
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px; text-align: start;"><i class="_4-k1 img sp_UkKp2mjPS47 sx_77e2b8" style="background-image: url("/rsrc.php/v2/yp/r/aeO1ik7i7-T.png"); background-position: 0px -5287px; background-repeat: no-repeat; background-size: auto; display: inline-block; height: 16px; vertical-align: -3px; width: 16px;"><u style="left: -999999px; position: absolute;">😊</u></i></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00544949082231332558noreply@blogger.com0